zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 25 kwietnia 2024

recenzja: D-A-D "Scare Yourself"

28.06.2006  autor: RJF
okładka płyty
Nazwa zespołu: D-A-D
Tytuł płyty: "Scare Yourself"
Utwory: Lawrence of Suburbia; A Good Day (To Give It Up); Scare Yourself; No Hero; Hey Now; Camping in Scandinavia; Unexplained; Little Addict; Dirty Fairytale; Allright; Last Chance to Change; You Filled My Head
Wydawcy: Copyright Control, Mystic Production
Premiera: 2006
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 6

"Scare Yourself" jest już dziewiątym studyjnym albumem w dorobku Duńczyków z D-A-D. W muzyce zespół sięga do patentów okołorockowych, zarówno tych najnowszych, jak i tych sprzed kilku dekad. Jest coś z "nowej rockowej rewolucji" ("Dirty Fairytale"), jest też stylizacja na "neo-punk" spod znaku Green Day, czy młodszych Sum 41 ("No Hero"), mamy też coś inspirowanego grunge'em ("Lawrence of Suburbia"). Utwór tytułowy sięga do muzyki glam, podczas gdy "Last Chance to Change" brzmi jak dziwne połączenie The Stooges z The Strokes. Bluesowe riffowanie, wyciszone zwrotki plus czadowy refren w "Unexplained" budzą skojarzenia z AC/DC. Przedstawicielem gatunku soft rock (trzeba zaznaczyć: bardzo udanym) jest "Little Addict", a "You Filled My Head" to półakustyczna ballada w stylu Aerosmith.

Ciekawie prezentuje się wokalista. Może nie ma on jakiegoś automatycznie rozpoznawalnego, charyzmatycznego głosu, ale w muzykę wpasowuje się doskonale. Potrafi (czy świadomie czy nie to inna sprawa) naśladować barwy głosu i sposób śpiewania kilku innych rockowych śpiewaków. W takim "Hey Now" niczym kameleon płynnie przechodzi od kolażu Iggy'ego Popa i Marka Bolana w zwrotkach po frapującą fuzję Bona Scotta i Stevena Tylera w refrenie i co najważniejsze wychodzi mu to znakomicie i brzmi zupełnie naturalnie.

I w tym miejscu pojawia się dylemat. Bo z jednej strony D-A-D grają fajnie, przy większości kompozycji nóżka sama przytupuje, ale z drugiej strony wszystko to już było grane w olbrzymich ilościach. "Scare Yourself" to jedna z tych płyt, których najpierw słucha się bardzo często, od początku do końca, lecz dość szybko lądują na półce, gdzie obrastają w kurz.

Komentarze
Dodaj komentarz »