zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 19 kwietnia 2024

recenzja: Prophecy "Contagion"

10.04.2000  autor: Łukasz Jaszak
okładka płyty
Nazwa zespołu: Prophecy
Tytuł płyty: "Contagion"
Wydawcy: System Shock, Dragan
Premiera: 1999

Nie powiem, żebym zakochał się w Prophecy od pierwszego wejrzenia i nie wróżę miłości do tego krążka każdemu twardogłowemu z klapkami na oczach. Prophecy bowiem od pierwszego krążka sukcesywnie faszerują swoją muzykę elektroniką wszelakiej maści, zdążyli już także zdegustować fanów Kata swą nad wyraz śmiałą przeróbką "Diabelskiego Domu" zawartą na składance "Czarne Zastępy" a teraz powracają aby na swym drugim krążku pokazać, co obecnie są warci lub też przybić sobie ostateczny gwóźdź do trumny. Wszystko zależy od rynku, zaś ten potrafi zaskakiwać o czym niejednokrotnie można było się przekonać. Chwilowo wygląda jednak na to, że to Amerykanie zainteresowani są Prophecy bardziej niż nasi rodzimi wydawcy i mimo, że ryzyko wydania "Contagion" na rynku polskim podjęła stosunkowo młoda jeszcze Dragan Records, to za wielką wodą Prophecy do ludzi pcha nie byle kto, bo Pavement Music zaś matkę Europę wydaniem płyty zajęli się System Shock.

Wydaje się być nieźle, pozostaje modlić się, aby fani wchłonęli dość niebezpieczną mieszankę zindustralizowanego łomotu, serwowanego przez Prophecy. Coś, co w pierwszej chwili wydaje się być kalką Fear Factory, w późniejszej i dłuższej konfrontacji okazuje się mieć do powiedzenia więcej niż nam się wydaje. Mamy tu i ciężkie, jak gdyby żywcem wyjęte z Pantery rytmy ("God-Wrath") jak i, zagrane w towarzystwie rzeźniczo szybkiego bitu samplerowej perkusji, wściekłe riffy, które niespodziewanie przechodzą w urywane Fear Factory'owskie ciosy prosto w mordę, którym asystuje zawodzący wokal z manierą i barwą głosu przypominający mi ni mniej ni więcej, tylko Korn ("Lost"). Innym zaś razem nam wrażenie jakbym słuchał Strapping Young Lad lub też nieco ubrutalnionego Die Krupps ("21st Century Schizoid Worm") i coraz bardziej dziwię się, że płyta ta zaczyna coraz częściej gościć w moim odtwarzaczu. Nie sądzę, że zatwardziałym ortodoksom przyda się to do czegoś, ale na pewno śmiało mogę ją uznać za perfekcyjny podarunek dla tych, którzy zawsze marzyli o industrialnym, lekko death metalowym miksie Fear Factory, Korn i Die Krupps, na dodatek zagranym zawodowo i z feelingiem.

Komentarze
Dodaj komentarz »