zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku sobota, 20 kwietnia 2024

relacja: Colin Bass, Poznań "sala kina Grunwald" 12.04.1999

20.04.1999  autor: Przemysław Semik
wystąpili: Colin Bass; Belgrad
miejsce, data: Poznań, kino Grunwald, 12.04.1999

Colin Bass & Friends: trasa promująca album "An Outcast Of The Islands"
Skład: Colin Bass - vocals, bass, acoustic guitar; Dave Stewart - drums & percussion; Marcin Błaszczyk - piano, keyboards; Szymon Brzeziński - guitar, Zbyszek Florek - keyboards; Maciek Meller - guitar, Emilia Derkowska - backing vocals; Jacek Zasada - flute; Radek Scholl - bass
Support: Belgrad

12 kwietnia 1999 roku to dzień, w którym po raz drugi zawitał na koncert do Poznania basista i wokalista brytyjskiej grupy Camel. Przyjechał, podobnie jak za pierwszym razem, z Davem Stewartem i polskimi muzykami z grup Quidam i Abraxas. Jedynie wokalistką, która pomagała w niektórych partiach, była tym razem Emilia Derkowska, a nie Tatiana Kauczor. Jako, że w sali widowiskowej poznańskiego kina Grunwald (gdzie odbył się koncert) są tylko miejsca siedzące, kupiłem bilet już miesiąc wcześniej, a i tak dostałem miejsce dopiero w 6 rzędzie.

Koncert rozpoczął się z małym opóźnieniem o 20:10. Pierwsze 40 minut to support - polska grupa Belgrad, w której na klawiszach i fletach zagrał członek zespołu Quidam - Jacek Zasada. Belgrad został przyjęty ciepło, mimo że grał muzykę nieco inną niż Colin Bass. Na repertuar ich koncertu złożyły się głównie ich własne rockowe nagrania, śpiewane po polsku. Wyjątkiem była ekspresyjna kompozycja Marca Bolana, wykonywana niegdyś przez legendarną grupę T-Rex - "Children Of The Revolution". Po krótkiej przerwie (na zwinięcie sprzętu Belgradu) na scenę wyszedł przedstawiciel firmy "Oskar" (organizatora koncertu) i pozwolił na fotografowanie, ale tylko przez pierwsze trzy utwory.

Była już 21:00, kiedy na scenę wyszli Colin Bass i jego ekipa. Rozpoczęli, podobnie jak 4 miesiące wcześniej w Eskulapie, od repertuaru Camel i tak kolejno wykonali: "City Life" (Nude), "Refugee" (Stationary Traveller) i "Hymn To Her" (I Can See Your House From Here), czym bezdyskusyjnie rozgrzali 500-osobową publiczność. Następnie wykonali niemal w całości materiał z płyty Bassa "An Outcast Of The Islands". Pominięto jedynie trzy krótkie tematy orkiestrowe i ostatni "Trying To Get To You". "Denpasar Moon" Bass wykonał sam, tylko na gitarze akustycznej, co wytworzyło bardzo przyjemny, kameralny nastrój. Główną część koncertu muzycy zakończyli jedną z piękniejszych kompozycji Camel z płyty Nude - "Drafted". Spodziewana burza oklasków poprzedziła "planowe" bisy. "Planowe", bo czyż mogło ich nie być? Na bis wysłuchaliśmy jeszcze "Cloak And Dagger Man" ("Stationary Traveller") oraz jedną z pierwszych piosenek zaśpiewanych przez Bassa w Camel - "Your Love Is Stranger Than Mine" ("I Can See..."). Poprzedzona była ona żartem Bassa. Udawał, że nie może sobie przypomnieć nazwy Camel. Żart ten pamiętamy również z koncertu grudniowego (notabene przed tym samym utworem). Zmęczeni muzycy definitywnie zakończyli koncert skoczną piosenką "Poznań Pie", którą wszyscy przybyli wysłuchali do końca już na stojąco, a następnie podziękowali za prawie 2-godzinny koncert.

Pora na wrażenia. Cóż, koncert muzyka pokroju Colina Bassa był przeze mnie długo oczekiwany i nie ukrywam wiele oczekiwałem. Nie ukrywam także, że "prześladowały" mnie ciągłe porównania do koncertu z grudnia ubiegłego roku. Większość niestety na korzyść Eskulapa. Po kolei. Sala widowiskowa kina Grunwald jest salą bardzo miernie nagłośnioną i zbyt jasną, co bardzo utrudniało odbiór koncertu. Sprzęt nagłaśniający nie działał bez usterek - podczas jednego z utworów wysiadło nagłośnienie fletu. Jacek Zasada robił co mógł, ale instrumentu nie było słychać. Nie usłyszeliśmy przepięknego "Long Goodbyes" z repertuaru Camel - utworu znakomicie nadającego się na zakończenie koncertu. Wielu osobom z pewnością brakowało tej pozycji. Wobec powyższego zastanawiał mnie fakt wysokich cen biletów. Były praktycznie dwa razy droższe niż w Eskulapie.

Były też miłe wrażenia. Znakomity udział w chórkach Emilii Derkowskiej (zdecydowanie przewyższającej wokalnie Tatianę Kauczor z Eskulapa), jak zwykle mistrzowska gra Marcina Błaszczyka z zespołu Abraxas, no i przede wszystkim gra samego mistrza Colina Bassa sprawiły, że wróciłem do domu zadowolony. Z niecierpliwością czekać będę teraz na przyjazd Latimera i nowy materiał Camela zapowiadany na jesień tego roku.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołów

Zobacz inną relację

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Czy Twój komputer jest szybki?