zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 25 kwietnia 2024

relacja: Artrosis, Carnal, Warszawa "Proxima" 7.10.2001

10.10.2001  autor: Do diabła
wystąpili: Artrosis; Carnal
miejsce, data: Warszawa, Proxima, 7.10.2001

Ostatnio widziałem Artrosis w lutym zeszłego roku. Zrobili na mnie na tyle dobre wrażenie, że bez zastanowienia wybrałem się na kolejny koncert. Poza tym byłem ciekawy, co też reprezentuje sobą Asgaard, który znam dość pobieżnie, a także tego, jak prezentuje się nowy dorobek Aion. Słowem - zapowiadało się ciekawie.

Już przed wyjściem do klubu wiedziałem, że wystąpi tylko Artrosis i muszę przyznać, że takie robienie publiczności w balona wcale mi się nie podoba - bierze się kasę za trzy zespoły, a występuje jeden - istny raj dla organizatora, ale raczej nie dla publiki.

A publiki jakoś przesadnie dużo nie przybyło. Co prawda moje spojrzenie jest nieco wypaczone, bo widziałem w Proximie tylko Anathemę i Theriona, na które siłą rzeczy przychodzi chmara ludzi. Grubo po 20:00, o której miał się rozpocząć koncert, na scenę wyszło kilku długowłosych (i jeden krótkowłosy) panów. Wokalista coś tam powiedział, ale nie było go słychać, więc przez dłuższy czas zastanawiałem się, kto też tam gra. Okazało się, że to Carnal, zespół, którego dorobek nie jest mi obcy, a który charakteryzuje to, że posiada jeden utwór, który bardzo mi się podoba i resztę, która w ogóle do mnie nie trafia. W sumie grali fajnie, z kopem; niestety wokalista mówił bardzo cicho i nieśmiało, i nie wiem, co miał do powiedzenia publice... a śpiewał i ryczał bardzo wyraźnie... dziwne...

Po niezbyt długiej przerwie na scenie pojawił się Artrosis. Zabrakło w ich składzie basisty, a na klawiszach zagrał Johan Edlund (przynajmniej tak to wyglądało :) ). Nie wiem, czy brak basu był zamierzony, czy nie (zespół nic o tym nie wspomniał), ale Artrosis stracił zdecydowaną większość mocy, która tak mnie mile zaskoczyła poprzednim razem. Utwory brzmiały troche płytko, jakoś tak niewyraźnie - ani stać, ani skakać... W końcu zdecydowałem się na to drugie. Swoją drogą "gotycka" część publiczności wyglądała na nieco zdziwioną pogującymi metalowcami :). Koncert obfitował zarówno w nowe, jak i w stare utwory. Starsze dokonania brzmiały jednak dużo lżej, niż się tego spodziewałem. Przypadek, czy przemiana - tego nie wiem, ale nie wyszło to muzyce na dobre. Wśród starych kawałków pojawiła się nowa wersja "Szmaragdowej nocy", prawdę mówiąc... żałosna. Medeah śpiewała, jakby dostała poważnej infekcji dróg oddechowych, towarzyszył temu minimalistyczny podkład, poza tym utwór był krótszy niż w oryginalnej wersji. Nowe kawałki mi się nie spodobały - zdecydowanie za dużo w nich ściemniania - w tle jednostajny rytm na perkusji, do tego oszczędnie pobrzękuje gitarka - takich wstawek jest sporo, a nie bardzo wiem, czemu mają one służyć. Znudzeniu publiki? Poza utworami autorskimi, zespół zagrał jeszcze cover Pornografii.

Zanim, drogi czytelniku, zaczniesz wysyłać mi maile z pogróżkami za objechanie Twojej ulubionej kapeli, dotrwaj do końca, bo... w sumie koncert był fajny. Nie tak fajny, jak poprzedni, ale nie uważam go za zły. Było sympatycznie, zespół został ciepło przyjęty i bisował mnóstwo razy. Mimo wszelkich wad tego występu, daleki jestem od stwierdzenia, że wyrzuciłem pieniądze w błoto.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołów

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!