zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 25 kwietnia 2024

recenzja: Turbo "Strażnik Światła"

18.01.2010  autor: Megakruk
okładka płyty
Nazwa zespołu: Turbo
Tytuł płyty: "Strażnik Światła"
Utwory: Prolog; Na progu życia; Szept sumienia; Strażnik światła; Przestrzeń - światło; Na skrzydłach nut; Niebezpieczny taniec; Obietnica lepszego dnia; Tunel; Na przekór nocy; Noc już woła; Epilog; Epilog (akustyczna wersja demo)
Wykonawcy: Tomasz Struszczyk - wokal; Wojtek Hoffmann - gitara; Bogusz Rutkiewicz - gitara basowa; Dominik Jokiel - gitara; Tomasz Krzyżaniak - instrumenty perkusyjne
Wydawcy: Metal Mind Productions
Premiera: 2009
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 10

I w Polsce zdarzają się cuda. Wprawdzie nie znieśli podatków, za to wódka i fajki mają zdrożeć, ale oczom i uszom umęczonych fanów klasycznego metalu ukazał się "Strażnik Światła", którego już po pierwszym przesłuchaniu spokojnie można nazwać "Strażnikiem Hard'n'Heavy". Co zaskakujące, nawet nie tego naszego, ale "hejwi" w ogóle. Normalnie jajca jak berety. Czy ktoś był sobie w stanie wyobrazić Turbo bez Grześka Kupczyka na wokalu? Czy ktoś nawet znany z zalewania płatków śniadaniowych denaturatem śmiałby twierdzić, że po 30 latach grania przypuszczą atak miazgą, która spokojnie mogłaby jakościowo ruszyć do boju przy boku "Kawalerii Szatana"? Tu nawet nie słowo stało się ciałem, bo nikt tego nie zapowiadał. Ot, wyszła sobie płyta, na którą czekali zaciekle chyba tylko tetrycy z gromady, bez wątpienia, "Dorosłych już dzieci" (czyt. fanów Turbo), za to taka która stawia w pozycji dziewiczego zakłopotania zarówno neo - kontynuatorów nurtu ze Skandynawii, Reichu czy gdzie się to jeszcze obecnie nagrywa? po namyśle? także wielu, którzy razem z Turbo stawali na starcie. Ale po kolei.

"Metalmania '99" - stosunkowo niedługo po powrocie Kupczyka do składu, gdzieś za Vader i Christ Agony, wyskakuje samobójczo Turbo. Prezencja mizerna, cytrynowa jak zwykle gitara Wojtka Hoffmanna, za to porywający show bez wydymającego jajka napinania - i moje wielkie zaskoczenie. Panowie zagrali, podziękowali i duuuuża grupa nierzadko leciwych już wtedy fanów, uprzednio rozpierdalając teren pod sceną, olała resztę rozpiski i poszła se z jednym zbiorowym, dumnym bananem na misce, do chaty lub na wódkę. To o czymś świadczy! Potem miały być te powroty do korzeni czy wcześniej w odświeżonej bardziej nowoczesnej konwencji - efekt taki, że jak z dwa lata temu, po ponownym odejściu Grzegorza, zobaczyłem Hoffmanna w "Kawie czy Herbacie" z pokornie pochyloną głową między panią prezenter znaną z Niedzielnego Bloku Jedynki, a panem w swetrze w serek, to już raczej byłem pewien, że to koniec. "Tożsamość" sprzed pięciu lat znamionowała, że zespół wraca do dawnej formy. Przecież, do cholery, wybrano to albumem roku w niejednej gazecie specgitarowej, nie? Ale kolejna rejterada pierwszej syreny polskiego heavy na rzecz CETI w mniemaniu wielu pociągnęła ostatecznie wajchę gilotyny, spychając bezgłowe ciało Turbo w nicość, i? Bardzo dobrze. Czy bez tych dramatycznych wydarzeń i spadku popularności, który zapędzał na ich koncerty góra cztery kwintale osób w przeliczeniu na masę, jakość "Strażnika Światła" byłaby aż tak wielkim pozytywnym szokiem? Without Kupczyk? No way? Zdziwicie się. Tomek Struszczyk - nowy człowiek w składzie, na co dzień łupiący w klawiaturę w jakiejś firmie - nie dość, że mężnie wziął się za bary ze schedą pana K., to jeszcze zaryczał tak pięknie, że jakbym nie wiedział, że w tym zespole śpiewał przez lata ktoś inny, to pomyślałbym, że weteran ciągle jest w szczytowej formie. Iluż gigantom to nie wyszło. Bayley poległ w Ironach, Ripper Owens w Judas Priest, Dio traktowany często jako konieczność w składzie Sabbs czy też średnio udane zastępowanie Glena Danziga w Misfits.

Czemu w przypadku Turbo wymieniam tych największych? Sprawa prosta, nie umniejszając reszcie muzyków, wszystkie te kapele świat pamięta najbardziej z powodu charyzmatycznego gardłowego, prowadzącego tłumy nie gorzej od samego Cezara czy innego Jose Marie Luisa Alfonso Celadesa. Nadto, nowy krążek nie odbiega absolutnie w żadnym aspekcie od produkcji klejonych za Wielką Sadzawką czy u naszych zachodnich sąsiadów. Klasyczne "Intro" - i jego wokalizowana, akustyczna kontynuacja w "Epilogu", rasowe hardrockowe "Na progu życia" z genialnym refrenem i solówką w manierze wczesnego Joe Satrianiego, to jest w końcu to Turbo, na jakie większość czekała. Ciśnienie nie opada w równie udanym "Szepcie sumienia", a im dalej tym lepiej. Epik tytułowy, trwający ponad 8 minut kolos zadziwia rozpasaniem kompozycyjnym i środkową stonowaną częścią, przy której stalowe, bojowe łzy same ciekną po policzkach. Gitara Wojtka Hoffmanna czaruje niezgorzej niż duet Smith - Murray w najlepszych czasach Maiden, zaś uwypuklony bas i zdyscyplinowana perkusja podkładają dynamit pod całość, ostatecznie wysadzając wszystko w niebiosa. Jest też ballada. Tytuł "Na skrzydłach nut" nie zachęca, ale to żadna wiocha, miauczenie czy inne spuszczanie się w pościel, jak zwykli to robić dajmy na to rycerze na ostatnim gniocie Hammerfall. Nasi uwodzą przejmująco, ale i z charakterem, a po czym między innnymi poznać dobry zespół metalowy, jak nie po tym, jak radzi sobie w tych wolniejszych, natchnionych momentach. Highlighty "Strażnika Światła" można wymieniać w nieskończoność. Czy będzie to "Obietnica lepszego dnia", czy instrumentalny "Tunel", spokojnie mogące zasilić tracklistę "Killers", czyli najlepszego krążka Steve'a Harrisa i S-ki, bez znaczenia - to światowy metal, który ponownie zawitał w skromne nadwiślańskie progi.

Świetnym dźwiękom dorównuje także wspaniale zbilansowana produkcja. Sound czysty jak górskie zdroje, a przy okazji ostry jak brzytwa, doskonale pasuje do tych wysublimowanych zagrywek. Warto w tym przypadku olać niedzielną mszę, wizytę teściów czy nawet matkę, żonę i kochankę, przeznaczając ten czas na zatopienie się w "Strażnika". Każde przesłuchanie to nowe wrażenia, nowe elementy układanki składające się na ten koncept album. Ci, na których polskie teksty działają jak wąglik na płuca, też spokojnie mogą zainwestować te parę groszy we własną kopię, bo liryki, o czym zapewniam, nie powodują o dziwo, że człowiek czuje się jakby właśnie zżarł szklankę lub wychłeptał butelkę ace. Klasyk, klasyk, kurwa mać, klasyk. Nie ma Kupczyka - być może umarł Król, na pewno niech żyje nowy Król. Brawo dla Wojtka Hoffmanna, brawo dla reszty ekipy i przede wszystkim nowego wokalisty. "Strażnik Światła" to krążek, który bez dwóch zdań przyprawi niejednego o wiosnę w sercu i stanie się ponurym koszmarem dla wieszających na nich psy malkontentów. Tryumf odwagi, umiejętności komponowania i chęci grania nad jakimiś pierdolonymi przesądami - i oto prawdziwa filozofia heavy metalu - dziś niesie ją Turbo.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: z dwojga złego
Megakruk
Megakruk (wyślij pw), 2010-01-22 09:41:15 | odpowiedz | zgłoś
j. w.
gdyby nikt ich nie znał
czarek1983 (wyślij pw), 2010-01-20 11:47:33 | odpowiedz | zgłoś
Gdyby ludzie nie wiedzieli, że to Turbo nie zachwycali by się tak. Ja po przesłuchaniu aż spojrzałem jeszcze raz na okładkę, żeby sprawdzić czy nie kupiłem płyty undergroundowej kapeli z okolic Pszczyny Dolnej pod Rząśnikiem. Materiał zmiksowany na każdy instrument oddzielnie, nie ma jednego wielkiego kopa jak pisze autor lizus, może skapnęło Ci 5 złotych z płyty ? ;), że takie brednie wypisujesz. Totalnie nic ciekawego, myślę, że na MySpace znajdziecie w jednej chwili 30 kapel tak grających z samej Polski, które mają lepsza jakość nagrania i wykonania hard and heavy niż Turbo obecnie. To jest problem "legendy", że ciężko się przebić nawet dobrym materiałem innym kapelom bo takie właśnie znajomości i układy z recenzentami dają im przewagę. Wojtek Hoffmann też ma chyba najlepsze lata za sobą, zagrywki jak u Jacka Polaka z wideo dla młodych wioślarzy. Dla mnie bieda. w XXI wieku, takie granie to trochę poza oczekiwaniami. Na Podkarpaciu może i się spodoba ludzie tam lubią takie old schoole, w kółko te same trzy riffy. Wczoraj przypadkiem znalazłem podobno też starą jak świat kapelę Mech. Dla mnie Ci goście miażdżą Turbo a wcale tak nikt o nich się nie rozwodzi ostatnio. Także słuchajcie i oceniajcie sami, a nie dawajcie się ponieść czyjejś opinii, to wolny kraj a mimo wszystko każdy chce, żeby decydowała i ustalała gusta większość, każdy ma prawo do wolnej wypowiedzi. A utarło się sugerowanie ludziom co jest dobre a co kiepskie. Nie zamykajcie się w gównianych ramach gównianych recenzentów.
re: gdyby nikt ich nie znał
Megakruk
Megakruk (wyślij pw), 2010-01-20 16:34:31 | odpowiedz | zgłoś
Oczywiście Czaruś z recką zgadzać się nie musisz, wręcz pożądane żebyś się z nią nie zgadzał. Nazywanie mnie gównianym recenzentem, też jest jak najbardziej na miejscu, bo recenzentem nie jestem, a fanem muzyki która mi się podoba. Inna sprawa z pomówieniem, mało dla mnie żartobliwym o tych 5 zł, co znamionuje jak "gównianym" (skoro już przy gównie jesteśmy) komentatorem jesteś ty Czarusiu. Radzę Ci to odwołać, bo nie dość, że delikatnie rzecz ujmując irytujesz mnie tym idiotyzmem, to jeszcze naruszasz dobre imię zespołu. Chyba że raczej Tobie ktoś popchnął flachę, żebyś nawalony wypisywał te brednie.
re: gdyby nikt ich nie znał
Górol (gość, IP: 83.29.3.*), 2010-01-20 17:07:17 | odpowiedz | zgłoś
mech hahahaha to jest dopiero granie z podworka. tu sie skompromitowales czlowieczku i dlatego nie warto czytac twoich wypocin bo jestes kolejnym pseudo znawca...
re: gdyby nikt ich nie znał
TormentorSTS (gość, IP: 83.29.3.*), 2010-01-20 17:09:40 | odpowiedz | zgłoś
piszesz ze nikt nie ma prawa sugerowac co jest dobre a co nie wiec zamilcz na wieki i nie pieprz ze turbo jest zle...nawet nie potrafisz pisac spojnie i logicznie widzisz czlowieczku
re: gdyby nikt ich nie znał
Anoda.
Anoda. (wyślij pw), 2010-01-20 17:21:53 | odpowiedz | zgłoś
ale pan pierniczysz, weź się pan zastanów. ^^
płyta bardzo dobra.
a rzucanie inwektywami w recenzenta to dopiero gówniarska zabawa. napisz pan lepszą reckę i wtedy dyskutuj. ;)
re: gdyby nikt ich nie znał
saxon01 (gość, IP: 95.49.234.*), 2010-01-21 12:10:42 | odpowiedz | zgłoś
no to sie czaruś popisał hehehehe.Ciesze sie,że mamy w kraju taki Polski-Iron Maiden!!!i to w rodzimym jezyku spiewający,chwała im za to.Jeden z najlepszych zespołów heavy w kraju,potrafiący zagrać dłużej niż 20sek. solóweczke co niestety wiekszość kapel w kraju niepotrafi,ładna,krótka solóweczka i spiewamy dalej; (Jak wiadomo długie sola gitarzystów to sól muzyki rockowej.Wielki powrót,obyśmy sie doczekali jeszcze nowego stareo Kata i TSA!!! ach czaruś warz waść słowa mizerniaku pisząc cos o Podkarpaciu!!! a mech to ci rosnie....Z całym szacunem dla kapeli bo jest to dobry zespół!!!
re: gdyby nikt ich nie znał
Krist (wyślij pw), 2012-01-05 15:49:38 | odpowiedz | zgłoś
A tam solówki... Od kiedy to długość solówki decyduje o wartości utworu?
Hoffmann
Nogard (gość, IP: 85.221.139.*), 2010-01-19 22:20:47 | odpowiedz | zgłoś
Hoffmann nazywa się Hoffmann, a nie Hoffman, jak napisałeś cztery razy w recenzji. Poza tym krążek kopie tyłek, a recenzja jest moim zdaniem bardzo rzetelna i ciekawa.
re: Hoffmann
Megakruk
Megakruk (wyślij pw), 2010-01-20 16:35:13 | odpowiedz | zgłoś
Fakt pomyliłem się, przepraszam. Dobrze, że ktoś czyta uważnie - dzięki.