zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 19 kwietnia 2024

recenzja: The Order "Son Of Armageddon"

6.10.2006  autor: Tomasz "YtseMan" Wącławski
okładka płyty
Nazwa zespołu: The Order
Tytuł płyty: "Son Of Armageddon"
Utwory: Madmen With Loaded Guns; Son Of Armageddon; On The Radio; Sweet Stranger; Loved Died; Not Satisfied; As One Tonight; Loser; One Man
Wykonawcy: Andrej Abplanalp - gitara basowa; Mauro Casciero - instrumenty perkusyjne; Gianni Pontillo - wokal; Bruno Spring - gitara
Wydawcy: Dockyard1, Mystic Production
Premiera: 2006
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

Na swojej debiutanckiej płycie zespół The Order bardzo udanie połączył elementy klasycznego hard rocka i brzmienia cięższego oraz bardziej nowoczesnego. Słychać tu bowiem zarówno Deep Purple, jak i NWOBHM, AC/DC (wstęp do "As One Tonight") czy Guns'n'Roses. Przyprawione to jest sporą dawką ostrzejszych, pachnących chwilami thrashem riffów i kapitalnym wokalem Gianniego Pontillo. Skoro o wokaliście mowa, to nie ukrywam, że to właśnie jego popisy jako pierwsze przykuły moją uwagę. Fantastyczna hardrockowa maniera, wielka siła i energia, ostro i dynamicznie śpiewane frazy, mistrzowskie wyczucie melodii. Jego głos kojarzy mi się trochę z Tomem Englundem (Evergrey), trochę z Brianem Johnsonem, a trochę z Davidem Coverdale'em - w każdym razie wrażenie jest piorunujące. Równie piorunujące są riffy krzesane przez Bruno Springa, które dosłownie wbijają w ziemię! Agresywność, świetny feeling, czad i power - wyobraźcie sobie co byłoby, gdyby zmieszać styl Zakka Wylde'a z thrashowym wymiataniem i macie mniej więcej obraz tego, co wyprawia wiosłowy The Order.

Płyta składa się z dziewięciu nagrań bardzo równych pod względem poziomu i właściwie jedynym kawałkiem, który nieco odstaje od reszty jest ballada "Loved Died". Jest ona oczywiście fajna i w sumie ciężko jej coś zarzucić, ale nie jest tak przekonująca jak pozostałe osiem muzycznych kąsków. Bo począwszy od "Madmen With Loaded Guns", przez chwytliwe "On The Radio" oraz "Sweet Stranger", megadethowate "Not Satisfied", aż po pachnące AC/DC "As One Tonight" i kończące płytę "One Man" mamy do czynienia ze znakomitymi kompozycjami i znakomitym hard rockowym groove'em. Piekielnie udany debiut.

Komentarze
Dodaj komentarz »