zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku sobota, 20 kwietnia 2024

relacja: Grin, April Ethereal, Atropos, Warszawa "Nemo" 29.01.2003

1.06.2003  autor: m00n
wystąpili: Grin; April Ethereal; Atropos; Spinal Corpse
miejsce, data: Warszawa, Nemo, 29.01.2003

Styczniowej środy na deskach klubu "Nemo" jako pierwszy zainstalował się, wracający po długiej przerwie w zmienionym i rozszerzonym składzie (trzeci wioślarz i nowy bębniarz), stołeczny Atropos. Wcześniej obracający się w lżejszej odmianie death metalu z "klimatycznymi" elementami, muzycznie zespół nie zmienił się znacząco, jednak nowe kompozycje brzmią na pewno ciekawiej. Wciąż jest to niezbyt szybki death z wycieczkami w stronę nieco wyższych prędkości, jak i z próbami kombinowania (szkoda, że tej trzeciej gitary w "Nemo" nie było prawie słychać), niekiedy przypominając starsze dokonania Samael. Zaprezentowany środowego wieczoru materiał składał się z pięciu całkowicie nowych kompozycji ("Hypnos", "Reverence", "Ego-One", "Blessed (Verses)", "Crucify Me"), a także coveru Sodom "Ausgebombt". Członkowie Atropos mogą chyba być zadowoleni z tego "powrotnego" koncertu, a nieliczna publiczność też nie może mieć zbyt wielu powodów do narzekań.

Występy April Ethereal, doom/deathowej formacji ze stolicy, od pewnego czasu budzą we mnie odruch wymiotny. Mimo starań muzyków, koncerty tej kapeli wypadają nudno i nieciekawie, a ich efektem jest męczące kilkadziesiąt minut. Nawet dla niezbyt wymagającego słuchacza. Nie inaczej było i w "Nemo", a poprawie tego kiepskiego obrazu nie pomógł cover Venom "Countess Bathory", świetny numer koncertowy, jednakże w wersji April Ethereal prezentuje się nieszczególnie. Reasumując, nasuwa się tylko jedna refleksja: smęcić też trzeba umieć.

Trójmiejski Grin, ostatnia, a zarazem jedyna przyjezdna kapela tego wieczoru, mający na karku kilkuletni staż, jak i dość materiału na duży krążek, do tej pory się go jednak nie doczekał. Może organiczenie spożycia napojów wyskokowych, od których muzycy w "Nemo" nie stronili, wydatnie przyczyniłoby się do nagrania wreszcie debiutanckiego albumu? Muzycznie goście znad morza uraczyli zgromadzonych niezbyt szybką dawką thrashu z lekkimi deathowymi naleciałościami, pełną "rwanych" riffów, która stylistycznie obraca się w okolicach późniejszych lat dziewięćdziesiątych. Autorskie numery Grin, w tym także instrumentalne, odegrane zostały porządnie technicznie, choć bez fajerwerków - również do ich wartości muzycznej nie można mieć zastrzeżeń - a oprócz kawałków własnych reprezentacja Trójmiasta dorzuciła do swego koncertowego setu - okraszonego wywodami wokalisty i jego gadkami z bębniarzem - także cover Sepultury "Territory", zgrabnie wpasowujący się w styl zespołu. Może Grin stołecznej publiczności zbytnio nie zawojował, jednak na pewno ich występ stał na niezłym poziomie.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołów

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Czy Twój komputer jest szybki?