zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 26 kwietnia 2024

recenzja: Dreadful Shadows "Buried Again"

14.12.1999  autor: Gollum
okładka płyty
Nazwa zespołu: Dreadful Shadows
Tytuł płyty: "Buried Again"
Utwory: Providence; Chains; Condemnation; Dusk; Obituary; Everlasting Words; Dissolution; Mortal Hope; The Racking Call; Buried Again
Wydawcy: Morbid Noizz, Nuclear Blast Records, Deathwish Office
Premiera: 1996
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 10

Z serii "klasyki klasyków" tym razem drugi album berlińskich Dreadful Shadows.

Wstęp jest typowy - intro, ale w ostatniej minucie już czuć napięcie, którego eskalacja następuje w hicie "Chains". Doskonale nadający się do tańczenia, był on (i jest) stałym "bywalcem" w różnych klubach z "ciemną muzyką". W sumie dość brutalny (jak na gothic-rock), z wszechobecnym motywem granym przez smyki i porywającym refrenem, wykrzyczanym wraz z perkusistą. Więcej o głosie wokalisty w recenzji najnowszego wydawnictwa "The Cycle" (także na www.rockmetal.pl). Masakra... Jeszcze dobrze nie wybrzmiał, a już goni go "Klątwa", dość "energetyczny" utwór, przerywany akustycznymi fragmentami. To charakterystyczne dla wielu kapel, grających w tym stylu, weźmy za przykład Anathemę, gdzie również usłyszymy wiele akustyki poprzeplatanej bardziej "gryzącymi" dzwiękami. Tu mamy zawsze zachowane proporcje, a wstystko po to, by wykreować czasem aż zbyt przytłaczający klimat. W "Obituary", wbrew tytułowi, nie usłyszymy histerycznych wokaliz A'la John Tardy, lecz spokojne tony, chórki, kobiece wokale - takie interludium, pogodzenie z losem, który bywa bardzo okrutny. Pod koniec płyty kolejny klejnocik (wielu kojarzy takie teksty ze strasznym kiczem), słodko-gorzkie melodie smyczków, ale czyż sztuka nie kroczy często celowo na granicy kiczu? Czy identyfikacja z uczuciami bólu, żalu, smutku jest czymś zdrożnym? Mowa o "Mortal Hope", który to utwór (ponad siedem minut), stanowi kwintesencję ducha gotyku - mroczna romantyka w połączeniu z patetyczną (kiczowatą?) muzą. Wszechobecne smyki, flety, akustyka, we wstępie tylko werbel poźniej zaś eksplozja w owym bezkresnym, nieśmiertelnym wołaniu o nadzieję. W pewnym momencie przypomniał mi się (niech mi Czytelnik wybaczy) "November rain" pewnej niegdyś bardzo znanej grupy rockowej - choć sam nie mogę słuchać wspomnianego utworu, to jednak są pewne podobieństwa... Przed finałem jeszcze historia, którą odebrałem jako drogę kogoś wpadającego w otchłań nałogu. "The racking call", głuchy krzyk o pomoc, której nie otrzymasz i nie chcesz otrzymać. I tak dotarliśmy do tytułowego, według tradycji wieńczącego płytę, utworu. Także tradycyjnie na poły balladkowy, na poły bombastyczy... Na przeciwnej stronie wkładki znajdziemy zdjęcie dość dobrze oddające klimat: kobieta z rękami zarzuconymi na głowę w geście beznadziei, oczekująca ponownego pogrzebania. Na koniec dwa dodatki: nieco zmieniona wersja "Dusk" (trochę więcej akustyki we wstępie, ale poza tym bez rewelacji) oraz specyficzna wersja utworu ekscentryka rocka Davida Bowiego "Outside". Nie znam oryginału, więc nie mogę porównywać, ale nie o to chodzi. Shadows nagrali ten utwór w swoim mroczno-patetycznym stylu, dodali nieco elektroniki. Po prostu taki deser, robiący nam apetyt na jeszcze. Nic tylko zacząć od nowa: "My chains - they'll never fall!!!".

Myślę, że warto zapoznać się z kompozycjami Dreadful Shadows. Może będą sie wydawały kiczowate, ale przynajmniej wpadają w ucho (no i w mózg... ;)) i zostają tam na dość długo. Cóż, ta recenzja jest bardzo subiektywna, tak jak i ocena, ale po co pisać o rzeczach tego nie wartych? Mam nadzieję, że do zobłaczenia w Bolkowie.

Komentarze
Dodaj komentarz »