zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku wtorek, 23 kwietnia 2024

recenzja: Procol Harum "Broken Barricades"

19.10.2009  autor: Meloman
okładka płyty
Nazwa zespołu: Procol Harum
Tytuł płyty: "Broken Barricades"
Utwory: Simple Sister; Broken Barricades; Memorial Drive; Luskus Delph; Power Failure; Song for a Dreamer; Playmate of the Mouth; Poor Mohammed; Broken Barricades (raw track); Simple Sister (raw track); Poor Mohammed (instrumental); Song for a Dreamer (King Jimi) (instrumental)
Wykonawcy: Gary Brooker - fortepian, wokal; Chris Copping - Hammond, gitara basowa; Robin Trower - gitara; BJ Wilson - instrumenty perkusyjne; Keith Reid - teksty
Wydawcy: Chrysalis Records, Union Square Production
Premiera: 1971
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 7

W 2007 roku zespół Procol Harum świętował 40-lecie istnienia. W związku z tym na rynku muzycznym ukazały się zremasterowane oraz wzbogacone o dodatkowe utwory edycje kilku płyt grupy. Tak przy okazji, wedle tej okrągłej rocznicy działalności, trzeba wspomnieć, że muzycy grali razem jako The Paramounts już od roku 1962. Przyjmuje się jednak, że dopiero po zmianie nazwy na Procol Harum, a stało się to pięć lat później, rozpoczęła się twórczość tej zasłużonej formacji, której od zarania przewodzi pianista i wokalista Gary Brooker.

"Broken Barricades" jest w kolejności piątym albumem zespołu. Został nagrany w kwartecie, czyli w zasadzie w nietypowym, trochę okrojonym składzie. Do tego jednak trzeba także doliczyć jeszcze jedną postać. Człowieka, który zajmował się tylko tworzeniem poetyckich tekstów. Keith Reid - bo o nim mowa - był traktowany jako pełnoprawny członek zespołu i jest w nim od samego początku. Czyli... pięciu ich było, jak braci Li.

Jest to chyba najbardziej rockowa płyta, jaką nagrał Procol Harum. Stało się tak dlatego, bo pierwsze skrzypce... ale na gitarze gra tu Robin Trower. Ten charakterystyczny gitarzysta, odznaczający się bluesowym wyczuciem, pokazał tu więcej swoich możliwości niż na poprzednich wydawnictwach.

Krążek rozpoczyna się dosyć przebojowym "Simple Sister". Ożywione partie fortepianu i mocny riff gitarowy oraz dynamiczny wokal. Później solowe rockowe partie gitary. A na koniec kilka sekund próbki - jaki dźwięk potrafią wydobyć organy Hammonda. Podobnie rockowo wygląda "Memorial Driver". Tytułowy "Broken Barricades" też nieźle się prezentuje, choć pochodzi z innej bajki. Spokojne brzmienie syntezatorów i uspokajający śpiew Brookera. W sumie jednak, niektórych mniej cierpliwych, może znużyć. "Power Failure" nie jest zbyt ciekawy, ale w pewnym sensie ratuje go perkusyjne solo. Mamy też balladę "Luskus Delph", gdzie słychać zarówno fortepian lidera, jak i klawiszowe partie Chrisa Coppinga. A poza tym nastrojową partię orkiestrowych smyczków. No właśnie. Drugą charakterystyczną cechą tej grupy (oprócz autora tekstów) są występujące dwa instrumenty klawiszowe - czyli fortepian, przy którym zasiadał Brooker, oraz odrębnie organy. Poza tym na tej płycie Copping "obsługuje" także gitarę basową - czyli kapela posiada vacat dla jeszcze jednego muzyka.

To, co dzieje się w trzech ostatnich utworach, powoduje, że mamy ochotę słuchać ich ponownie. Najpierw "Song for Dreamer" (poświęcony pamięci Jimi Hendrixa). Jest to świetne bluesrockowe gitarowe granie z pogłosami na wokalu. Brzmi niesamowicie świeżo, jakby nagrane było wczoraj. "Playmate of the Mouth" to prawie klasyczny blues z wstawkami dęciaków, rodem z Nowego Orleanu. Wreszcie na koniec "Poor Mohammed", także bluesrockowy kawałek. Ja słyszę w niektórych frazach gitarowych, które wygrywa tu Trower - innego Jimmego, czyli Page'a z Led Zeppelin. Ale zagra on dopiero te dźwięki na płycie Physsical Graffiti w... 1975 roku, za kilka lat, w numerze "In My Time of Dying"(!).

Chociaż nie lubię dodawania do oryginalnych albumów jakichkolwiek bonusów, to jednak w tym przypadku cztery inne wersje kawałków z tego wydawnictwa zaprezentowały się nawet znośnie. Po nagraniu "Broken Barricades" Robin Trower odszedł od zespołu, ale - jak pokaże przyszłość - jeszcze go na jednej z płyt studyjnych Procol Harum usłyszymy. Jednak muzyk ten oddał się przede wszystkim karierze solowej, której zwieńczeniem jest wydany właśnie w roku 2009, znakomity album "What Lies Beneath", nad którym wyraźnie unosi się duch Hendrixa. Tak, tylko to trochę może nie na temat. Jak recenzent oceni przedmiot recenzji? Według mnie "Broken Barricades" to dobra płyta i na pewno zasługuje na uwagę. Lecz nie radzę zapoznawać się z twórczością formacji właśnie od tego krążka. Hmm. A właściwie, to dlaczego nie?

Komentarze
Dodaj komentarz »
.
arekkkk (gość, IP: 85.89.185.*), 2009-10-26 16:17:43 | odpowiedz | zgłoś
Znakomita recenzja:)
re: .
Meloman (gość, IP: 83.18.195.*), 2009-10-26 17:51:10 | odpowiedz | zgłoś
Dziękuję za dobre słowa. Pozdrawiam