zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku środa, 24 kwietnia 2024

recenzja: Paradise Lost "The Plague Within"

25.08.2015  autor: Megakruk
okładka płyty
Nazwa zespołu: Paradise Lost
Tytuł płyty: "The Plague Within"
Utwory: No Hope In Sight; Terminal; An Eternity Of Lies; Punishment Through Time; Beneath Broken Earth; Sacrifice The Flame; Victim Of The Past; Flesh From Bone; Cry Out; Return To The Sun
Wykonawcy: Nick Holmes - wokal; Gregor Mackintosh - gitara; Aaron Aedy - gitara; Steve Edmondson - gitara basowa; Adrian Erlandsson - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Century Media Records
Premiera: 1.06.2015
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 9

"Take me down to the paradise city, where the grass is green and the girls are pretty" - miauczał niemal 30 lat temu Axl Rose na "Apetite For Destruction" Guns N' Roses. Po wydaniu "Host" w 1999 roku, kiedy Nick Holmes przyrzekał w niemieckim "Metal Hammerze" na gacie własnej babki i umoczoną w żelu blond fryzurę, że Paradise Lost już nigdy metalu grać nie będzie, zdawało się, że i jemu, i Gregowi Macintoschowi zamarzyły się dupy i pola golfowe.

Ileż to nasłuchałem się wtedy głosów specjalistów od muzyki, że jaki to zajebisty zwrot akcji, jaki rozwój, jakie "cool as fuck". Tymczasem brudną robotę ukrócenia tych zapędów, za którymi legenda gwiazd gothic - doom ciągnęła się niczym psi kloc przylepiony do podeszwy, odegrał ojciec czas i matka mamona. Abstrahując nawet od merytorycznej zawartości "Hosta", jego "rozwojowych" następców oraz łaskawego - lub częściej nie - oka zmarłego (w sensie muzycznym) "MTV", trzeba stwierdzić wprost: tzw. "zdrada" pozwoliła im zabłysnąć na parę sekund, po czym spadli na ziemię, z tym że bez zbytniego pierdolnięcia, jak to komety winny mieć w zwyczaju.

Tak po trochu, po cichu, ja sam jako wielki fan, słysząc nazwę Paradise Lost, a może lepiej "pradiselost", bo taka im "zapasiła" w pewnym momencie, zapominałem, co to jest? Po co to gra i dla kogo? Na parkiet za dramatyczne, na metal za "miętkie", takie dla każdego i dla nikogo. No dobra, na pewno nie dla mnie i tysięcy diehardów moczących się na samo wspomnienie tytułów "Lost Paradise", "Gothic", "Shades Of God", "Icon" czy wieńczącego sławetny pochód "Draconian Times".

Tyle retrospektywy. Każdy zna tę historię, każdy wie, o co biega, każdy też po tylu latach z pewnością ma ją w dupie, tym bardziej, że gdzieś od wydania płyty "In Requiem" Pardajsy zaczęły przepraszać się z ojcem metalem, pod którego opiekuńczymi skrzydłami wypadają zdecydowanie lepiej, bo proces ten trwa już z osiem lat. Wielu znów powie: cofnęli się w rozwoju. I jest to prawda. Jeżeli rewelacyjny "Tragic Idol" sprzed trzech lat spokojnie można postawić na półce gdzieś obok "Draconian Times", tak najnowsze dzieło "The Plague Within" celuje w gusta ludu, któremu tytuły "Shades Of God" i "Icon" są szczególnie bliskie.

Jakkolwiek otwarcie krążka chwytliwą melodyką "No Hope In Sight" kontynuuje "drakońską" tematykę, tak obficie serwowaną na "Idolu", to już od drugiego w stawce wciąż chwytliwego, jednak zdecydowanie pulsującego niemal death - blackmetalową dynamiką "Terminal", Pradise Lost pokazuje, że nie zamierza podążać pozornie oczywistą ścieżką sukcesu poprzedniej płyty. Nick przeprasza się z growlingiem - tym samym, który miał w poważaniu przez ostatnie kilkadziesiąt lat, ale nie takim samym.

Czytałem opinie, że lepiej dałby sobie chłopak siana, bo obecna kondycja jego gardła daleka jest od ekstraklasy darcia mordy. Faktycznie, nie są to głębokie wokalizy, jakimi epatowała np. "Gothic", a raczej piwniczny charkot. Moim zdaniem jest to raczej w tym wypadku walor niż kłopotliwa bolączka. Barwa jego głosu idealnie pasuje do zaproponowanych tutaj kompozycji, nie wspominając o doskonałych aranżacjach.

Są tu numery, w których dominują czyste wokalizy, jak przejmujący, rozpoczynający się partiami skrzypiec "An Eternity Of Lies" czy zaciągający niemal filmowym patosem wspaniały "Sacrifice The Flame". Ogromna większość "The Plague Within" to jednak ciągnięcie flegmy, względnie duety czystych i skrzeczących zaśpiewów.

"Plaga" to płyta zdecydowanie mniej przebojowa od swojej poprzedniczki. "Tragic Idol" przejebał mi się przez czerep już za pierwszym podejściem. Czterominutowe kawałki w typie zwrotka refren, solówka, klimat staroci i zupa gotowa. Tutaj jest inaczej. Numery są bardziej rozbudowane tematycznie. Więcej w nich tych "brzydkich", przy tym niespodziewanych, nagłych załamań melodycznych czy obuchowych zwolnień ("Flesh From Bone"). Z tego też już ktoś zdążył poczynić zarzut, narzekając na ciężkostrawność takiego grania. To jednak tylko pozorne wrażenie, wynikające, jak mniemam, z pobieżnego osłuchiwania się z tym materiałem. Za każdym kolejnym podejściem odnajduję tutaj nowe smaczki, zagrywki, ale przede wszystkim niezwykle sprawne budowanie ciężkiego, mrocznego, pełnego rozpaczy klimatu, co z obcowania z nawet tak na pierwszy rzut ucha prostym numerem, jakim jest "Beneath Broken Earth", czyni przeżycie.

Także zgodnie z duchem np. "Draconian Times" ("Jaded") i "Faith Divides Us, Death Unites Us" ("In Truth") czy choćby "Tragic Idol" ("The Glorious End") finał płyty, czyli monumentalny "Return To The Sun", ostatecznie niszczy. "The Plague Within" sprezentowany mi przez małżonkę w dniu premiery osłuchiwałem sobie w samotności, w drodze powrotnej z Zakopanego do Bielska-Białej. Po okresie upałów szykowało się gwałtowne załamanie pogody, szczególnie efektownie prezentujące się na odcinku trasy przebiegającym w zasadzie zboczem Babiogórskiego Parku Narodowego w kierunku Zawoi. W takim nagłym nalocie granatowych chmur i wiatru w górskiej scenerii rozbrzmiały trąby i chór początku "Return To The Sun". Apokaliptycznego hymnu, jakiego (w takiej formie i klasie) Angole chyba jeszcze nie mieli. Cóż się tutaj dzieje? Od potężnego intra, poprzez pełen pretensji i dramatyzmu wokal Nicka, wyjące gitary Grega i identycznie, co wejście - epickie outro.

Z zawartością koresponduje również ponura, utrzymana w konserwatywnej, oszczędnej biało-szaro-czarnej konwencji okładka Zbigniewa Bielaka. Piękne wydanie, purytańska, kartonowa, twarda oprawa, czyli mamy komplet.

Świadom jednak jestem, że nie każdemu "The Plague Within" przypadnie do gustu. Coś za coś. To płyta trudniejsza od na swój sposób przebojowego "Tragic Idol", ale dająca jeszcze więcej satysfakcji z powolnego eksplorowania jej niesamowitości. Odkrycie tych zalet wymaga czasu, którego jak mniemam spece z naszych "wielkich" portali, recenzujący na gorąco pół dnia po wydaniu, poskąpili, w konsekwencji zarzucając płycie twórczą obstrukcję, mułowatość i nudę. To nie jest materiał na jedno przesłuchanie Panie i Panowie.

Wielkie brawa dla Paradise Lost za kolejną udaną próbę poszukiwania straconego czasu, za bezbłędne odnalezienie się w tym oldschoolowym, prawie zmarłym klimacie, za świetne kompozycje, bez cienia kunktatorstwa, uczucia wymęczenia i rutyny. Teraz wypada mi już tylko oczekiwać premiery kolejnej płyty My Dying Bride, która już we wrześniu, bowiem (jak widać i słychać) reaktywacja brytyjskiej fali doom - gothic metalu z lat 90 przebiega nader udanie i atrakcyjnie.

Co za ulga, wieloletnie modły wysłuchane: "Take me down to the Paradise 'Lost' City, where the grass is rotten and the girls are shitty" - co zrobić, na taki Paradise żadnych innych na parkiet nie wyrwiecie. Za to posłuchacie sobie dobrej (złej?) strony Paradise Lost.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Paradise Lost "The Plague Within"
Marcin Kutera (wyślij pw), 2015-08-27 08:28:52 | odpowiedz | zgłoś
Nie wmawiaj mi nie czytania ze zrozumieniem.
To ja Tobie wytykam wprawdzie brak konsekwencji, bo dajesz albumowi Gothic tylko 7 a piszesz genialny. Zdecyduj się. Co ma do tego osłabianie artystyczne albumu, do tego, że Ty do niego nie wracasz? Ja też niektórych labumów led Zeppelin czy King Crimson nie słucham ze dwa czy trzy lata ale nie obniżam im z tego powodu noty.
Ogólnie chaos w tej Twojej wypowiedzi
re: Paradise Lost "The Plague Within"
Argezz (gość, IP: 81.190.40.*), 2015-08-27 12:50:56 | odpowiedz | zgłoś
Zluzuj troszkę i spuść sobie z ciśnienia koleś. Czytaj ze zrozumeiniem. "(genialny, najlepszy w historii grupy utwór tytułowy...) - teraz tłumaczę Ci: Chodzi o jeden konkretny utwór Gothic, który tak samo się nazywa jak cały album, co tak strasznie Cię musiało zmylić. Jest w mojej ocenie genialny, najlepszy w historii zespołu PL. Poza tym na albumie są utwory wg mnie mocne i słabsze, stąd moja taka ocena jak nie inna. Niech dotrze też do Ciebie, że oceny są moje, czyli subiektywne, mam do nich prawo, jako fan zespołu od płyty Gothic właśnie.
re: Paradise Lost "The Plague Within"
Marcin Kutera (wyślij pw), 2015-08-27 20:36:16 | odpowiedz | zgłoś
mieszasz ocenę utworów z oceną albumów, misz masz Ci taki wyszedł, więc nie dziw się, że się czepiam za konsekwencje.
Subiektywność ok, ale dobrze jest jak się ocenia obiektywnie.
re: Paradise Lost "The Plague Within"
Wolrad
Wolrad (wyślij pw), 2015-08-27 21:10:17 | odpowiedz | zgłoś
A ja bym sprawę ujął inaczej. PL często nagrywa albumy nierówne, z kilkoma genialnymi utworami i kilkoma wyraźnie słabszymi. Taki własnie jest Gothic. Ale to nie są zapychacze, tylko trochę słabsze rzeczy, co pewnie wynika z tego, że mieli krótkie odstępy czasowe pomiędzy płytami i nie dopracowali dostatecznie materiału.
Ale Draconian jest bardzo równa, bez słabych kawałków. Przesłuchałem sobie niedawno i cała płyta poszła jak burza.
re: Paradise Lost "The Plague Within"
Marcin Kutera (wyślij pw), 2015-08-27 08:38:51 | odpowiedz | zgłoś
Lost Paradise - 5 - gratuluje koledze pojecia. O ile nie jest to geniusz to album przynajmniej zasługuje na 7 punktów, przy kolegi notkach innych albumów (co niektórych gniotów i 9 notce). To jest album, którego nie można nie znać. Poza tym Winter to jeden wielki walec i ne porównywał bym tego do Paradise Lost. jak już to zdecydowanie więcej podobnych aranżacji ma wczesny Cathedral do Paradise Lost.
re: Paradise Lost "The Plague Within"
Nopasaran
Nopasaran (wyślij pw), 2015-08-26 02:21:03 | odpowiedz | zgłoś
9/10? Czemu tak skromnie ją oszacowałeś? ;)
re: Paradise Lost "The Plague Within"
Wolrad
Wolrad (wyślij pw), 2015-08-26 06:59:57 | odpowiedz | zgłoś
Ocena 9/10 jest adekwatna. Płyta super,ale to nie jest Gothic, Icon czy Draconian Times.
re: Paradise Lost "The Plague Within"
Megakruk
Megakruk (wyślij pw), 2015-08-26 07:51:45 | odpowiedz | zgłoś
o to, to, miało być 10, ale jak w przypadku Tragic Idol, wzrok powędrował na półkę, gdzie spoczywają sponiewierane wydania w/w i ręka zadrżała. Plague Within miecie, po tylu latach grania, wciąż odbieram w kategorii sensacji. Brawo!
re: Paradise Lost "The Plague Within"
Nopasaran
Nopasaran (wyślij pw), 2015-08-27 11:54:19 | odpowiedz | zgłoś
Heh, żartowałem w sumie. Przecież to całe wystawianie ocen to tylko subiektywna zabawa. Jak najbardziej miła, ale wciąż zabawa. Dla przykładu sam daję bezdyskusyjną 10 dla "Gothic" i "Icon", ale już dla "Draconian..." "tylko" 9. Ot, takie osobiste preferencje. Ale ok, niech będzie tzw. krakowskim targiem. "The Plaque Within" > 9.5/10 ;)
P.S. Bravissimo za kolejną świetną recenzję panie Kruk!
re: Paradise Lost "The Plague Within"
Wolrad
Wolrad (wyślij pw), 2015-08-25 23:21:26 | odpowiedz | zgłoś
Bardzo dobra płyta. Wreszcie PL wraca do klasycznego brzmienia z którym są utożsamiani, a jednocześnie trochę eksperymentuje. Wydłużyli utwory (nowość) i powrócili do doom, a momentami przypomina to MDB (też nowość).