zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku środa, 24 kwietnia 2024

recenzja: Space Avenue "Voices From The Other Worlds"

31.08.2006  autor: Tomek "BlaKcThrone" Jałukowicz
okładka płyty
Nazwa zespołu: Space Avenue
Tytuł płyty: "Voices From The Other Worlds"
Utwory: Overture; Awakening?; The Garden (Above The Stars); The Loner; The Odyssey
Wykonawcy: Łukasz Piekarczyk - wokal; Kamil Wyziński - gitara basowa; Krzysztof Włodarski - instrumenty klawiszowe, programowanie; Michał Pytlak - gitara; Marcin Kwaśny - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Contrabanda Music
Premiera: 2006
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 6

Po kilku latach dziwnej niemocy na polskiej scenie progresywnej nastąpił prawdziwy wysyp młodych wykonawców, którzy chcą swoją muzyką ożywić mocną zmurszałą już estetykę art rocka. Przemknęły nam debiuty After, Believe, Hipgnosis, Three Wishes, Twilight, a wśród nich znalazł się również Space Avenue, zespół, który po wielu perturbacjach ze składem zaprezentował debiutancki album "Voices From The Other Worlds".

Pierwszy rzut oka i ucha: sześć utworów, ledwie 37 minut muzyki, co w porównaniu z takimi progresywnymi "kobyłami" jakie serwują nam zespoły pokroju The Flower Kings jest bardzo krótkim czasem, ale grunt żeby to było bardzo dobre 37 minut. Tak niestety nie jest. Space Avenue proponuje jednak dosyć nowoczesną mieszankę progresywnego rocka z dość odważnymi akcentami metalowymi (zarówno spod znaku progmetalu, jak i nu-tone).

Na początek intrygujący "Overture", który wydaje się być zapowiedzią czegoś całkiem ciekawego, ale niestety im dalej trwa płyta tym bardziej daje się odczuć brak jakiegoś spektakularnego utworu, który by pozwolił albumowi wyróżniać się spośród natłoku innych progresywnych debiutów. Choć nie można powiedzieć, że dalej jest nudno, ba bywa ciekawie, ale delikatnie mówiąc chaotycznie, bo jak tutaj zestawić obok siebie skojarzenia w postaci: "Dream" (troszkę pod "Millennium" Killing Joke - lekko industrialny walcowaty riff oraz klawisze!!!), "The Garden (Above The Stars)" (balladka z wokalem a'la polski Harlem [sic!] albo, niech będzie, muzycznie bardziej pod Kansas czy Styx) czy pretendujący troszkę na wyrost do bycia polską wersją grania w stylu Dream Theater "The Odyssey" z bądź co bądź ciekawymi łamańcami, pasażami klawiszowymi, niezłymi solówkami, ale jak na 15 minut kompozycji - zbyt mało przekonującymi.

Taka dziwna jest ta płyta, gdzieniegdzie spod ściany dźwięków wyłaniają się naprawdę ciekawe fragmenty (np. "The Loner", sporo interesujących momentów w "The Odyssey"), które powodują, że płytka nie robi pod względem stricte muzycznym złego wrażenia, wręcz przeciwnie - wypada bardzo przekonująco od strony technicznej i całkiem nieźle kompozytorsko. Nienajlepsze niestety wrażenie robi wokal Łukasza Piekarczyka, który nie sprawdził się jako wokalista progresywnego zespołu, jego chropowata barwa bardziej pasuje do estetyki hard rocka, co szczególnie słychać w "The Garden (Above The Stars)" czy "Awakening?", gdzie się zwyczajnie męczy przy bardziej skomplikowanych partiach. Nie każdy zespół może mieć swojego Mariusza Dudę, ale warto poszukać kogoś na jego miarę, ze świetną barwą i nienagannym angielskim, bo to wydaje się być obecnie czymś ważnym, choć nie niezbędnym, co pokazał przykład polskiego Abraxas. Kolejnym poważnym zarzutem jest słaba produkcja. Co jak co, ale każda licząca się płyta progresywna musi być dobrze wyprodukowana - tutaj niestety tego zabrakło, a szkoda, bo dobry wyraz całości na tym stracił.

Płyty warto posłuchać, a zachęca do tego choćby jej niska sugerowana cena detaliczna, bo pod względem muzycznym "Voices..." pokazuje, że tych młodych muzyków stać na wiele, ale potrzeba osoby, która by to uporządkowała w studiu. Być może nowy klawiszowiec, ale też świetny muzyk, znany choćby z Collage, Krzysztof Palczewski w tym pomoże? Oby.

Niezły, obiecujący debiut, a póki co należy trzymać kciuki, aby chłopaki dalej grali swoje i się rozwijali.

Komentarze
Dodaj komentarz »