zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku środa, 24 kwietnia 2024

recenzja: Kenny Wayne Shepherd Band "trouble is..."

27.10.1998  autor: Oliwa
okładka płyty
Nazwa zespołu: Kenny Wayne Shepherd Band
Tytuł płyty: "trouble is..."
Utwory: slow ride; true lies; blue on black; everything is broken; I don`t live today; (long) gone; somehow,somewhere,someway; I found love; king`s highway; nothing to do with love; chase the rainbow; trouble is
Wydawcy: Revolution
Premiera: 1997
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

Kenny Wayne Shepherd to kolejny obok Johnny Langa "żółtodziób", który upodobał sobie bluesa. Kenny jest trochę mniej znany od Langa (nie sprzedał tylu płyt i nie pokazał swojej twarzy w Blues Brothers 2000), ale na pewno nie ustępuje mu talentem. "Trouble is..." to jego druga płyta. Jak na razie najlepsza. Na 12 kawałków 9 jest jego współautorstwa, reszta to pewniaki mistrzów: Dylana, Hendrixa, J. L. Williamsa. Muzyka rzadko wykracza poza ramy bluesa, ale nikomu to nie przeszkadza. Produkcji podjął się Jerry Harrison, znany chociażby z Talking Heads, a ostatnio użyczający swoich usług, jako producent włanie. Shepherd to sama czołówka gitarowych wirtuozów: to słychać i czuć. Zespół bez zarzutu, szczególnie dobrze wypadł wokalista Noah Hurt, który notabene w debiucie nie uczestniczył. Na płycie nie ma słabych numerów. "Blue on black" jest już hitem w Stanach, a taki "Somehow, somewhere, someway" to czysty dynamit. Za kilka lat - klasyka. Nic dziwnego, że każdy chce ich mieć jako support group. Ostatnio otwierali min. dla Van Halen czy Lynyrd Skynyrd. Zamiast po raz kolejny słuchać Aerosmith czy U2 dajcie szanse młokosowi o nazwisku Kenny Wayne Shephard.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Kenny Wayne Shepherd Band "trouble is..."
c00ba (gość, IP: 88.156.179.*), 2013-07-06 10:13:18 | odpowiedz | zgłoś
Pomimo, że osobiście bardziej przypadła mi do gustu "Ledbetter Heights" (o której z resztą zaczęła się moja znajomość KWS) ten krążek też zajmuje poczytne miejsce w mojej kolekcji i mimo, że za bluesem średnio przepadam (a zwłaszcza tym "czarnym" - typu BB King itp.) to taka odmiana, jaką tworzy Shepherd na prawdę mi pasuje - mimo, iż bliższy memu gustowi hardrock itp. to po tę płytę niejednokrotnie sięgam, każdorazowo z przyjemnością :)