zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku środa, 24 kwietnia 2024

recenzja: Testament "Dark Roots Of Earth"

13.08.2012  autor: Szamrynquie
okładka płyty
Nazwa zespołu: Testament
Tytuł płyty: "Dark Roots Of Earth"
Utwory: Rise Up; Native Blood; Dark Roots Of Earth; True American Hate; A Day In The Death; Cold Embrace; Man Kills Mankind; Throne Of Thorns; Last Stand For Independence; Dragon Attack; Animal Magnetism; Powerslave; Throne Of Thorns
Wykonawcy: Chuck Billy - wokal; Eric Peterson - gitara; Alex Skolnick - gitara; Greg Christian - gitara basowa; Gene Hoglan - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Nuclear Blast Records
Premiera: 27.07.2012
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

Oto jest nowy Testament. "Dark Roots Of Earth" wychodzi cztery lata po udanym krążku "The Formation Of Damnation". Z tego, co mówi w filmie o powstawaniu płyty mózg kapeli, czyli Eric Peterson, wynika że zespół wcale nie cierpiał na nadmiar gotowych piosenek zanim prace nad płytą ruszyły pełną parą. Dobrze więc, że Testament zabrał się wreszcie do roboty i oczekiwanie fanów nie przeciągnęło się jeszcze bardziej, a grupa nie przespała wzmożonego zainteresowania klasycznymi zespołami thrashowymi w ostatnich latach.

Przed nagraniem nowej płyty nie obyło się bez problemów. Z formacji odszedł Paul Bostaph - muzyk, który na "The Formation Of Damnation" pokazał, że świetnie pasuje (przynajmniej muzycznie) do tej kapeli. Zatrudnienie Gene Hoglana "Ciemnym korzeniom..." na pewno nie zaszkodziło, ale stabilizacji na stołku bębniarza w Testament niestety nie gwarantuje, bo Atomowy Zegar to muzyk rozchwytywany i działający w dużej mierze jako tzw. sideman.

Testament, podobnie jak Metallica czy Megadeth, nie rozsiadł się na kanapie podpisanej 100% thrash. "Dark Roots Of Earth" to album mocno zróżnicowany. Już sam utwór tytułowy po liftingu mógłby wejść do repertuaru np. Alice In Chains. A taki "Cold Embrace" w niektórych częściach zalatuje Opethem. Sam thrash na tym albumie też jest niejednej maści. Są petardy takie, jak np. otwierający płytę "Rise Up" czy ostatni na podstawowej liście utworów "Last Stand For Independence". Ale np. "A Day In The Death" to kawałek nieodległy od zakręconego klimatu "Bastard" Kata. Przebojowością wyróżniają się: "Native Blood", do którego nakręcono teledysk, "True American Hate", który na koncertach był grany chyba jeszcze przed premierą płyty i pewnie długo jeszcze z setlisty nie zniknie, oraz "Throne of Thorns" świetnie nadający się do ćwiczeń mięśni szyj.

Wersja rozszerzona albumu zawiera płytę DVD, a na niej: koncertowe wykonania kilku starszych utworów grupy, film o powstawaniu płyty i opowieści gitarzystów z serii "popatrzcie, jakie mam zabawki". Na CD są także bonusy: trzy covery i wydłużona o kilkadziesiąt sekund wersja utworu "Throne Of Thorns". Z tego wszystkiego najciekawsze są przeróbki cudzych piosenek. "Dragon Attack" z repertuaru Queen to czysta zajebjoza. Po prostu słychać, że panowie mają ubaw grając ten numer. Może będą rozkręcać mały jam na koncertach za pomocą tej piosenki? "Animal Magnetism", znany z oryginalnego wykonania Scorpions, to parę minut mocno zakopconego dźwiękowego pornola. Wreszcie, może nie tak zaskakujący w wyborze, ale nie mniej udany jest cover "Powerslave" Żelaznej Dziewicy.

Okładkę malnął, podobnie jak w przypadku "The Formation Of Damnation", Eliran Kantor. Obrazek wydaje się trochę mastodontowy w klimacie, na jego pierwszym planie uwieczniono mitycznego Cernunnosa. Co by nie gadać, okładka robi wrażenie i wpada w oko. Wydanie w formie digibooka prezentuje się bardzo solidnie i elegancko. Jakbym miał osiem lat, to chciałbym dostać to na komunię.

Są charakterystyczne wokale Chucka Billy'ego. Są nietuzinkowe riffy Petersona. Są boskie solówy Skolnicka. Spuchnięte paluchy Christiana też słychać, a Hoglan zaintryguje od czasu do czasu ciekawymi wtrąceniami na blachach. Może nie czuć na tym albumie młodzieńczej energii, jak na "The New Order". Może nie ma takiego polotu i świeżości jak na "Low" albo czadu jak na "The Gathering", ale "Ciemne Korzenie Ziemi" to bardzo dobry album, którego słucha się wybornie i basta.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: dziwne rzeczy niektórzy wypisują...
Szamrynquie
Szamrynquie (wyślij pw), 2012-08-19 10:18:21 | odpowiedz | zgłoś
Bardzo dobry koment. Żeby docenić choćby riffy Petersona nie wystarczy sobie tą płytę puścić trzeba jej też posłuchać!
re: dziwne rzeczy niektórzy wypisują...
lah (gość, IP: 79.186.115.*), 2012-08-20 12:15:51 | odpowiedz | zgłoś
Ja jeszcze w temacie Pro Tools. To tak jak z modelkami uśmiechającymi się do nas z plakatów reklamowych. W większości przypadków cera tych nadobnych niewiast jest porawiana w Photoshopie. Efekt jest niesamowity - skóra idealnie gładka, żadnych zmarszczek, pryszczy, żadnego cellulitu na ciele. Po prostu ideał. Efekt piękny, o ile weźmiemy poprawkę na to, że tak nikt nie wygląda, że to jest oszustwo, że patrzymy na efekt pracy grafika komputerowego a nie na żywą kobietę. Podobnie jest z Pro Tools. Metal to wokal, gary i gitary. Prawdziwe bębny tak nie brzmią, więc jest to jakieś "oszustwo". Nie lubię za to sztuczne brzmienie bębnów płyt nagrywanych w Białostockim studiu Hertz. Bardzo lubię na przykład zespół Trauma, ale ich bębny na płytach brzmią strasznie sztucznie, plastikowo. Fenriz z Darkthrone jest na przykład zagorzałym przeciwnikiem Pro Tools. Zaczął on coś w stylu kampanii "Anti Click Clikc Drums" czy coś takiego. Jak najbardziej popieram. Perskusja to żywy instrument. Powinno się go nagrywać analogowo, a nie przez komputer. Oczywiście nie mam nic przeciwko ludziom, którym nie przeszkadza, że słuchają dźwięków z komputera zamiast żywych bębnów.
re: dziwne rzeczy niektórzy wypisują...
ej tam no (gość, IP: 46.170.26.*), 2012-08-21 15:07:43 | odpowiedz | zgłoś
Mylą ci się różne rzeczy. PT czy Logic to tylko narzędzia. Tak jak wszystkie zabawki od dynamiki i pasma. Miej pretensje raczej do ludzi, że zaczęli np. używać triggerów, potem zaczął się cały szał z drum replacementem i próbkami. Mówisz, że coś tam jakoś tam nie brzmi. Kłopot albo i nie w dzisiejszych czasach, że na scenie wszystko może zabrzmieć jak w studio - technika jest w zasięgu każdego, nawet nieprofesjonalnego muzyka. A że każdy chce brzmieć tak, jak sobie wymyślił? W latach 90' mogliśmy tylko pomarzyć o takim brzmieniu. Wtedy było przegięcie w jedną stronę, teraz jest w drugą. CO młodsze pokolenie, tym bardziej polega na technice, a mniej na szeroko rozumianych umiejętnościach. Szanuję podejście Fenriza, ale to jest raczej reakcja alergiczna na nadmiar. Znam też czołowych polskich producentów, którzy brzydzą się compingiem, tylko każą każdy take od nowa aż do doskonałości. I pracują razem z ludźmi, którzy comping uwielbiają. Itd. itp. Nie można generalizować. Narzędzia mają ułatwiać nam życie i osiągać to, co sobie zaplanujemy, a nie kreować za nas. Długo by gadać. A żeby było śmiesznie jestem wielkim fanem brzmienia Sneapa (podobnie chyba jednak brzmią produkcje Braci, chociaż robione w innym DAWie), chociaż wiem, że wielu go nie cierpi. Temat do rozmyślań...
re: dziwne rzeczy niektórzy wypisują...
lah (gość, IP: 150.254.203.*), 2012-08-23 09:01:30 | odpowiedz | zgłoś
Uściślijmy zatem, bo wychodzi na to że faktycznie pomyliłem pojęcia. Triggerowanie perkusji polega na podłożeniu gotowego dźwięku w miejsce uderzenia żywych bębnów, tak? Ma to na celu wyrównanie poziomu głośności wszystkich uderzeń stopy czy werbla (tak to rozumiem). A Pro Tolls to po prostu narzędzie do obróbki i miksowania tych dźwięków, tak? Ogólnie cały proces nagrywania bębnów przez kompa to comping, tak? Fajnie by było gdyby ktoś w temacie to uściślił.
re: dziwne rzeczy niektórzy wypisują...
Beethrow (gość, IP: 95.160.205.*), 2013-02-03 01:35:08 | odpowiedz | zgłoś
Ale jakby te same modelki z cellulitem i bez wygładzonej skóry stanęły metr na przeciw Ciebie i zaprezentowały swoje walory naturalne to Ty byś oczywiście zaczął wypominać im sesje retuszowane?? Oj coś mi się nie wydaje. To tylko narzędzia które są powszechnie używane by sprzedać "produkt", co nie znaczy że "produkt" z tego powodu jest lipny, po prostu przemysłem rządzi czas i pieniądz na każdej jej gałęzi. Muzyki też to tyczy.
Słabizna
s8n
s8n (wyślij pw), 2012-08-15 19:52:09 | odpowiedz | zgłoś
Gorycz i rozczarowanie - tak mogę podsumować ten twór. Nie o to chodzi, że jest słaby tylko o to, że jest "tylko" przeciętny. I właśnie to mnie rozczarowało najbardziej, bo spodziewałem się conajmniej poziomu "The Formation of Damnation", a dostałem płytę byle jaką i pozbawioną charakteru. Nie ma co, największe rozczarowanie tego roku.
Oceniam na plus
minus
minus (wyślij pw), 2012-08-15 19:10:10 | odpowiedz | zgłoś
Ale w sumie nic nowego, kolejna grzeczna płyta z grzecznym pro-toolsowym brzmieniem.Oczywiście kupiłem i słucham z przyjemnością, tak jak większość ich płyt. Ale takich emocji jakie zapewniał kiedyś "The New Order" już od nich nie oczekuję i zapewne nigdy nie otrzymam. Coś jak w starym małżeństwie ;)
szczytu nie ma
eog (gość, IP: 31.61.129.*), 2012-08-15 10:37:39 | odpowiedz | zgłoś
jak dla mnie to najbardziej bezpłciowa płyta Testament(identyczna sytuacja jak z 13 Megadeth..),przesłuchałem jej juz z 15 razy i poza True American Hate i Native Blood wszystkie kawalki sa monotonne i bez pazura a Cold Embrace to chyba w ogole najgorszy utwor w karierze zespołu.Szkoda ale po naprawde dobrym Formation... tutaj chłopaki rozczarowali
testament
saxon01 (gość, IP: 83.29.181.*), 2012-08-14 22:08:07 | odpowiedz | zgłoś
i kreator zrobiły baaardzo dobre trashowe płyty ,które w porównaniu do mety....zresztą co tu porównywać Meta skończyła sie na Czarnym Albumie,choc load i re-load,to wspaniale heavy albumy,i za to im szacun,ale chłopaki zagubili sie w ostatnich 15 latach ,a jak na Metallice to wstyd,mam nadzieje że jeszcze powrócą czasy ...and justice,bo tam klimat prog metalowej muzy sie pojawił i tą drogą Meta powinna sie rozwijać teraz,aby wrucc na Panteon rocka
krótko
Staalkyer
Staalkyer (wyślij pw), 2012-08-14 11:02:04 | odpowiedz | zgłoś
słabiej niż Overkill, lepiej niż Kreator...