zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 19 kwietnia 2024

recenzja: Arcturus "La Masquerade Infernale"

27.04.2000  autor: szalony KaPelusznik
okładka płyty
Nazwa zespołu: Arcturus
Tytuł płyty: "La Masquerade Infernale"
Utwory: Master of Disguise; Ad Astra; The Chaos Path; La Masquerade Infernale; Alone; The Throne of Tragedy; Painting My Horror; Of Nails And Sinners
Wykonawcy: Hellhammer - instrumenty perkusyjne; Sverd - syntezatory; August - gitara; Garm - wokal
Wydawcy: Mystic Production, Music For Nations, Misanthropy Records
Premiera: 1997
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 10

Jeżeli jakaś muzyka wydawała mi się najbardziej oddalona od progresywnych klimatów, to był to black metal. Ale kaseta Arcturusa wszystko odmieniła :).

Zaczęło się chyba z rok temu. Poszukiwałem tej kasety, chyba gdzieś wyczytałem, że jest w klimatach "Irreligious" Moonspella (dość mylny opis, ale kupę kaset tak wtedy reklamowano). Nie mogłem kupić, ale dorwał ją gdzieś Szymcio. Przesłuchał, oddał - ja znowu nie miałem okazji jej posłuchać. Z jego opisu wynikało, że jest to produkcja dość nudna. Powiedział coś w stylu "To nie jest muzyka. Jakiś tam podkład i facet sobie gada", więc nie szukałem jej już więcej. I tak dochodzimy do dnia dziesiejszego.

"La Masquerade Infernale" jest dokonaniem genialnym i unikatowym. Bogactwo form wyrazu jest powalające (oczywiście w porównaniu do innych dzisiejszych produkcji). Całość jest utrzymana w konwencji symfonicznego black metalu, ale nie w stylu Dymnych Borków, a raczej... Haggarda (wiem, że kolejność powstawania była odwrotna). Nie ma tu napierdalanek (choć perkusja często zapieprza po blackowemu), wokale są i blackowe (charkot), i normalne (czasem brzmi to jak dziwna wersja Metalliki). Zdarzają się sekwencje perkusyjne i dużo przemyślanych keyboardów (smyczki są prawdziwe).

Wiele tu części instrumentalnych, rozwijających się i interferujących ze sobą. Ja się tą kasetą nie potrafię znudzić. "The Chaos Path", rozpoczynający się riffem rodem z Judas Priest ("Jugulator"!), a potem wpadający w... arabski metal. Groteska (to jest komplement - groteska jako środek stylistyczny jest zamierzona) i powaga. Podkład jak z arabskiego disco-polo, a klimat jak najbardziej mroczny. I te wokale! To trzeba usłyszeć.

Tytułowe "La Masquerade Infernale" rozpoczyna się tematem granym na pianinie, a potem rozpoczyna się psychodeliczna jazda. "Alone" - tu robi się szybciej, Arcturus udowadnia, że nadal gra black. "The Throne of Tragedy" - piękny utworek, z bardzo miłym tematem i ma coś, co bardzo cenię - prostotę i umiar. "Painting My Horror" - ten właśnie kawałek brzmi mi na Metallikę (chodzi o wokal) - brzmi super. Ale zaraz wracamy do klimatów symfoniczno-metalowych. I piękne "The Chaos Path". Poezja!

To bardzo przemyślana kaseta. Wszystko dzieje się w odpowiednim momencie, rodzaj wokalu, czy nawet dysonanse w wokalach, są dokładnie dobrane.

"La Masquerade Infernale" jest bardzo klimatyczną produkcją. Mimo groteski, o której pisałem, a może i nawet dzięki niej. Teksty są napisane z głową i z sensem, autorem jednego jest Edgara Alana Poe, jeden inspirowany wierszem Jorna Henrika Svaerena. Tematyka?... a jaka może być tematyka w szanującym się black metalowym dziele? ;)

Naprawdę polecam. Jeżeli wytrzymasz ostrzejsze fragmenty - kup.

Komentarze
Dodaj komentarz »
wtf?
żą pol (gość, IP: 88.156.165.*), 2008-11-21 15:58:20 | odpowiedz | zgłoś
co wy z tym arabskim disco-polo? już drugi raz- bo gdzieś to już kiedyś przeczytałem! akurat autor zna arabskie disco-polo i wiedział do czego porównać.