zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 18 kwietnia 2024

recenzja: Deep Purple "Come Taste The Band"

16.01.2013  autor: Piotr Karasiński
okładka płyty
Nazwa zespołu: Deep Purple
Tytuł płyty: "Come Taste The Band"
Utwory: Comin' Home; Lady Luck; Getting' Tighter; Dealer; I Need Love; Drifter; Love Child; This Time Around; Owed To 'G'; You Keep On Moving
Wykonawcy: David Coverdale - wokal; Tommy Bolin - gitara; Glenn Hughes - gitara basowa, wokal; Jon Lord - instrumenty klawiszowe; Ian Paice - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Warner Bros.
Premiera: 1975
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

Gdy z grupy odchodzą charyzmatyczny wokalista, basista oraz gitarzysta, który uważany był za lidera, większość formacji albo postanawia zakończyć działalność, albo uzupełnia skład podrzędnymi muzykami i zaczyna chałturzyć, wypuszczając na rynek przeciętne wydawnictwa i depcząc swoją legendę. Wyjątkiem i swoistym fenomenem na tym tle jest Deep Purple.

Po nagraniu w składzie Mk III dwóch albumów, Ritchie Blackmore zdecydował się odejść z grupy po konflikcie z klawiszowcem Jonem Lordem. Panowie już mieli kończyć działalność, gdy Coverdale uprosił Lorda, by dać szansę młodemu gitarzyście z Ameryki i spróbować wydać kolejny krążek. Był to strzał w dziesiątkę. Następnie wydarzyło się coś, co ma miejsce bardzo rzadko. Mianowicie starsi koledzy oddali stery nowym członkom formacji. A oni poprowadzili zespół w zupełnie nieznane wcześniej rejony. Purpurowi zaczęli brzmieć dużo bardziej funkowo oraz soulowo, nie tracąc przy tym na jakości. Dokonano tego w ekspresowym tempie - w niecały miesiąc płyta była już gotowa. Nie obyło się przy tym bez trudności (Hughes przebywał przez pewien czas w ośrodku odwykowym). Materiał znajdujący się na krążku to dzieło przede wszystkim nowych muzyków. Mamy tutaj funkujące rytmy połączone z amerykańskim luzem i polotem. Nowy wioślarz okazał się nad wyraz dobrym kompozytorem, dorównując czy nawet przeganiając swojego poprzednika.

Jaki jest "Come Taste The Band"? Można odpowiedzieć jednym słowem - znakomity. Na początek psychodeliczny wstęp, a po nim - jak zwykle - porywający, dynamiczny riff organowy w "Comin' Home". Ani Bolin, ani Lord nie żałowali sobie miejsca w tym kawałku. Następnie kilka utworów, w których słychać spory wkład zafascynowanego amerykańskim bluesem Bolina, brzmienie jest mniej ociężałe, nie tracąc przy tym nic na swojej mocy, jest po prostu dużo bardziej amerykańskie. To wszystko polane sosem soul i funk. Warto wymienić tutaj "Dealer" (tytuł podpowiada, co muzycy lubili najbardziej) czy "I Need Love". W "Drifter" wokalista śpiewa podobnie, jak w "Mistreated", piosenka jest jednak dużo bardziej energiczna, chociaż w środku trochę zwalnia, by gitarzysta mógł uraczyć nas oszałamiającą solówką. "Love Child" daje nam potężny riff gitarowo - klawiszowy, słychać również syntezatorową wstawkę Lorda. Najlepsze jednak panowie zostawili na koniec. "This Time Around" to pięknie zaśpiewana przez basistę ballada, któremu akompaniuje bogate instrumentarium klawiszowe. Przechodzi ona w instrumentalne "Owed to 'G'". Bolin pokazuje tutaj swoją klasę, w końcu udzielał się wcześniej w zespole fusion, gdzie gra wymaga więcej umiejętności niż w rockowych kapelach. Płytę kończy zjawiskowe "You Keep On Moving". Nastrojowy, chilloutowy wstęp przechodzi w melodyjny refren, który poprzedza zachwycający pasaż na organach Hammonda. Wszystko kończy ostatnia zarejestrowana studyjna solówka Bolina.

Trudno tu doszukać się jakichkolwiek minusów, ale jeśli mam to zrobić, to powiem, że nigdy nie podobała mi się okładka "Come Taste The Band". Chociaż z drugiej strony warto napić się z tego kielicha. Z pewnością ugasimy pragnienie dobrej muzyki. Drugim rozczarowaniem są chłodne oceny fanów i recenzentów.

Jest to zdecydowanie najlepsze dokonanie w twórczości Coverdale'a, Hughesa i Bolina. Cieszmy się więc, że spotkali się oni pod marką Deep Purple. Można tylko żałować, iż skład Mk IV nie nagrał więcej albumów - powodem była niespodziewana śmiercią Bolina po przedawkowaniu narkotyków. Anglicy zawiesili swoją działalność na 8 lat i już nigdy nie powrócili do formy, jaką prezentowali na tym krążku.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Deep Purple "Come Taste The Band"
Astrodomine72 (gość, IP: 5.173.33.*), 2022-05-17 02:07:30 | odpowiedz | zgłoś
Kiepska płyta,chyba najsłabsza,ale po latach nieco zyskuje.Deep purple bez Blackmoora,to jak hod dog bez parówki.To już był zupełnie inny zespół.Troche mi to przypomina sytuację z płytą Iron Maiden, kiedy nagrał płytę The X factor.Niby ten sam zespół a jednak zupełnie inny.Bolin stara się jak może,tyle że może niewiele.Z jednej strony dobrze, że umarł bo mogła by powstać jeszcze gorsza płyta.Huges i Coverdale kłócili się o długość partii wokalnej a atmosfera w zespole była zła.Gdyby ktoś zaczął słuchać deep purple od tej płyty pomyślałby, że muzyka jest tutaj,jak na tamte lata przyzwoita,lecz jeśli ktoś zna In Rock i Machine Head,to pomyśli, że to jakiś żart i profanacja mega nazwy.Trasa koncertowa promująca tę płytę nosiła nazwę kakofonicznego rabanu i mało chyba kto pamięta, że naćpany Bikini na jednym koncercie grał 10 min jeden akord,co skrupulatnie odnotował pewien brytyjski dziennikarz.Takie było zakończenie tego składu i tego rozdziału.
re: Deep Purple "Come Taste The Band"
Kamil Wag (gość, IP: 213.155.174.*), 2022-05-15 22:45:47 | odpowiedz | zgłoś
Płyta genialna, z upływem czasu nabiera niedoścignionej jakości jak te wino z kielicha , które staje się z upływem lat co raz lepsze.
Szkoda śmierci Bolina bo działoby się na pewno dużo jeszcze.
Deep Purple "Come Taste The Band"
Jaromil (gość, IP: 83.30.15.*), 2018-05-07 21:03:01 | odpowiedz | zgłoś
'Come Taste The Band' to dla mnie najlepsza, najambitniejsza płyta Deep Purple.
re: Deep Purple "Come Taste The Band"
zawer (gość, IP: 79.185.137.*), 2017-03-12 21:58:47 | odpowiedz | zgłoś
Własnie słuchałem nagrań. Muzyka jakby zamerykanizowana i mało ambitna. Czułem, jakbym słuchał innego zespołu. Może kiedyś mi się to spodoba, może...
re: Deep Purple "Come Taste The Band"
mariusz fabin (gość, IP: 178.183.233.*), 2013-01-16 22:26:41 | odpowiedz | zgłoś
Nigdy nie wócili do formy...
Powiem tyle- Perfect Strangers
re: Deep Purple "Come Taste The Band"
Szamrynquie
Szamrynquie (wyślij pw), 2013-01-16 21:09:57 | odpowiedz | zgłoś
Bardzo fajna płyta a riff z "Love Child" jest zabójczy. Jeden z najlepszych hard rockowych riffów ever. Co do recenzji to dziwacznie brzmi stwierdzenie, że Bolin "przegonił" poprzednika. Rozumiem, że jego gra może się bardziej podobać od gry Blackmore'a, ale jeszcze brakuje żeby ktoś zaczął pisać, że Ritchie uciekł przed Bolinem (sic!). Dodam jeszcze, że jak dla mnie, to Purple nagrali później jeszcze lepsze płyty np. "Perfect Strangers" czy "Purpendicular", ale to oczywiście kwestia gustu.
P.S. fajnie, że się wziąłeś za uzupełnianie zbioru recek purplowych płyt
re: Deep Purple "Come Taste The Band"
Karasiński (gość, IP: 89.69.53.*), 2013-01-17 21:05:48 | odpowiedz | zgłoś
Może przesadziłem z tym "przegonieniem", ale dorównał z pewnością. Jak dla mnie Perfect Strangers oprócz tytułowego kawałka jest kompletnie asłuchalna. Strasznie kiczowata.
re: Deep Purple "Come Taste The Band"
mariusz fabin (gość, IP: 178.183.235.*), 2013-01-17 21:21:11 | odpowiedz | zgłoś
Dla mnie na początku Perfect też nie był do przetrawienia- jak to gillan nie wrzeszczy?? ale zaraz wgłębiłem się w historię powstania płyty- przesłuchałem płytę tak by znać każda nutę, i uważam że płyta jest na miarę in rocka czy machine head, a to co rysiek wyprawia w dodatku pt. son of alerik- to jest mistrzostwo improwizacji
re: Deep Purple "Come Taste The Band"
Boomhauer
Boomhauer (wyślij pw), 2013-01-17 22:07:55 | odpowiedz | zgłoś
Jak to mówią po łacinie - de gustus coś tam, ale to bardzo kontrowersyjna opinia. Perfect Strangers rządzi. Możliwe że ostatnia ich wielka płyta.