zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 19 kwietnia 2024

recenzja: So I Scream "The End Of Tolerance"

14.03.2007  autor: Face_Hugger
okładka płyty
Nazwa zespołu: So I Scream
Tytuł płyty: "The End Of Tolerance"
Utwory: One Man's Insurrection; Tommy Gun; Narcissism; Imponderabilia; Ersatz; Underdog; ?!?; Besotted Children Of The Modern World; Cheating The Life (F.U.B.A.R.); Love At Last
Wykonawcy: T. Mielnik - wokal; B. Kuszewski - gitara; T. Kozina - gitara; P. Haltof - gitara basowa; R. Kamiński - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Fonografika
Premiera: 2007
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

"The End Of Tolerance" to płyta, na którą stołeczne So I Scream kazało słuchaczom czekać bardzo długo. Jednak wszystkie plotki i legendy dotyczące drogi, jaką ten materiał przebył nim trafił na półki sklepowe należy odłożyć na bok, gdyż najważniejszy jest w tym momencie fakt, że debiut warszawskiego kwintetu jest już powszechnie dostępny.

Krążek otwiera bardzo dynamiczne "One Man's Insurrection", po którym nie ma wątpliwości, że do czynienia przyszło nam mieć z zespołem bardzo ekspresyjnym, grającym muzykę ostrą i szybką, należącego do nowszego nurtu ciężkich brzmień, a jednocześnie unikającym tak powszechnie wyszydzanej wśród słuchaczy muzyki metalowej nu-corowej piosenkowatości. Zanim z głośników popłynęły pierwsze dźwięki następnego utworu, jakim jest mój koncertowy faworyt: "Tommy Gun", zostałem przez zespół kupiony samplem z jednego ze swoich ulubionych filmów, Brick Top Polford zapytał: "do you know what nemesis means?" i rozpoczął opisujący zabójczą wyliczankę utwór rusznikarski ;)

"Tommy Gun" swoim tytułem wyraźnie nawiązuje do prohibicyjnego klimatu lat dwudziestych, jaki zresztą zespół So I Scream wytworzył także za sprawą image'u, promocyjnych zdjęć, czy też samej okładki. Tworzy to razem dość ciekawy obraz i niewątpliwie jest plusem dla zespołu który dba nie tylko o muzykę, ale także o towarzyszącą jej oprawę. Inną rzeczą jest, że panowie z SiS raczej zwolennikami prohibicji nie są, przynajmniej wnioskując ze wspomnianych promocyjnych zdjęć. Jeśli wspomniałem już o warstwie pozamuzycznej, trzeba w przypadku tej płyty pamiętać o tekstach autorstwa Tomasza Mielnika, które są niewątpliwie atutem zespołu. Potrafią być bardzo liryczne, jak w nagranym przy udziale wokalistki Olgi Barej utworze "Imponderabilia", ale też mogą być proste, motoryczne i agresywne jak w przypadku "Tommy Gun" czy też dość mocno sentymentalne, jak w zamykającym materiał "Love At Last".

Jednakże - jak to bywa w przypadku każdej dobrej płyty - głównym atutem "The End Of Tolerance" jest oczywiście muzyka sama w sobie. Zasadniczo wszystkie dziesięć kompozycji przyciąga niebanalnością i energią. Nie znaczy to oczywiście, że na płycie brakuje momentów wytchnienia. Pierwszym z nich jest wprowadzająca w bardzo błogi nastrój wspomniana już piosenka "Imponderabilia", której tytuł zresztą bardzo oddaje klimat utworu. Kolejnym takim punktem jest spokojny i klimatyczny "Underdog", przechodzący w bardzo przebojowy i agresywny zarazem utwór o jakże wdzięcznym tytule "?!?" i następujący po nim najbrutalniejszy i najmocniejszy punkt programu: "Besotted Children of the Modern World", w którym można gościnnie usłyszeć Oriona, znanego z takich zespołów jak Behemoth czy Vesania. Ostatnie dwa kawałki na płycie przynoszą słuchaczowi wytchnienie po takiej dawce czadu. Pierwszym z nich jest zdecydowanie najbardziej radiowy, zdecydowanie najbardziej przebojowy i zdecydowanie najbardziej melodyjny "Cheating The Life", zwieńczony doskonałą solówką gitarową, która stanowi mój ulubiony smaczek na tym materiale. Jej wykonawca, którym o ile się nie mylę jest Tomasz Kozina, popisał się zarówno umiejętnością odnajdywania geniuszu w prostocie jak i również bardzo dobrym zmysłem aranżerskim przy doborze cyfrowych efektów gitarowych, co dało efekt powalający - troche to dziwne rozpisywać sie tyle na temat 25 sekund nagrania, jednakże przesłuchałem tę solówkę już dziesiątki razy i musiałem dać temu wyraz w recenzji. Płytę wieńczy dość długie i monumentalne "Love At Last", które żegna słuchacza jednym z oryginalniejszych i jednocześnie najprostszych patentów na płycie, nie pozwalającym jednak o sobie zapomnieć i nakłaniającym do ponownego przesłuchania po niedługim czasie...

Komentarze
Dodaj komentarz »
Gitarzysci...
Asta (gość, IP: 83.14.84.*), 2009-03-02 15:47:40 | odpowiedz | zgłoś
A wiec faktycznie Tomasz gra na tej gitarze od "dziecka" wiec teraz pokazuje na co go stac. Cóz zostaje tylko gratulowac takiemu wspaniałemu gitarzyscie .. talentu?