zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 19 kwietnia 2024

relacja: Alkatraz, Warszawa "Arsus" 4.02.2002

12.02.2002  autor: m00n
wystąpili: Alkatraz
miejsce, data: Warszawa, Piwnica, 4.02.2002

Do wielkich fanów Kata nigdy nie należałem, ale twórczość tego zespołu, jak również wkład w rozwój heavy metalu w latach osiemdziesiątych, darzę dużym szacunkiem. Chętnie więc poszedłem zobaczyć, jak prezentuje sie nowe wcielenie kilku muzyków tej grupy. Mimo iż debiutancka płyta Alkatraz "Error" nie przypadła mi do gustu, to jednak ciekawość zwyciężyła. Zwyciężyła tym bardziej, że wiedziałem, że na koncertach jest możliwość usłyszenia starych utworów twórców "Oddechu wymarłych światów".

Planowany czas rozpoczęcia już na wstępie został przesunięty o godzinę, zmienione zostało również miejsce, a konkretnie sala, gdyż Ośrodek Kultury "Arsus" dysponuje co najmniej dwoma pomieszczeniami nadającymi się na koncerty. Występ Alkatraz, być może z powodu ilości ludzi, miał odbyć się w sali kinowej. Tak więc zapowiadał się drugi w moim życiu koncert w kinie, a przyznam, że sala sprawiała dobre wrażenie, a szczególnie całkiem wysoka scena.

Gdy zgasły światła, rozległy się oklaski, a gdy zrobiło się jaśniej ku mojej zaskoczeniu w składzie Alkatraz zobaczyłem dwóch basistów. Roman Kostrzewski oczywiście pojawił się w swojej nieodłącznej ostatnio peruce, kupionej jak się okazało za 20 zł, pomówił dłuższą chwilę, a w tym czasie pod sceną zrobiło się tłoczno. Reszta publiczności pozostała na krzesełkach bądź oglądała koncert stojąc. Początek wieczoru należał do utworów "Error" i "Burczy Brzuch", niestety nagłośnienie pozostawiało wiele do życzenia. Właściwie słychać było perkusistę, gitarę, bas i wokal, który brzmiał niezrozumiale, choć tu chyba wina leżała po stronie Kostrzewskiego, który niespecjalnie radził sobie ze śpiewaniem. Po jeszcze kilku numerach z debiutanckiego albumu, w tym "Pan Gold", które moim zdaniem czasem zbytnio "śmierdzą" nu-tone i tego typu nowoczesnym graniem, nadszedł czas na oczekiwane przez wielu zgromadzonych utwory Kata. Kolejna grupka ludzi opuściła swoje siedzenia i ruszyła pod scenę. Jeśli się nie mylę, w nowych aranżacjach usłyszeliśmy jedną z części "Diabelskiego Domu" oraz "Płaszcz Skrytobójcy". Zagrane zostały całkiem nieźle i co najważniejsze, wreszcie były to sensowniejsze numery niż kompozycje Alkatraz, mające zdecydowanie inny klimat. Reakcja tłumu była do przewidzenia, nawet kilka osób nieśmiało próbowało skakać ze sceny. W ciągu następnej pół godziny "hałasowały" "Słowa prawie te same", "A ciule - fuck off", nie zabrakło także zapowiedzianego jako ballada, kołyszącego "Życie-pyk, lufa-pyk", chyba najciekawszego utworu Alkatraz, jak również "Ayy...yy", przy którym Romek zachęcał publiczność do wspólnego "Yyyy!". Pomiędzy nimi przewinął się również kolejny numer Kata, być może była to "Wyrocznia". Jedną z nielicznych atrakcji tego występu był wyglądający dość komicznie, pląsający po scenie w rytm muzyki lider grupy. W trakcie koncertu wszedłem na scenę, by zrobić kilka fotek i tam właściwie dopiero udało mi się usłyszeć grę pozostałych instrumentów, brzmiało to trochę lepiej, choć do nazwania nagłośnienia dobrym było wciąż daleko. "Regulaminową" część "czadowego" koncertu kończył ostrzejszy "Tik, Tak" z popisami solowymi gitarzysty.

Po dość długim oczekiwaniu na bis, wypełnionym okrzykami w stylu "Roman wracaj!", w kinie ponownie zabrzmiały utwory Kata, prawdopodobnie dlatego, że repertuar z płyty "Error" był już wyczerpany. Wśród dwóch bądź trzech utworów znalazł się świetny "Łza Dla Cieniów Minionych". I to by było na tyle tego wieczoru. Przyznam się, że byłem zawiedziony tym, co zobaczyłem i usłyszałem w ciągu tych kilkudziesięciu minut. Szkoda, że z powodu kiepskiej pracy akustyka nie dało się przynajmniej posłuchać umiejętności muzyków.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Czy Twój komputer jest szybki?