zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 25 kwietnia 2024

recenzja: Bush "Golden State"

30.11.2001  autor: Rafał Grodek
okładka płyty
Nazwa zespołu: Bush
Tytuł płyty: "Golden State"
Utwory: Solutions; Headful of Ghosts; The People That We Love; Superman; Fugitive; Hurricane; Inflatable; Reasons; Land of the Living; My Engine Is With You; Out of This World; Float
Wykonawcy: Gavin Rossdale - gitara, wokal; Nigel Pulsford - gitara; Dave Parsons - gitara basowa; Robin Goodridge - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Atlantic Recording Corp., Warner Music Poland
Premiera: 2001
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

Po - nie ukrywajmy - słabej "The Science of Things", brytyjski Bush wziął się ostro do pracy. Niespełna dwa lata później mamy kolejną - czwartą studyjną, a piątą w całej kolekcji zespołu - płytkę, "Golden State". Mała ciekawostka: pierwsza wersja okładki miała ukazywać czarny, rozmazany, wzbijający się ku górze samolot. Niestety, a może "stety", okładkę ze sprzedaży wycofano. Powód - skojarzcie z 11 września. Obecna wersja to tylko białe napisy. Nie przyciąga wzroku odbiorcy, ale niech i tak będzie.

Podszedłem do tego albumu "z pewną dozą nieśmiałości", ale muszę przyznać, że z każdym przesłuchaniem jest lepiej. Początkowo wszystko zlewa się w monotonną całość, poprzerywaną gdzieniegdzie wyskokowymi numerami. Należy się jednak lepiej przysłuchać temu wydawnictwu - wówczas wszystko staje się jasne. Trzeba także przyznać, że - początkowo krytykowany za zbyt duże inspirowanie się twórczością Nirvany - zespół na dobre zaczął wypracowywać swój własny, surowy styl.

"Golden State" jest płytą lekko pokręcona. Trochę w niej typowego Busha ("Solutions", "The People That We Love"), jest też sporo niemal punkowych zagrywek ("The People That We Love", "Reasons", "My Engine Is With You"), odrobina psychodelii w "Out of This World" i piękna ballada "Inflatable". Hiciorem może być "Headful of Ghosts" - mój typ!

Maniera wokalna Gavina, tak jak na poprzednich krążkach, niesie ze sobą lęk, depresję i gniew. Zastanawiam się, na co ten koleś cierpi? Brak inspiracji czy jej nadmiar? Nie wiem. Ale na tym chyba polega status wokalisty grunge czy też post-grunge (o ile można to tak nazwać). Muzycznie zespół radzi sobie całkiem nieźle; świetnie uzupełniają się przesterowane gitary, miejscami podkręcony bas także ma swoje pięć minut, a perkusista zadziwia tu i ówdzie swoimi sztuczkami.

Wszystko razem daje sporą dawkę dobrego, rockowego grania, którego autorzy potrafią się świetnie obronić przed popadnięciem w rutynę. Na pewno spodoba się szkolnej (i nie tylko) młodzieży. Ja nie mogę się już doczekać ponownego spotkania z muzyką zespołu "na żywca". Wierzcie mi - granie dobrych koncertów to ich specjalność, o czym miałem okazję przekonać się podczas Roskilde Festival 2000.

Komentarze
Dodaj komentarz »