zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 18 kwietnia 2024

recenzja: Stabbing Westward "Stabbing Westward"

7.08.2010  autor: Jakub "Rajmund" Gańko
okładka płyty
Nazwa zespołu: Stabbing Westward
Tytuł płyty: "Stabbing Westward"
Utwory: So Far Away; Perfect; I Remember; Wasted; Happy; The Only Thing; Angel; Breathe You In; High; Television
Wydawcy: Koch Records
Premiera: 2001
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 2

W 2001 roku moda na rock industrialny już praktycznie zupełnie przeminęła. Większość kapel, które przez drugą połowę lat dziewięćdziesiątych napędzały industrialną maszynę, właśnie się rozwiązała albo miała to zrobić za chwilę (ze Stabbing Westward włącznie). Trudno się dziwić, wielkie wytwórnie straciły zainteresowanie takim graniem, przestały je wspierać również media. Dotknęło to także Westwardów, których dzień przed odlotem na Hawaje, gdzie mieli nagrywać nowy materiał wraz z producentem Bobem Rockiem, poinformowano o zerwaniu kontraktu.

Cóż, starali się chłopaki jak mogli. Ich poprzedni krążek, "Darkest Days" z 1998 roku, przez wielu uznawany jest za szczytowe osiągnięcie zespołu. Przeprodukowany, naszpikowany potencjalnymi singlami, obdarty z jakichkolwiek ambicji, ale przecież i taka muzyka jest potrzebna - nawet dla fanów industrial rocka. W ramach promocji były trasy u boku Placebo, The Cult czy Depeche Mode, nakręcono teledyski do najbardziej przebojowych fragmentów płyty, sprzedawano kawałki na soundtracki i wydawało się, że "Darkest Days" to zupełny pewniak na co najmniej jedną platynę. Nie udało się, album sprzedał się jeszcze gorzej od poprzedniego, "Wither Blister Burn & Peel", i nie zdołał się nawet pokryć złotem. Westwardzi jednak szybko się podnieśli po porażce, znaleźli sobie nową wytwórnię i postanowili kontynuować upadek artystyczny, starając się dalej za wszelką cenę przebić do mainstreamu. Na swoim self-title'u porzucili już jakiekolwiek znamiona rocka industrialnego i upadli na samo dno.

Od samego początku słychać wyraźnie, o co chodzi, choć pierwszy na płycie "So Far Away" i tak jest jeszcze jedną z ciekawszych kompozycji w tym zestawie, ma przynajmniej całkiem fajny riff. Ale już gdy dochodzi do przesłodzonego refrenu, w którym Christopher Hall wyje, że za każdym razem, gdy dotyka swojej ukochanej, zdaje się ona być tak daleko, jakaś wyższa siła każe wcisnąć "next". Od razu powiem, że nie ma co jej słuchać - lepiej kliknąć "stop" i zapomnieć o całym tym krążku. Stabbing Westward postanowili bowiem pójść na nim w stronę najbardziej komercyjnego pop rocka dla piętnastolatek, które właśnie pierwszy raz się zakochały - rejony okupowane w tamtych czasach przez takich artystów, jak Savage Garden czy inny Ronan Keating. Niestety, tak się ta płyta prezentuje: mdłe balladki skrojone na radiowe listy przebojów z tekstami o tym, jak to kiedyś było wspaniale, a teraz jest beznadziejnie ("Perfect" z zabójczym refrenem "why can't it be perfect as it used to be"), o tym, jak kiedyś było cudownie i dalej o tym pamiętam ("I Remember") lub po prostu o tym, że ona jest jedyną rzeczą, która ma znaczenie w moim życiu ("The Only Thing"). Niestety, muzycznie jest to wszystko pięknie dopasowane do poziomu tekstów: ograne banały, wygładzone w studiu do granic możliwości, na dodatek z wokalistą, którego irytująca maniera osiągnęła w takich smętnych klimatach apogeum. Zdarzają się jeszcze kiczowate brzmienia cymbałkowe ("Happy") albo nieśmiałe próby powrotu do przebojowości "Darkest Days" ("Wasted"). Rock industrialny? Nie stwierdzono. Bez odrzutów wymiotnych, spowodowanych nadmiernym spożyciem lukru, da się tutaj posłuchać w zasadzie tylko dwóch ostatnich kawałków: odrobinę mocniejszego "High" oraz ciekawie się rozwijającego, przypominającego odrobinę za sprawą sampli poprzednie krążki, "Television".

Niestety, nawet taki chłam nie zdołał zachwycić mas i nie przyniósł Westwardom upragnionej sławy. Tym razem zespół się już nie podniósł po porażce i w 2002 roku zakończył karierę. Większość muzyków rozeszła się do innych grup, na czele z Christopherem Hallem, który założył The Dreaming: kapelę, niestety, niezbyt odległą od klimatów ostatniej płyty Stabbing Westward.

Komentarze
Dodaj komentarz »