zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku sobota, 20 kwietnia 2024

recenzja: Kazik Na Żywo "Występ"

17.02.2005  autor: Mateusz Zimmerman
okładka płyty
Nazwa zespołu: Kazik Na Żywo
Tytuł płyty: "Występ"
Premiera: 2002
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 6

Podoba mi się przede wszystkim to, że "Występ" jest jedną z tych płyt koncertowych, na których wykonawcy starają się przede wszystkim "sprzedać" atmosferę wykonania na żywo, a nie powtarzać dźwięk w dźwięk to, co znalazło się na wydawnictwie studyjnym. W kontekście tego, że zespół już więcej nie zagra, nostalgiczny uśmiech wzbudzają pomyłki Kazika, które na koncertach jakąś rzadkością (niekiedy i dla niektórych irytującą) przecież nie były. Świetne wrażenie w "Nie ma litości" robi riff-transplantat z Deep Purple. Nadspodziewanie oryginalnie prezentuje się "W południe" - znany z płyty loop spotyka się tu z brzmieniem gitar niemal z Theriona jakiegoś. Świeżej energii nabierają "Odpad atomowy", "Kalifornia ponad wszystko", "Nie zrobimy wam nic złego..." czy "Makabra", nawet "Tata dilera" w wersji extended na bis. Próby urozmaicania materiału nie zawsze są jednak udane; mam tu na myśli "gadające" przerywniki w formie znanej z płyty "Las maquinas de la muerte" - tam były zabawne, bo świeże, tu natomiast kojarzą się z dowcipem opowiadanym nam przez tę samą osobę po raz drugi, a więc - zwyczajnie mało śmiesznym.

KNŻ sięga do numerów ze wszystkich trzech studyjnych płyt, wzbogacając ten zestaw o "I am on the top" (cover utworu Deadlocka), "Krzesło łaski" (cover piosenki Nicka Cave'a, znany z albumu z piosenkami Kurta Weilla i obecny jako stały punkt w repertuarze Kazika Na Żywo) i "220 V" (zagrane i zaśpiewane ze spontanicznym udziałem Doktora Yry). Jednocześnie kilka wykonań nie pozwala nam zapomnieć, że przecież początkową ideą tego zespołu było granie w cięższej szacie muzycznej piosenek z solowych albumów Kazika - do standardów w rodzaju "Świadomości" czy "Spalam się" dołączają "12 groszy", "Gdy wam się chce..." i "Ja tu jeszcze wrócę" (tu współautorem jest Olaf, więc obecność tego utworu jest tym bardziej uzasadniona). Mnie tu brakuje tak naprawdę tylko jednej piosenki: "Co się z tobą stanie, gdy ci ufać przestanę", którą pamiętam jeszcze z koncertów z Litzą głównie z powodu efektownie wykorzystanego riffu z "Bullet in the head".

Z jednej strony jest tu więc obecny żywioł wykonania live, z drugiej - ta płyta nie porywa mnie jakoś, nie daje "kopa". Może powód jest bardzo prozaiczny - wszak po wydaniu tego albumu KNŻ właściwie nie zmienił koncertowej setlisty. Może te właśnie kawałki w tej właśnie kolejności spowszedniały; nie jest to wobec tej płyty zarzutem, jest natomiast ważnym czynnikiem wpływającym na jej odbiór. Dziś jednak należy traktować "Występ" także jako kronikarski zapis "jesieni życia" KNŻ.

"Litza miał przyjechać na nagranie tej płyty koncertowej, ale jak zwykle nie mógł. (...) Gdyby równocześnie grali Olaf i Litza, ten zespół byłby niedościgniony" - chyba z żalem Kazik opowiadał na łamach Teraz Rocka o okolicznościach i rozstania z Robertem Friedrichem, i powstawania "Występu". Te słowa wiele nam mówią o zawartości i wartości tej płyty.

Byłem świadkiem trzech koncertów Kazika Na Żywo w składzie z Olafem Deriglasoffem - pierwszy należałoby chyba tylko odnotować, bo zgranie zespołu i ogólny "poziom energetyczny" były jeszcze raczej średnie; drugi - mimo problemów technicznych - wrzał mocą i przekonywał już, że dokooptowanie Olafa do składu KNŻ było dobrym pomysłem; trzeci wzbudzał żal, że zespół przestaje istnieć. Materiał na "Występ" został niestety zarejestrowany jeszcze zanim można było mówić o pełnym "dograniu" nowej konfiguracji personalnej zespołu - i to słyszeć musi każdy, kto widział i słyszał zarówno grupę jeszcze z Litzą, jak i z Olafem na poszczególnych etapach jego działalności w KNŻ. Po prostu gdyby nagrać ten materiał np. jesienią 2003 roku, to śmiem przypuszczać, że rzecz brzmiałaby o wiele lepiej. I bez wątpienia należałoby się więcej niż 6 gwiazdek.

Komentarze
Dodaj komentarz »