zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 19 kwietnia 2024

relacja: Lacrimosa ("Seven Festival 2010"), Węgorzewo 10.07.2010

18.07.2010  autor: Meloman
wystąpili: Lacrimosa; Coma; Closterkeller; Hurt; The On Fires; Time To Express
miejsce, data: Węgorzewo, 10.07.2010

W Węgorzewie na festiwalu rockowym już byłem - w 2008 roku. Wtedy impreza nazywała się "Eko Union Of Rock" i pozostały po niej jak najbardziej pozytywne wspomnienia. Mam nawet w moim archiwum relację z tego wydarzenia, ale niestety jeszcze wtedy nie miałem możliwości jej opublikowania na łamach rockmetal.pl. Tym razem motorem napędzającym do ponownego odwiedzenia Węgorzewa był fakt, że jedną z gwiazd miała być formacja Lacrimosa. Ten duet niemiecko-fiński, mieszkający na stałe w Szwajcarii, świętuje w 2010 roku dwudziestolecie istnienia. Choć na początku twórczości Lacrimosa to tylko Tilo Wolff plus muzycy sesyjni, dopiero przy nagrywaniu "Inferno" w 1995 do składu dołączyła Anne Nurmi urodzona w Tampere w Finlandii. I tak już zostało do dziś. Niedawno na rynku muzycznym ukazało się wydawnictwo grupy zatytułowane "Schattenspiel" ("Teatr Cieni"), które zawiera niepublikowane do tej pory utwory, także znane już kawałki w nowych wersjach oraz kilka premierowych propozycji. Zespół w swej twórczości bardzo udanie łączy kilka gatunków muzycznych, a mianowicie: rock, metal, gotyk i muzykę klasyczną. W czasie tras koncertowych całą ekipę tworzy sześć osób, w tym dwóch gitarzystów, perkusista i basista. Tilo (kompozytor i autor tekstów) śpiewa prawie wyłącznie w języku niemieckim, natomiast Anne po angielsku - w tych utworach, w których jest główną wokalistką - oraz gra na instrumentach klawiszowych.

Lacrimosa, Seven Festival 2010, Węgorzewo 10.07.2010, fot. Meloman
Lacrimosa, Seven Festival 2010, Węgorzewo 10.07.2010, fot. Meloman

Już dawno chciałem na żywo obejrzeć tę kapelę. Ostatnio szykowałem się na ich koncert w ubiegłym roku w Warszawie, ale niestety tego samego dnia, czyli pierwszego września, w "Sali Kongresowej" grał Jethro Tull i już sporo wcześniej posiadałem bilety na ten występ. No, ale co się odwlecze to nie uciecze, jak mawiali starożytni Rzymianie. Do Węgorzewa wybrałem się w towarzystwie dwóch znajomych i pełniłem funkcję kierowcy oraz samozwańczego "kierownika wycieczki".

Tegoroczna impreza pod nową nazwą "Seven Festival" odbywała się od 8 do 11 lipca. Występ Lacrimosy zaplanowany był 10 lipca w nocy z soboty na niedzielę na godzinę 00:00.

Wyszli z lekkim opóźnieniem, bo pół godziny po północy i, jak to jest przyjęte, rozpoczęli puszczonym z taśmy instrumentalnym tematem otwierającym album "Inferno". W tym czasie na scenę wkroczyli dwaj gitarzyści z flagami, na których umieszczona były nazwa oraz logo grupy, czyli znany z okładek wydawnictw arlekin. Sztandary zostały zatknięte po obydwu stronach zestawu perkusyjnego. Wszystko to działo się przy symfonicznym fragmencie muzycznym zawierającym odgłosy dzwonów kościelnych. Ciarki przeszły po plecach, nie da się ukryć. Dalej zabrzmiały pierwsze riffy gitar w "Schakal" (ponownie ciary) i usłyszeliśmy głos wokalisty, lecz ten jeszcze się nie ukazał. Dopiero po kilku taktach przy gromkich brawach Tilo Wolff wszedł na estradę. Jak na razie początek koncertu powalający. Następnie równie dobrze wypadł dynamiczny z metalowymi partiami gitar "Ich Bin Der Brennende Komet" ("Jestem Płonącą Kometą"), a także bardzo przebojowy kawałek "Mandira Nabula".

Lacrimosa, Seven Festival 2010, Węgorzewo 10.07.2010, fot. Meloman
Lacrimosa, Seven Festival 2010, Węgorzewo 10.07.2010, fot. Meloman

Z tyłu w głębi sceny za artystami pojawiały się dwa wizualizacyjne plakaty. Najpierw można było spostrzec obraz okładki z ostatniego albumu, później natomiast, widzieliśmy napis: "20 Years of Lacrimosa" z wizerunkiem Tilo Wolffa oraz wymienione w kilku językach słowo"dziękujemy". Oczywiście arlekin też tam był. Anne Nurmi tego wieczoru dwa razy podchodziła do mikrofonu jako główna wokalistka. Najpierw przy "Not Every Pain Hurts", a później pod koniec w "The Turning Point". Po jednym z utworów, a mianowicie po "Lichtgestalt" ("Świetlana Istota"), Tilo przyznał się publiczności, że dziś są jego urodziny. W odpowiedzi widownia zaśpiewała mu "happy birthday", lecz jakoś tak cieniutko i bez przekonania. Niezrażony tym anemicznym śpiewem wokalista podziękował za życzenia i zapowiedział bardzo dynamicznie utwór "Feuer". To był również dobry element widowiska. Kawałek zabrzmiał wyśmienicie. Nawet z podkładu poszła partia dziecięcego chóru, który stwarza w tej energicznej pozycji rockowej swoisty klimat.

Gdy usłyszałem charakterystyczne pianino, a po nim bas - wiadomo było, że teraz przyszedł czas na numer "Ich Verlasse Heut Dein Herz" ("Dziś Opuszczam Twoje Serce"), na który zapewne czekali miłośnicy grupy. Ja również oczekiwałem tego nagrania, lecz niestety srodze się rozczarowałem. Przede wszystkim dlatego, że zagrali jakąś skróconą wersję z jedną tylko solówką gitarową. Forma tego utworu charakteryzuje się układem, w którym mamy wstęp, zwrotkę z refrenem i pierwszą solówkę gitary. Później solo na klawiszach i drugie solo gitarowe, które powinno rzucić nas na glebę (trawa, czyli nic nam nie groziło). Niestety nic z tego. Coś się nie udało, a może tak miało być. Tego nie wiem. Na domiar złego uległo pogorszeniu nagłośnienie w tym momencie występu. No, ale ja w swoich relacjach akustyków raczej się nie czepiam. Z tego względu, że na takich imprezach punkt słyszenia zależy od punktu umiejscowienia. Kilka kroków do tyłu, potem trochę w bok i znalazłem teren, z którego słychać było przyzwoicie.

Lacrimosa, Seven Festival 2010, Węgorzewo 10.07.2010, fot. Meloman
Lacrimosa, Seven Festival 2010, Węgorzewo 10.07.2010, fot. Meloman

Ostatnie dwa utwory, czyli "Der Morgen Danach" ("Kolejny Poranek") i "Stolzes Herz" ("Dumne Serce"), podczas którego Tilo pomachał flagą, poprawiły niewątpliwie odczucia dotyczące całego koncertu, bo zaprezentowały się bardzo solidnie. Jeszcze na bis szybki i energiczny "Copycat" ("Psychopatka"), Anne dla odmiany zatańczyła w nim solo, i oto po dziewięćdziesięciu minutach mamy koniec spektaklu.

Do domu niezbyt daleko, bo dwie godziny spokojnej jazdy. Gdy wracaliśmy, drogę trzykrotnie przebiegały nam lisy, a oczy zatrzymujących się na poboczu saren świeciły w blasku reflektorów. Zbliżał się świt i w przyrodzie rozpoczynał się naturalny ruch. Tuż przed dotarciem do celu widzieliśmy jeszcze piękny wschód słońca. Nie ma przypadków, zobaczyliśmy go właśnie dlatego, że zdecydowaliśmy się obcować ze sztuką muzyczną w żywej postaci.

Powtórkę z meczu o trzecie miejsce Mistrzostw Świata w piłce nożnej obejrzałem rano po powrocie (wcześniej nie znając wyniku). Niemcy wygrali z Urugwajem 3:2 po bardzo dobrym meczu. Myślę, że ekipa Lacrimosy ucieszyła się z tego faktu. Wiem, że odbiegam od zasadniczego tematu, ale wszystko łączy się w spójną całość, w której jedno wynika z drugiego. A teraz to już naprawdę koniec tej relacji.

Lacrimosa, Seven Festival 2010, Węgorzewo 10.07.2010, fot. Meloman
Lacrimosa, Seven Festival 2010, Węgorzewo 10.07.2010, fot. Meloman

Lista utworów, które zagrała Lacrimosa (tytuł, płyta, rok wydania):

1. Lacrimosa Theme, Inferno, 1995
2. Schakal, Inferno, 1995
3. Ich Bin Der Brennende Komet, Stolzes Herz EP, 1996
4. lles Luge, Alles Luge EP, 1993
5. Mandira Nabula, Sehnsucht, 2009
6. Not Every Pain Hurts, Stille, 1997
7. Lichtgestalt, Lichtgestalt, 2005
8. Feuer, Sehnsucht, 2009
9. Ich Verlasse Heut Dein Herz, Elodia, 1999
10. Ohne Dish, Schattenspiel, 2010
11. I Lost My Star In Krasnodar, Sehnsucht, 2009
12. The Turning Point, Elodia, 1999
13. Der Morgen Danach, Fassade, 2001
14. Stolzes Herz, Stille, 1997
15. Bis: Copycat, Inferno, 1995

Zobacz: relacja z koncertu zespołów Coma, Closterkeller i Hurt.

Komentarze
Dodaj komentarz »
do scpeptykow.
mariano (gość, IP: 87.204.126.*), 2010-07-24 20:41:14 | odpowiedz | zgłoś
Lacrimosa to legenda , muzyka jedyna w swoim rodzaju . Proszę się zaznajomić z twórczością by potem.....
lacrimosa
ladybird (gość, IP: 83.18.195.*), 2010-07-21 15:03:19 | odpowiedz | zgłoś
Śpiew wokalisty też mi akurat nie przypada do gustu, ale uważam, że to kwestia subiektywna. No, chyba, że któryś z szanownych komentatorów jest wykształconym śpiewakiem i wie coś więcej w tej materii. Za to relacja jak zwykle super, fajnie, że autor zauważył dużo więcej smaczków niż tylko to, że fałszowali (jak było- nie wiem, bo nie byłam). Współczuję jeśli ktoś widzi podczas występu tylko wady. Jednak Lacrimosa to zbyt ambitna muzyka, by zauważyć w niej tylko to.
well.. muszę dodać swoje 5 groszy
imm
imm (wyślij pw), 2010-07-21 02:58:07 | odpowiedz | zgłoś
Miałam okazję - która okazała się nader wątpliwą przyjemnością - obadać Lacrimosę na tle doskonałych zespołów na tegorocznym Masters od Rock i stwierdzam z całkowitym przekonaniem, że może oni i muzę robią konkretną i fajną, ale z tymi ich biednymi wokalami, no po prostu nie da się tego słuchać ani tym bardziej na to patrzeć, przykro mi :P Fataliza po całości, zero energii, bieda, płacz i zawodzenie z fałszami, wypadli bardzo cienko, jak jakiś amatorski zespolik gotycki
eeeee
kesiospec
kesiospec (wyślij pw), 2010-07-19 14:44:06 | odpowiedz | zgłoś
myslalam ze bede miala okazje przeczytac recenzje calego festivalu ,a tu opis zespolu,ktory nie za mocno przypadl mu do gustu ,no coz szkoda ze dziennikarze sa tacy ograniczeni i zajmuja sie tylko taka muzyka co im przypada do gustu...
re: eeeee
Verghityax (wyślij pw), 2010-07-20 15:08:35 | odpowiedz | zgłoś
Co za absurdalny komentarz :) Jak rozumiem, Ty zapewne słuchasz wszystkiego, również tego, co Ci wcale do gustu nie przypada :)

Materiały dotyczące zespołów

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Czy Twój komputer jest szybki?