zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 29 marca 2024

recenzja: Megadeth "Endgame"

28.09.2009  autor: Megakruk
okładka płyty
Nazwa zespołu: Megadeth
Tytuł płyty: "Endgame"
Utwory: Dialectic Chaos; This Day We Fight!; 44 Minutes; 1,320; Bite the Hand; Bodies; Endgame; The Hardest Part of Letting Go... Sealed With a Kiss; Head Crusher; How the Story Ends; The Right to Go Insane
Wykonawcy: Dave Mustaine - gitara, wokal; Chris Broderick - gitara, wokal; James Lomenzo - gitara basowa, wokal; Shawn Drover - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Roadrunner Records
Premiera: 2009
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 10

Robię się sentymentalny na starość. Wprawdzie wojny żadnej nie przeżyłem i w okopach nie siedziałem (choć wszystko jeszcze przed nami), to jednak popadam czasem w melancholię. Wracam do czasów szczenięcych, kiedy można było sobie pozwolić na wypięcie dupy opiętej "rurkami" w stronę świata, a większość problemów załatwić prostym stwierdzeniem "skocz mi na wentyl". I choć mało mądre to było, a nawet bardzo naiwne przy okazji, to nie pozbawione swojego anarchistycznego uroku. Takie, wiecie, licealne "Sturm und Drang Periode". Miał też wtedy człowiek swoich idoli, o których upadku wszem i wobec pieją dzisiaj media. Myślało się, że są te jednostki, a także czasem zespoły, nieśmiertelne, że nie mają się prawa zestarzeć, tym bardziej, że nie spotka ich w życiu żadne potknięcie, i w ogóle, że do grobowej deski nic w tym zajebiście poukładanym światku się nie pozmienia.

Może wstrząsnę niejednym, ale powyższe marzenia nie odnosiły się do legendy marszałka Piłsudskiego czy pontyfikatu JP II, ale raczej związane były z muzyką, a konkretnie z określoną marką. Co do metalu - grupki zakochane w Slayer zastraszały fanów Nirvany, młodzieńcy w koszulkach "...And Justice For All" delikatnie tłumaczyli trampkami, dlaczego nie powinno się już słuchać Bon Jovi, a z kolei panowie z czachami Vica Rattleheada wyszytymi na plerach wybijali ludzikom z głowy przeświadczenie, że twórczy i oryginalni to zawsze byli tylko Def Leppard. Nawet bym wtedy nie pomyślał, że dożyję czasów, kiedy to wszyscy wymienieni "miszczowie" będą krytykowani.

Metallice już się dostało za, naprawdę świetny, retrospektywny "Death Magnetic". Po wydaniu zachowawczego w mniemaniu wielu "Christ Illusion" i ostatniego przedpremierowego "Psychopaty Red", parę osób obraziło się na Slayer, a na nich do niedawna raczej mało kto się obrażał. Ciekawym zatem, jak zareaguje lud na powracający Megadeth, bo furiatów, którym wciąż mało rewolucji i nowatorskich pomysłów, ekipa Dave'a Mustaine'a też zostawia tym razem z niczym. Mnie to osobiście bardzo cieszy. Ktoś tam gdzieś na znanym opiniotwórczym portalu na literę "o" naskrobał, że "Endgame" jest jawnym prostym odnośnikiem do klasycznych już "Rust In Peace" i "Countdown To Extinction". To prawda, ale tylko połowicznie. Już sam program płyty, którego przystankiem początkowym jest utwór instrumentalny ("Dialectic Chaos"), przechodzący w fajnie strukturalnie amorficzny killer "This Day We Fight", jest realizacją marzenia o powtórce sesji nagraniowej, na której amatorkę Rudzielec narzekał za każdym razem, wspominając jeden z najbardziej niedocenionych krążków w jego karierze, czyli "So Far, So Good? So What?". Tam niemal identycznie "Into The Lungs Of Hell" przechodził w genialny "Set The Word A Fire". A na "Endgame" - proszę bardzo. To samo mistrzostwo precyzyjnego, ciętego, połamanego riffu, kaskady solówek i ta zupełnie nonkonformistyczna, pijacka wręcz maniera wokalna, w której więcej melodeklamacji niż śpiewu, z tym, że w końcu należycie zmiksowana i opatrzona adekwatnym do zawartości potężnym brzmieniem.

Dopiero po tych wejściach, gładko tnie ucho speed a la "RIP", w postaci rozpędzonego "44 Minutes" , odwołaniem zaś do melodyjnych refrenów "CTE" raczy "Bodies", w refrenie przypominający nieco "Symphony Of Destruction". Nowe - stare Megadeth to jednak nie tylko sama mieszanka thrashowych prędkości, bo w tytułowym "Endgame" pojawia się też początkowo wolny, stopniowo przyspieszający riff, przywodzący na myśl apokaliptyczną wersję monumentalnego wałka "Youthanasia" z krążka o tej samej nazwie. Ballada "The Hardest Part Of Letting Go?" spokojnie mogłaby zasilić program "The System Has Failed", "Head Crusher" czułby się wspaniale figlując w jednym łóżku z "Take No Prisoners" (znów "RIP"), a kończące to całe przedstawienie "The Wright To Go Insane", przebojową, postpunkową manierą odwołuje się do epilogów "Youthanasia" ("Victory") czy nawet "Cryptic Writings" ("FFF").

Dla jednych to będzie "tylko tyle", dla mnie to aż tyle. Co z tego, że powrót do przeszłości, skoro tak zajebisty. Co z tego, że tym samym Dave Mustaine popełnił te same błędy, ale też zawarł te same genialne rzeczy, co na pierwszych pięciu - sześciu krążkach. W końcu mogę napisać, że to w 100% jest "ten Megadeth". Nawet sprawcy klęski poprzedniego "United Abominations", czyli Andy Sneap i średni, niczym kondycja polskiej reprezentacji w piłce wodnej, perkusista Shawn Drover, wspięli się w tym przypadku na swoje wyżyny, a nowy nabytek w postaci Chrisa Brodericka umożliwił osiągnięcie w materii czarowania gitarą solową tego samego poziomu, jakim epatowały krążki, na których wiosłowali Marty Friedman czy Chris Poland.

Innymi słowy mamy klasyk, dodam tylko, że megadethowy klasyk. Więc kto nie rozumiał, czym tu się zachwycać, bo to nie takie przebojowe, jak Metallica, albo ociężałe jak Slayer, nie będzie rozumiał dalej. Kto zaś kochał ich od pierwszego wejrzenia, na pewno postawi "Endgame" zaraz obok klasycznych dokonań albo w skrajnym przypadku weźmie pod pachę i poleci pod śmietnik, wyszukać ostatnich żyjących fanów Def Leppard, żeby wyjaśnić im, że nie tylko ich ukochany zespół był pomysłowy i oryginalny.

Komentarze
Dodaj komentarz »
rozczarowanie i zawód
waldek (gość, IP: 83.23.181.*), 2009-10-08 11:59:12 | odpowiedz | zgłoś
Pozycja bardzo cieniutka, co tam - to najsłabsza płyta Megadeth. Rozczarowanie maksymalne. Wiem, że to dziwnie brzmi i nie sądziłem że kiedykolwiek bedę miał taką opinię o tym zespole, ale lepiej już odpuścic sobie tę płytę, chociaż wiem że pokusa żeby sprawdzić jest wielka, ale cóż rozczarowanie i zawód jeszcze większe.
koniec gry
FanMegadeth (gość, IP: 83.24.173.*), 2009-10-08 11:52:39 | odpowiedz | zgłoś
Tak nudnej i wtórnej płyty Megadeth jeszcze nie nagrało. Słuchanie tego czegoś, to istna męka. Ewidentny brak pomysłów Rudego poraża. Niech już lepiej zastanowi się co wydaje. Nie chodzi tu nawet o to żeby zmieniał stylistykę, po prostu szwankuje tu brak ciekawych pomysłów. Już nawet Risk jest 100 razy lepsza. Oczywiście nie stawiam na nich krzyzyka, nie przekreslam ich, bo wiem ze stać ich na duzo, dużo więcej. Jednak tym razem mogę dać tylko 3/10 bo od takich firm wymagac trzeba więcej. Lepiej wydajcie pieniądze na jakąkolwiek płytę tego zespołu z lat 90tych, wtedy mieli do pokazania wiele ciekawych rzeczy.
Rewelacja!!!!
Hans Landa (gość, IP: 89.77.134.*), 2009-10-06 22:02:14 | odpowiedz | zgłoś
Was chyba pojebało... Toz to najlepsza plyta MegadetH od Youthanasii. Zreszta, System tez był swietny, chociaz zupelnie inny. Jak dla mnie rewelacja.
re: Rewelacja!!!!
Jam (gość, IP: 78.8.52.*), 2009-10-07 21:10:14 | odpowiedz | zgłoś
Dokładnie... zwłaszcza że o wiele słabsze United Abominations zostało tutaj ocenione na 84%...
re: Rewelacja!!!!
TormentorSTS (gość, IP: 83.10.57.*), 2009-10-08 10:54:23 | odpowiedz | zgłoś
zgadzam się a poza tym Chris Broderick rządzi yeeaaahhh
re: Rewelacja!!!!
artekkkk (gość, IP: 83.13.107.*), 2009-10-08 12:16:28 | odpowiedz | zgłoś
Chłopaki cieszę się, że Wam sie płyta podoba. Ale ja sie do niej za skarby Alibaby nie potrafię przekonać. Słucham, słucham i słucham i głuchnę. Ciągle mam wrażenie świetnie odegranego metalu, niestety... Bardzo dobrego rzemiosła. Ale nic więcej w tym nie umiem znaleźć dla siebie. Nie wrócę do tej płyty, jak choćby ma to miejsce z Systemem. No chyba, że z ciekawości . Nie będe raczej w tych dźwiękach szukał przyjemnych doznań. Pozdrawiam wszystkich, którym Endgame podoba się:)
przykre
chlebowsky (gość, IP: 79.191.115.*), 2009-10-02 20:31:58 | odpowiedz | zgłoś
płytka cieniutka, ze aż przykro się robi, naprawdę :(
slabizna
boleń (gość, IP: 85.89.162.*), 2009-10-02 20:00:18 | odpowiedz | zgłoś
nawet 5 przesluchan nie pozwolilo mi dostrzec w tej plycie niczego ekscytujacego; poziom trzyma tylko intro (choc troche podsmierduje into the lungs of hell) i 44 minutes; ktos kto dostrzegl w tym krazku dzielo na miare RIP powinien chyba uszy przeczyscic; ostatnia wielka plyta rudego pozostaje bezapelacyjnie the system has failed
re: slabizna
artekkkk (gość, IP: 91.150.223.*), 2009-10-02 22:03:32 | odpowiedz | zgłoś
Mam siedem odsłuchań za sobą. Dziwnie,ale zgadzam się z tobą. Ostatnie dzieło Rudego, które mnie się podoba to także System. Trzeba być bardzo odważnym (jakkolwiek to rozumieć) aby dać tej płycie 10. Tyle to dostają ode mnie absolutne klasyki, a tych relatywnie za dużo nie ma.
dno
redav (gość, IP: 83.20.76.*), 2009-10-02 16:06:39 | odpowiedz | zgłoś
Beazpelacyjnie najwieksze dno z tym szyldem. Nie dorasta do pięt, zadnej ich płycie z lat 90-tych

Oceń płytę:

Aktualna ocena (1295 głosów):

 
 
53%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Lubisz tę plytę? Zobacz recenzje

Slayer "World Painted Blood"
- autor: Megakruk

Metallica "Death Magnetic"
- autor: Ugluk

Behemoth "Evangelion"
- autor: Megakruk
- autor: Kępol

Nile "Those Whom the Gods Detest"
- autor: Megakruk
- autor: Kępol

Vader "Necropolis"
- autor: Megakruk

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Jak uczestniczysz w koncertach metalowych?