zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 29 marca 2024

recenzja: Tarot "The Spell of Iron MMXI"

6.11.2011  autor: Łukasz Sputowski
okładka płyty
Nazwa zespołu: Tarot
Tytuł płyty: "The Spell of Iron MMXI"
Utwory: Midwinter Nights; Dancing on the Wire; Back in the Fire; Love's Not Made for My Kind; Never Forever; The Spell of Iron; De Mortui Nil Nisi Bene; Pharao; Wings of Darkness; I Walk Forever
Wykonawcy: Marco Hietala - wokal, gitara basowa, gitara akustyczna; Zachary Hietala - gitara; Janne Tolsa - instrumenty klawiszowe; Pecu Cinnari - instrumenty perkusyjne; Tommi "Tuple" Salmela - wokal, sample
Wydawcy: Nuclear Blast Records
Premiera: 6.05.2011
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

Jeszcze dobrze nie ostygł po goszczeniu w naszych odtwarzaczach ostatni pełny krążek finów z Tarot, a już możemy cieszyć się jego następcą w postaci "The Spell Of Iron MMXI". Problem tylko w tym, że ta płyta nie zawiera niczego nowego. To ponownie nagrany debiutancki album z 1986 roku. Po co to wszystko? Być może dla przypomnienia młodszym fanom starszej twórczości, a może Hietala i spółka dali się ponieść modzie na ponowne nagrywanie kamieni milowych w swojej dyskografii. Mniejsza o to, wszak i tak najważniejsza w tym wszystkim jest muzyka, prawda? A ta, ubrana w nowe, bardzo soczyste brzmienie i świetną produkcję, sprawia naprawdę dobre wrażenie. Produkcja jest chyba nawet lepsza od tej z "Gravity Of Light", na której dominował wszechobecny bas (choć, nie ukrywam, w niektórych momentach stwarzało to bardzo fajny klimat). Gitary brzmią teraz bardzo mocno, podbite głębokim basem i fajnie brzmiącymi klawiszami.

Brzmieniowo jest naprawdę nieźle, a jak z samymi kompozycjami? Czy bronią się po latach? Zdecydowanie tak! Utwory zdecydowanie zyskały na mocy i przestrzeni. Podoba mi się miks całości, jaki zrobił Janne Tolsa z "Note On Studios". Wszystko jest na swoim miejscu, nie wybijając się przesadnie, a i wokale na tej płycie brzmią zdecydowanie lepiej. Szczególnie partie zaśpiewane na dwa, trzy głosy robią bardzo pozytywne wrażenie.

Jest tylko jedno ale... Pewnie narażę się w tym miejscu fanom zespołu, ale mam wrażenie, że tworzenie niesamowitych, wpadających w ucho refrenów nigdy nie było domeną Tarota. Słuchając tej płyty, poniekąd wspominkowej, brakuje mi w tym wszystkim pomiędzy rewelacyjną produkcją, porządnym brzmieniem czy aranżacjami jakiegoś refrenu, który wbiłby się w moją głowę. Z całej płyty chyba tylko "Love's Not Made For My Kind" na dłużej zapada w pamięć. Ale cóż, nie każdy rodzi się Halfordem. Najważniejsze, że na nowym "Spell Of Iron" dostajemy dawkę naprawdę porządnego heavy metalu w dość klasycznym wydaniu.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Oceń płytę:

Aktualna ocena (28 głosów):

 
 
57%
+ -
Jak oceniasz płytę?

Materiały dotyczące zespołu

- Tarot

Napisz recenzję

Piszesz ciekawe recenzje płyt? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Jak uczestniczysz w koncertach metalowych?