zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 28 marca 2024

recenzja: Nazareth "The Newz"

12.09.2011  autor: Meloman
okładka płyty
Nazwa zespołu: Nazareth
Tytuł płyty: "The Newz"
Utwory: Goin'Loco; Day At The Beach; Liar; See Me; Enough Love; Warning; Mean Streets; Road Trip; Gloria; Keep On Travellin'; Loggin' On; The Gathering; Dying Breed
Wykonawcy: Dan McCafferty - wokal; Jimmy Murrison - gitara; Pete Agnew - gitara basowa; Lee Agnew - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Demolition Records
Premiera: 31.03.2008
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 7

Płyta grupy Nazareth "The Newz" nagrana została po dziesięciu latach przerwy. Wydano ją na czterdziestolecie istnienia tej zasłużonej ekipy. Poprzednia, "Boogaloo", ukazała się w roku 1998. W tym czasie jednak zespół istniał i koncertował. Wiele się przez ten okres wydarzyło. Przede wszystkim do Wielkiej Niebiańskiej Orkiestry odszedł nagle w wieku niespełna pięćdziesięciu dwóch lat dotychczasowy perkusista Darrell Sweet. Stało się to 30 kwietnia 1999 w New Albany przed występem, przyczyną był zawał serca. To miał być pierwszy koncert na trasie promującej krążek "Boogaloo". Wobec tego całe tournee po USA odwołano, a zespół wrócił do Szkocji. Sweet pochodził z rodziny, w której większość mężczyzn umierała młodo i z tego powodu. Tak było z jego ojcem i wujem. Ale o zastępstwo na stanowisku perkusisty nie było trudno. Syn basisty, Lee Agnew, od młodych lat przejawiał zainteresowanie grą na tym instrumencie. Oprócz tego pełnił funkcję technika na trasach Nazareth, czyli za bębnami mógł usiąść niejako z marszu i nie trzeba było szukać następcy Darrella. Jednak muzycy wstrząśnięci stratą przyjaciela na kilka miesięcy zawiesili aktywność.

Manny Charlton też już nie gra w zespole. Opuścił go dużo wcześniej, bo już w 1989 roku, czyli po dwudziestu latach współpracy, w atmosferze konfliktu. Najpierw zastępował go Billy Rankin, który powrócił jako syn marnotrawny. Widocznie bar, gdzie miał rzekomo więcej zarobić, niezbyt dobrze prosperował. Jego kariera solowa także nie przyniosła sukcesów. Zdążył nagrać jeszcze z kolegami dwa albumy w latach dziewięćdziesiątych i nawet miał spory wpływ na brzmienie ekipy. Lecz ponownie odszedł po raz drugi i ostatni, a w 1994 roku do formacji dołączył na jego miejsce nowy gitarzysta Jimmy Murrison.

Jaka jest muzyka na "The Newz"? Przede wszystkim panowie przypomnieli sobie, że powinni grać hard rocka. No i wreszcie grają. Na początek "Goin'Loco", na rozgrzewkę - przyzwoicie wyostrzone, z posmakiem funky. Kolejne nagranie niczym specjalnym się nie wyróżnia. Bo "Day At The Beach" jest rockowym kawałkiem z banalnymi chórkami w refrenie. Dalej zaczyna się ciekawy i przyzwoity repertuar - z małymi wyjątkami, o których wspomnę nieco później. Trzeba zatem wyróżnić ciężki, miejscami trochę metalowy numer "Liar" (od niego w zasadzie płyta mogłaby się rozpocząć). Następnie świetną akustyczną balladę "See Me" ze skocznymi szkockimi motywami ludowymi. Piosenka "Enough Love" to przebojowa kompozycja z riffami i melodyjnym wokalem. Choć może już coś podobnego słyszeliśmy grane przez innych artystów, ale w wykonaniu Nazareth brzmi trochę inaczej. Dalej "Warning" - ostro i dynamicznie. "Mean Streets" trochę spokojniejsze i rozkołysane, zachwytu jednak nie wzbudza (wręcz przeciwnie). "Road Trip", najkrótsze na krążku i bardzo rock'n'rollowe, ale razi swą prostotą w refrenie.

Ostatnie pięć utworów na "The Newz" przywołuje szczególnie z pamięci stare czasy, kiedy formacja była w doskonałej kondycji i miała duże uznanie krytyków i słuchaczy. Ów muzyczny archipelag świetności rozpoczyna "Gloria". Z początku to nagranie o motywie balladowym w spokojnym tempie, osiąga jednak wyraźnie hardrockowy charakter w finale. Jedno z najlepszych w zestawie. Do "Keep On Travelling" nie można się czepiać. Ponownie ostro, chociaż nie tak ciężko. Mamy tu bardzo wyraźnie przeniesiony riff z "Nutbush City Limits" Ike'a i Tiny Turner. W przebojowym "Loggin' On" jest znowu gitarowo - wokalna jazda z delikatną solówką w tle, a także dużo melodii. Na albumie wyróżnia się zdecydowanie wyśmienita kompozycja heavy rockowa "The Gathering". Trwający ponad siedem minut numer płynie w wolnym rytmie z potężnymi riffami, dynamiczną, głęboką perkusją oraz śpiewem brzmiącym unisono z gitarami. Natomiast na zakończenie podano nam "Dying Breed", utwór o bardzo zróżnicowanym charakterze. Najpierw cztery minuty subtelnego bluesowego cudeńka, potem do dziewiątej minuty i piątej sekundy słuchamy... ciszy. Wreszcie pojawiają się tajemnicze i złowieszcze głosy w dwóch językach: niemieckim i angielskim, w towarzystwie niemalże metalowych fraz gitar, aż do końca trwającej łącznie ponad trzynaście minut niesamowitej propozycji.

Płyta generalnie jednak jest zbyt długa, bo trwa prawie siedemdziesiąt pięć minut. Według mnie, gdyby zrezygnować z pozycji, o których zbyt entuzjastycznie się nie wyraziłem (raptem trzy sztuki), otrzymamy album o czasie nie przekraczającym sześćdziesięciu pięciu minut i to by w zupełności wystarczyło. Podsumowując, można stwierdzić, że "The Newz" jest udanym powrotem kapeli na studyjny rynek muzyczny, a wokalista i lider Dan McCafferty wciąż poraża swoim charakterystycznym szorstkim i rozpoznawalnym głosem.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (65 głosów):

 
 
58%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Jak uczestniczysz w koncertach metalowych?