zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku środa, 24 kwietnia 2024

relacja: Black Sun Tour (Unsun, Black River, Votum, Carnal), Warszawa "Progresja" 5.12.2008

8.12.2008  autor: Krzysiek "kksk"
wystąpili: Unsun; Black River; Votum; Carnal
miejsce, data: Warszawa, Progresja, 5.12.2008

Black River, Warszawa "Progresja" 5.12.2008, fot. Zwierz
Black River, Warszawa "Progresja" 5.12.2008, fot. Zwierz

Organizacja koncertu trzech debiutujących kapel, prezentujących do tego odmienne gatunki muzyczne, to dosyć odważne przedsięwzięcie. Organizacja trasy takich zespołów jest jeszcze śmielszym posunięciem. Ale przecież "Black Sun Tour" to nie do końca debiutanci. Progrockowe Votum jest już na pewno znane fanom metalowego grania, w Black River możemy znaleźć muzyków Rootwater, Behemoth, Vader i Neolithic, a Unsun stworzył Mauser, były gitarzysta Vadera, dokoptowując do składu kolegów znanych z Indukti, Rootwater czy Vesanii.

Lokalnym rozgrzewaczem został Carnal, który punktualnie, krótko po 19, pojawił się na deskach stołecznej "Progresji". Fanów było jeszcze niewielu, jednak panowie są profesjonalistami i niezrażeni grali swoje, czym zasłużyli na dosyć ciepłe przyjęcie. Usłyszeliśmy m.in. "Last Step", cover The Sisters of Mercy "More" i nowy utwór, który, wedle zapowiedzi wokalisty, ma szansę ukazać się na kolejnym wydawnictwie kapeli - mniej więcej za pół roku. Na koniec całkiem dobrego koncertu Carnal zagrał "Decadence", po czym dziękując publice zszedł ze sceny.

Po krótkiej przerwie swój występ rozpoczęło Votum. Byłem bardzo ciekaw, jak ich studyjny materiał wypadnie na żywo, no i jak generowane przez nich progrockowe dźwięki przywitane zostaną przez metalową publikę. Rozpoczęli od "Me In The Dark", by zagrać niemalże wszystkie utwory ze swojego debiutu. Dali naprawdę dobry koncert i, co równie ważne, zostali bardzo gorąco przyjęci. Fanów pod sceną było już nieco więcej i na każdy numer reagowali naprawdę entuzjastycznie. Dało się też odczuć, że pomimo rockowej stylistyki zespół ma jednak zdecydowanie metalowe korzenie, czego nie słychać aż tak bardzo na płycie. Nie mogę nie wspomnieć o Macieju Kosińskim, wokaliście Votum - ma naprawdę rewelacyjne warunki wokalne, które, pomimo skromności scenicznej muzyka, prawie przez cały set skupiały uwagę publiki na jego osobie. Szkoda jedynie, że problemy techniczne uniemożliwiły włączenie wizualizacji, o których słyszałem dużo dobrego.

O formie koncertowej Black River też już wcześniej słyszałem - to głównie dzięki tej kapeli pojawiłem się tego dnia w "Progresji". Spodziewałem się naprawdę energetycznej bomby muzycznej. Czego się spodziewałem, to dostałem. Rewelacyjny materiał studyjny znakomicie sprawdził się na żywo. Klub dosyć szczelnie zapełnił się już fanami, którzy zadbali o to, żeby pod sceną było naprawdę gorąco. Po zespole widać, że granie sprawia mu prawdziwą frajdę - czy to po uśmiechniętym Orionie w czarnym kapeluszu i okularach słonecznych, czy po charyzmatycznym Taffie, non stop biegającym z jednego końca sceny na drugi. Usłyszeć można było wszystkie numery z debiutu, a dodatkowo na bis "1970 Avenue" Neolithic i po raz drugi tego wieczoru singlowy "Punky Blonde". Black River w 100% spełnił moje oczekiwania, potwierdzając opinie przedkoncertowe.

Unsun, Warszawa "Progresja" 5.12.2008, fot. Zwierz
Unsun, Warszawa "Progresja" 5.12.2008, fot. Zwierz

Po dosyć długiej przerwie na scenie pojawili się muzycy Unsun. Zespół ten już od początku nie ma łatwego życia w Polsce - fanom najwidoczniej trudno jest uwierzyć w metamorfozę muzyczną Mausera, który po death metalu zaczął grać metal gotycki. I pomimo dosyć (jak na ten gatunek) przyzwoitej płyty i posiadaniu w swoim składzie naprawdę dobrych muzyków, Unsun przyjęty został dosyć chłodno. Myślę, że poza brakiem wiarygodności muzycznej dużą rolę odegrała tu osoba wokalistki Ayi, która kompletnie nie sprawdziła się koncertowo. Zabrakło charyzmy (tu nadrabiać próbowali Mauser i Heinrich), klimatu, no i przede wszystkim umiejętności wokalnych. Poza tym barwa głosu Ayi zbyt mocno odstawała od towarzyszącej jej otoczki muzycznej.

"Black Sun Tour" to śmiałe posunięcie, ale posunięcie udane - koncepcja różnorodności muzycznej się w tym przypadku sprawdziła. Szkoda tylko, że to nie Black River zagrał jako ostatni - wydaje mi się, że dzięki temu przyjęcie Unsun, promowanego nieco na siłę na headlinera trasy, mogłoby być nieco lepsze. Patrząc na liczbę osób udających się do wyjścia po secie Black River, dla wielu to właśnie oni byli głównym daniem wieczoru. Głównym, a więc ostatnim...

Zobacz zdjęcia z koncertu:
- Unsun,
- Black River,
- Votum, Carnal.

Komentarze
Dodaj komentarz »
unsun
Ten (wyślij pw), 2008-12-28 15:04:05 | odpowiedz | zgłoś
dobrze powiedziane przez gościa do komentarza żal dupę ściska... - będzie.
my piszemy o stanie aktualnym, a nie o tym co będzie, lub co wy (unsun) chcielibyście by było. na razie jest dno i o tym piszemy. poza tym, wszyscy chyba mamy wrażenie, że jedyne pozytywne posty na tym forum wpisuje ta sama osoba, bo styl ciężko zmienić. jest tak samo bezkrytyczny jak koncert unsun w oczach ich samych (ha, ha). bawcie się dalej, przez następnych 10 lat. będzie... no laska jest niezła naprawdę.
Unsun, zenada rodem z kurpiowskiego odpustu...
Wujek Staszek (gość, IP: 83.31.174.*), 2008-12-25 13:42:03 | odpowiedz | zgłoś
Kurcze, cienizna jakich mało. Przyznam szczerze, że byłem w szoku. Na płycie wszystko zmiksowane ładnie, pięknie i w ogóle palce lizać, na żywo natomiast Aya zawodzi niczym przemęczona dyspepsją nauczycielka śpiewu w klasach I-III gminnej szkoły podstawowej. Cieniutko. Dokładnie cieniutko, jedyne co było słychać to coś w stylu zamglonego piszczenia myszki
z bajki Brygada RR. Rozumiem, że żona, rozumiem, że na płycie można zrobić wszystko ale litości panie i panowie...tego gówna nie da się przełknąć na żywo. Muzyczka jak szwajcarski zegarek, ciężko, równo i na temat - zważywszy, że nie jestem fanem takiego grania - to weszło mi to całkiem ładnie. Nie chcę źle życzyć ale i źle wróżyć...jeśli małżonka Aya nie popracuje nad wokalem i ruchem scenicznym(chód młodej praczki ze skoliozą w poszukiwaniu zagubionych miętusów), to kariery poza lokalnymi weselami i imprezami z okazji dnia miasta nie wróżę. Życie jest niestety brutalne, a fani metalu i okolic całkiem wybredni, nie dadzą się walić w kakao...Nikt tego nie kupi w takiej postaci.
re: Unsun, zenada rodem z kurpiowskiego odpustu...
hjyuosdg (gość, IP: 89.174.40.*), 2008-12-28 11:55:33 | odpowiedz | zgłoś
kochany nie raz i nie dwa w histori naszego nader ambitnego polskiego rynku muzyczno metalowego,fani na koncertach i miedzy soba obrzucali miesem najwieksze gwiazdy metalowego showbizu,taka specyfika polskich fanow...ktorymi reszta swiata,podobnie jak rosją nikt sie nie przejmuje bo to zlodziejskie narody,plyt nie kupuja,rzna z sieci...i wymagaja najwiecej jednoczesnie nic nie robiac...wymagajaca publika,fani?!
evanescence
Ten (wyślij pw), 2008-12-18 12:21:42 | odpowiedz | zgłoś
to i tak lepiej niż jechanie pod dźwiękiem przez cały koncert + playback na ostatnich utworach. ;-) poza tym oni nie wstydzą się tego, bo wiedzą, że to scena. unsun gra natomiast w jakąś gierkę polegającą na zamazywaniu prawdziwego obrazu zespołu, tylko po co? jak się nie umie śpiewać, zaszywa się w sali prób na pół roku i ćwiczy. jak nie wyjdzie nic z tego trzeba dać sobie spokój. ale to jest dość ciężkie, bo ta kariera... :-)
proponuje skończyć dyskusje na ten temat i zając się rewelacyjnym powrotem illusion, wspaniałym morbid angel czy czekającymi nas prawdziwymi koncertami prawdziwych zespołów.
re: evanescence
loopik (gość, IP: 80.53.36.*), 2008-12-18 15:52:52 | odpowiedz | zgłoś
jaki playback? - przeciez jesli spiewala i nie bardzo jej wychodzilo to nie mogla miec playbacku. pólplayback. czyli 'dodatkowe glosy' zeby zharmonizowalo sie i brzmialo bardziej podobnie do tego co na plycie. tak jak na przyklad klawisze z samplera.
re: evanescence
polplayback (gość, IP: 94.42.23.*), 2008-12-19 15:09:37 | odpowiedz | zgłoś
polplayback??? nie wiem czy jest wogole cos takiego,jak z samplera lecialo no to chyba chorki a nie polplayback.zeby bylo tak samo jak na plycie,wy gadacie a nawet nie wiecie o czym tak naprawde
re: evanescence
Ten (wyślij pw), 2008-12-18 16:14:56 | odpowiedz | zgłoś
zapytaj ludzi z lublina... cały koncert poszedł z playbacku. to znaczy wszystkie linie wokalowe oczywiście. instrumenty na żywca. ci muzycy nie potrzebują wspomagania. jak już tak drążysz temat kolego/koleżanko.
re: evanescence
karo (gość, IP: 94.42.28.*), 2008-12-21 12:50:57 | odpowiedz | zgłoś
a i tu sie myslisz...sledze evanescence od poczatku ich powstania...jestem wielkim fanem tego zespolu,wali mnie to ze amy jedzie po sasiadach jak wlezie na koncertach...w kazdym razie jak ogladalem ich pierwsze koncerty,znalazlem taka sesje nagraniowa live ze studia(wielu art, nagrywa takie cos tam u nich)bylo gorzej niz tragicznie...to bylo cos jak koncert,wszyscy grali bylo starsznie glosno a ona falszowala,nie wyrabiala sie i bylo wszystko do dupy...zanim zdazylem rozglosic i pokazac to swoim znajomym tego juz nie bylo....tez byli na poczatku swej kariery...a teraz nie usuwaja shitow bo sprzedali tyle plyt,maja tylu fanow na swiecie ze maja to w tylku...poza tym laska miala jakis bronchitczy cos takiego i podobno dlatego ma takie problemy na scenie
re: evanescence
Ten (wyślij pw), 2008-12-24 14:08:00 | odpowiedz | zgłoś
Laska nie ma talentu a nie jakiś bronhit... co do evanescence, tak się składa że to także mój top, mimo że ostatni album nie jest tak dobry jak poprzedni. na żywca są rewelacyjni, ja ich widziałem dwukrotnie, a ty? i proszę cię mój przyjacielu, nie porównuj Amy do Anyi, bo to jest herezja. A nie przystoi przy Wigilii.
re: evanescence
moje zdanie (gość, IP: 94.42.3.*), 2008-12-27 01:29:40 | odpowiedz | zgłoś
ostatni album jest rewelacyjny,dojrzalszy aranzacyjnie wokalnie ,instrumentalnie...pierwszy sie chowa...amy na zywo jest bardzo slaba i do piet nie dorasta ayi.nawet w 1/10 nie spiewa tak jak aya zaspiewala.juz na plycie slychac,kto ma wieksze mozliwosci wokalne,i tu gora jest wokal. unsuna.choc oba zespoly nie stronia od studyjnych ulepszaczy i nowinek technicznych(standard jezeli chodzi o amerykanskie granie)i tu i tu jest to zrobione po chamsku...barwa amy przypomina glos kurpiowskiej chlopki,jakby miala grabie w przelyku,wali przez nos....ale fani ja za te maniere ,a moze nieumiejetnosc kochaja.aya jest bardziej swobodna w swych aranzacjach- pokusze sie o stwierdzenie zer sa teatralne...emocjonalne,operuje roznymi barwami...cos jak bjork,bawi sie swoim glosem,nie boi sie pokazac roznych oblicz swojej wokalnej osobowosci...Amy zamknela sie w tym swoim kartoflanym nosowym skowyczeniu(aczkolwiek lubie jej glos)i raczej tego nie zmieni...ale moze wlasnie w tej jednostajnosci jest cos wyjatkowego,skoro takie biliony plyt opychaja.Na koncertach chcialaby zaspiewac mocniej ale chyba jakas dziwna polityke p[rzyjeli,ze ma byc jak na plycie...ona sie stresuje,bo tego nie lubi,i wychodzi hujnia...nie lubi tych piosenek na to wyglada,przynajmniej takie wrazenie odnioslem.Aya natomiast na scenie bawi sie swymi melodiami,nie chce spiewac ich jak na plycie i ma z tego zajebista frajde...moje zdanie
« Nowsze
1

Materiały dotyczące zespołów

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!