zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 19 kwietnia 2024

recenzja: Overmars "Affliction, Endocrine... Vertigo"

6.09.2005  autor: Michał M.
okładka płyty
Nazwa zespołu: Overmars
Tytuł płyty: "Affliction, Endocrine... Vertigo"
Utwory: Obsolete; This Is Rape; Destroy All Dreamers Pt. 1; Deux mesures de solitude; Buccolision/The Mistaken One Pt. 2 (Geography Is Just A Symptom); Destroy All Dreamers Pt. 2; A Spermwhale's Quest; Destroy All Dreamers Pt. 3; memoire des faibles qui survecu a Darwin; Destroy All Dreamers Pt. 4; From Love To Exhausting: The Story Of This Intangible Thing Between Us; Destroy All Dreamers Pt. 5
Wykonawcy: Xavier - wokal; Antoine - gitara; Pierrick - gitara; Marion - gitara basowa, wokal; Benjamin - instrumenty perkusyjne; Arno - wizualizacje
Wydawcy: Appease Me, Alchimia
Premiera: 2005
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 10

O francuskiej scenie metalowej nie słyszy się u nas zbyt wiele, jednak po zapoznaniu się ze świetnym The Old Dead Tree postanowiłem rozejrzeć się za czymś jeszcze - i tak oto w me łapy wpadł Overmars. Hmm... od czego by tu zacząć? "Affliction..." to płyta dziwna, nawet bardzo, ale zróżnicowana i godna uwagi. Nie mam, szczerze powiedziawszy, zielonego pojęcia jak zespół prezentował się na trzech uprzednio wydanych demach i splitach, ale jak na pierwszy swój pełnowymiarowy krążek Francuzi spisali się doskonale!

Ponury, postapokaliptyczny klimat, gdzieniegdzie progresywne zacięcie, ciut jazzu, akustyczne wstawki, potężny growl i przepełniony spokojem i melancholią śpiew, a także dziwne bliżej niezidentyfikowane dźwięki - to wszystko można znaleźć na debiucie Overmars. Muzycy świetnie budują klimat, ale potrafią też przyłożyć ciężkim gitarowym łojeniem. Nie stronią od potężnych i utrzymanych w średnich tempach i doomowej stylistyce riffów. Lecz zdecydowanie najlepszą częścią płyty jest cykl "Destroy All Dreamers" składający się na 5 części, zgrabnie wplecionych pomiędzy resztę kompozycji. Przepełnione melancholią i spokojem numery świetnie kontrastują z zdecydowanie mocniejszą resztą płyty. Na szczególną uwagę zasługuje też utwór "From Love To Exhausting" przypominający (pomijając może przesterowane wstawki ;)) dokonania Nicka Cave'a - ot knajpiana muzyczka z przepitym wokalem - ale ile w tym uroku i emocji.

Podsumowywując - "Affliction, Endocrine... Vertigo" to płyta genialna - ale jak to czesto w takich wypadkach bywa - trudna w odbiorze. Gorąco ją jednak polecam wszystkim miłośnikom delikatnej awangardy i inteligentnego grania.

Komentarze
Dodaj komentarz »