zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku środa, 17 kwietnia 2024

recenzja: V:28 "VioLution"

26.06.2008  autor: Zagreus
okładka płyty
Nazwa zespołu: V:28
Tytuł płyty: "VioLution"
Utwory: Exequor; Shut It Down; The Absolute; Pattern Of The Weak; Surrender Of Divinity; World Wide Bombing Day; Desert Generator; Can You See The Light Now?; When Entropy Decreases
Wykonawcy: Kristoffer Oustad - gitara, programowanie; Eddie Risdal - wokal; Atle Johansen - gitara basowa
Wydawcy: Vendlus Records, Foreshadow Productions
Premiera: 2007
Subiektywna ocena (od 1 do 10): 8

Pod koniec lat '90 na norweskiej scenie dało się zauważyć pierwsze symptomy zmęczenia materiału. Powstające jak grzyby po deszczu kolejne blackmetalowe hordy doprowadziły w końcu do przesytu. Miecze, ćwieki i corpsepainty zamiast ekscytacji, zaczęły powodować znużenie i niechęć. W tej sytuacji wiele kapel zaczęło szukać dla siebie nowego miejsca na pękającej w szwach scenie. Niektórzy skierowali się w stronę nowoczesnych, awangardowych brzmień (Ulver, Arcturus), inni przypomnieli sobie o swoich prawdziwych deathmetalowych korzeniach (Gehenna, Zyklon, Myrkskog), jeszcze inni odkryli nowe pokłady brutalności i muzycznej ekstremy w muzyce industrialnej (Red Harvest). Nagle okazało się, że w Norwegii można też grać zupełnie inne dźwięki...

V:28 należy do tej ostatniej kategorii - kapel, które szukając własnej drogi, zainteresowały się industrialem. Zespół oficjalnie powstał w 2002 roku na gruzach formacji V:O:I:D i już w roku następnym uraczył słuchaczy swoim debiutanckim krążkiem "NonAnthropogenic". Dwa lata później światło dzienne ujrzało ich kolejne dzieło ("SoulSaviour"), a pod koniec 2007 ukazał się najnowszy, zamykający trylogię krążek "VioLution".

Zespół od samego początku pozostaje wierny gatunkowi. Zimnemu, odhumanizowanemu połączeniu death-black metalu z brzmieniami industrialnymi i elektronicznymi. Ale robi to na swój własny, specyficzny sposób. Oprócz oczywistej i oczekiwanej w tego typu muzyce brutalności, jest w twórczości Norwegów miejsce na coś jeszcze, coś, co stanowi o ich sile i oryginalności. Klimat...

"VioLution" wyróżnia się pod tym względem nawet na tle swoich poprzedniczek. Płyta, co jest dość niecodzienne w tym gatunku muzyki, bazuje raczej na średnich czy nawet wolnych tempach (co nie oznacza bynajmniej, że brakuje jej zadziorności i brutalności). Ostre tremola gitar i mechaniczna, bezwzględna i precyzyjna praca automatu perkusyjnego sąsiadują z momentami zwolnień, klawiszowych pasaży i ambientowych partii. Nad tym wszystkim, nad brutalnymi opowieściami o śmierci, zagładzie i końcu ludzkości, unosi się, jak dym nad pobojowiskiem, specyficzny klimat mrocznej melancholii. Riffy, partie klawiszy, a nawet wokale, przepojone są depresyjną atmosferą smutku i rozpaczy. Dopełnieniem tego wszystkiego są gitarowe solówki. Nieczęste, raczej oszczędne, ale mocno zapadające w pamięć.

Tradycją, jeśli chodzi o V:28, stał się udział zaproszonych gości. W przeszłości byli to m.in. Grutle Kjellson z Enslaved, a także muzycy legendarnych już industrialnych grup Deutsch Nepal i Raison d'Etre. Tradycji stało się zadość również w przypadku ich najnowszego wydawnictwa. W jednym z najlepszych utworów na płycie, "The Absolute", zaśpiewał wokalista Ulver - Garm, a swój udział w powstawaniu krążka mieli również członkowie kilku industrialnych formacji (G.G.F.H, Negru Voda, MZ.412, Lycia).

Wraz z "VioLution" kończy się trylogia zapoczątkowana przez "NonAnthropogenic" i rozwinięta na "SoulSaviour". Kończy się dźwiękowa opowieść o końcu ludzkości, ostatecznym upadku i zagładzie. Trylogia, która pozwoliła słuchaczom stać się świadkami apokalipsy. Czy jednak koniec okaże się nowym początkiem? Czy na zgliszczach wyrośnie coś nowego? Oby. Muzyka V:28 - głęboka, nieszablonowa i na swój sposób nawet nowatorska i odkrywcza - zasługuje na znacznie szerszy odzew i uznanie wśród metalowej braci. Miejmy nadzieję, że wraz z nowym wydawnictwem kapela zyska na popularności. Czego im z całego serca życzę, jednocześnie zdając sobie sprawę, że w przypadku muzyki tak trudnej, ciężkiej i złożonej, niemal całkowicie pozbawionej potencjału komercyjnego, o popularność może być niezwykle trudno.

Komentarze
Dodaj komentarz »
Kapitalna płytka,
Szakszak (gość, IP: 83.26.107.*), 2011-03-24 12:43:51 | odpowiedz | zgłoś
wprawdzie wolę "SoulSaviour", która była dla mnie odkryciem, ale "VioLution" też zawiera kupę świetnej muzy. A "World Wide Bombing Day" to miodzio po prostu!!!