zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 29 marca 2024

recenzja: Chris Cornell "Euphoria Morning"

30.11.2000  autor: Lehu
okładka płyty
Nazwa zespołu: Chris Cornell
Tytuł płyty: "Euphoria Morning"
Utwory: Can't change me; Flutter girl; Preaching the end of the world; Follow my way; When I'm down; Mission; Wave goodbye; Moonchild; Sweet euphoria; Disappearing one; Pillow of your bones; Steel rain; Can't change me (French version)
Wydawcy: A&M Records Inc.
Premiera: 1999
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

Nigdy nie miałem płyty. Koledzy śmiali się ze mnie, dlatego w późniejszym życiu miałem kompleksy i różne inne zaparcia. Ale nie ważne. Bo w końcu, po wielu latach oczekiwania, moja kochana mama wsparła mnie finansowo na tyle sowicie, że mogłem sobie pozwolić na bieg do najbliższego sklepu muzycznego w celu zakupienia płyty. Od razu wiedziałem, że pieniążki przeznaczę na solowe dzielo Chrisa Cornella, byłego wokalisty Soungarden. Hlip, hlip, hlip... Zmęczony dotarłem do miejsca docelowego (glany + nogi = bieganie?), tam czekało na mnie jednak rozczarowanie, tym razem objawilo sie ono w osobie pana sprzedającego, który rzekł: "Sorry, ale Chrisa Cornella już nie mamy". Słowo w słowo. Ze sklepu wyszedłem z głowa nieznacznie spuszczoną, po chwili jednak wpadłem na pomysł, który mnie zaskoczył: przecież są jeszcze inne sklepy muzyczne. W trzecim z kolei zostawiłem 60 złotych (czyli 3 kasety lub 30 bochenków chleba, jeżeli jesteś zaś pełnoletni: 60 prezerwatyw albo 20 piw). I tutaj pierwsza refleksja: jeżeli mieszkasz w Gdańsku i chcesz mieć płytę Ch.C. kupioną legalnie, to śpiesz się, bo zapasy się wyczerpują. Oczywiście na kasetę nie ma co liczyć, bo takich przecież już nikt nie kupuje (w Ameryce), więc po co produkowć? Hmmm, też nie wiem.

Do domu trafiłem dość szybko i po chwilowej kłótni o prawa własności do odtwarzacza CD, włączyłem wreszcie "Euphoria morning" bo taki właśnie tytuł płyta nosi. S(k)utek? - zapytacie. Siostra w szpitalu (dobrze walczy skubana) i tak jakby uczta dla uszu. Nie ekstaza, ale jest dobrze. Oczywiście przyjemność ze słuchania wraz z liczbą przesłuchań miarowo wzrasta. Zaczyna sie...

1. Utwór pierwszy nosi tajemniczą(?!) nazwę "Can't change me" i brzmi ładnie. Takie określenie pasuje do niego najlepiej, bo nie jest ani mocny, ani stosunkowo oryginalny, ale słucha się go bardzo przyjemnie. Słowa (i muzykę) napisał Ch.C., ten sam którego teksty w np. "4th of July" albo "Limo wreck" wprawiały mnie w dziwny stan. Ale w sumie jest dobrze. Naprawdę. Może 7/10, może 8/10 albo 9/10. A może źle się czuję, bo to totalna komercja?

2. "Flutter girl" - druga piosenka, zupełnie zmienia klimat z "kup mnie, jestem lepszy od J. Bon Jovi" (tak mi sie pomyślało) na "pierdolić J.B.J. bo to komercha". 8/10. Podoba mi się.

3. Teraz zaś przedstawiam "Preaching the end of the world", piosenkę nr 3. Może balladę, a może coś innego. Jeżeli jednak zapomnicie o cudownej (mocnej) gitarze, którą pamiętacie z Soundgarden i wejdziecie w jej klimat... wsłuchacie się w słowa... w muzykę... założycie słuchawki i nie będziecie słyszeć rodzeństwa, które właśnie dostało czkawki... zajebiste. I zauważalny powrót do formy "tekściarskiej":

"Call me now it's alright
It's just the end of the world"

Słodkie.

4. Następnie do uszu naszych trafi "Follow my way" z fajnym refrenem i resztą stojącą także na bardzo dobrym poziomie. Niby nic nadzwyczjnego, szczególnie po pierwszym przesłuchaniu, ale potem... bomba z trąbą... i dzikie węże. Zajebiste i podobnie jak poprzednia kompozycja dostaje 9/10.

5. Nic co dobre nie trwa wiecznie i oto na naszej drodze staje "When I'm down", ehhhhh, podejrzewam, że podczas pisania muzyki do tej piosenki Ch.C. był ostro "Down", bo nie wiem, czy gdybym był reżyserem westernów w Kazachstanie, chciałbym, aby utwór wchodził w skład scieżki dźwiękowej. Wiem, że to dziwna uwaga ale... cienizna.

6. Oj, coś jakby lekkie Soundgardenowskie brzmienie mi sie przypomina! Niby taki średniak, ale uwaga jest okrzyk(!), rzadkość na "E.M." i w ogóle nawet fajnie(?) 7/10. Chyba.

7. Ehhhhh, mała przeszkoda w dotarciu do "Moonchild" (nastepnej piosenki) nazywa się "Wave goodbye" i trwa 3:43, i niczym szczególnym nie zachwyca, chociaż im bliżej końca, tym lepiej (bo się skończy?). Znowu średniak, ale teraz to raczej 5/10 moze nawet 5,5... :-(

8. "Come on moonchild you're so far away tonight" - refren jest rewelacyjny, reszta też. Otoczony przez "Wave goodbye" i "Sweet euphoria" pozwla o nich zapomnieć i pozostać w dobrym humorze na jakiś czas. 9/10.

9. O fuj! "Sweet euphoria". Gitara (zwykła) i Chris Cornell (przeciętny w tym wypadku). Bzdura i pod względem muzycznym, i jeżeli chodzi o tekst, czyli: do zapomnienia. Wraz z "When I'm down" i "Wave goodbye" tworzy trójcę największych kitów na płycie. Bo o ostatniej piosence napiszę... na końcu! Sprytne nie?

10. Matt? To naprawdę ty! O jak fajnie! Były członek Soungarden jest odpowiedzialny za bębnienie w nawet fajnej, acz bez przesady, piosence "Disappearing one", która otrzymuje 7,5, z czego pół za pana Camerona... (a gdzie Kim Thayil i Ben Shepherd? :-(

11. Jedna z "lepsiejszych" pozycji na płycie zwie się "Pillow of your bones" i jest naprawdę świetna. Zajebiście mocne 9!

12. 5 minut i 42 sekund, czyli najwięcej na płycie, zajmuje "Steel rain" i czas ten wykorzystuje wręcz świetnie. Klimatyczna i mityczno-meterologiczna, czyli po prostu klasa sama w sobie... i nareszcie slychać gitarę, której brakuje mi tak bardzo... śliczne 9/10.

13. Eghhmmmm... Ou peut-on acheter des bilets pour Chris Cornell concert? "Can't change me " w wersji franciais ze wstawkami z oryginału czyli... co kto lubi? Ktoś nie miał pomysłu jak zapelnić płytę, czy może po prostu przykład przerostu treści nad formą? Nie mi to oceniac.

No i co? Mi sie podoba i czekam z niecierpliwoscia na nastepną plytę. Trochę cięższą.

Po prostu.

Komentarze
Dodaj komentarz »
spox
vaderhead
vaderhead (wyślij pw), 2010-05-06 14:39:16 | odpowiedz | zgłoś
plytka spox byla ale i tak czekam na nowy Soundgarden
Świetna recenzja ;) I kapitalna płyta :)
Olka_86 (gość, IP: 78.28.27.*), 2010-05-06 01:38:16 | odpowiedz | zgłoś
W większości się zgadzam. Jednak jeśli chodzi o "When I'm Down" to się nie zgadzam :) Kawałek przypadł mi do gustu.
Na płycie nie powinny się natomiast pojawić: "Wave goodbye", "Flutter Girl" no i może "Sweet Euphoria". Jak dla mnie zupełnie chrzanią klimat płyty. Są jak reklamy w trakcie filmu - wybijają z rytmu i psują wrażenie. Omijam szerokim łukiem. O francuskiej wersji "Can't Change Me" mówić nie warto...

Natomiast "Follow my way" i "Steel Rain" oraz "Preaching the end of the world" kocham... sercem mym całym. I warto też wspomnieć o bonusowym "Sunshower" - oj dobrze się go słucha.

Chrisie Cornellu - będę Cię kochać po mego życia kres za ten Twój głos...

Oceń płytę:

Aktualna ocena (201 głosów):

 
 
65%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Kabanos "Zęby w ścianę"
- autor: RJF

Soundgarden "Superunknown"
- autor: Lehu

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Jak uczestniczysz w koncertach metalowych?