zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 29 marca 2024

relacja: Malevolent Creation, In Aeturnum, Hate Plow, Rotten Sound, Warszawa "Proxima" 19.02.2001

27.02.2001  autor: m00n
wystąpili: Malevolent Creation; Hateplow; In Aeturnum; Rotten Sound
miejsce, data: Warszawa, Proxima, 19.02.2001

19 lutego w "Proximie" pojawiły się zespoły spod znaku naprawdę ciężkiego grania. Bliżej znana była mi tylko gwiazda wieczoru, patrząc jednak po nazwach pozostałych zespołów, do głowy przychodziło mi tylko jedno określenie: "rzeźnicy". I wydaje mi się, że nie pomyliłem się.

Za kwadrans siódma pod klubem stało dość niewiele osób. Wraz z upływem czasu ich liczba jednak trochę zwiększyła się i na koncercie pojawiło się "na oko" licząc około 200-250 osób.

Punktualnie o 19:00 rozpoczął swój występ Rotten Sound. Ich twórczości nie znam kompletnie, a moja wiedza pochodzi tylko z tego, co o nich przeczytałem. Wiem, że pochodzą z Finlandii i grają mieszankę grind/death/core, a na ich koncie są bodajże dwa albumy: "Under Pressure" i najnowszy "Drain". Niestety ich występ ominął mnie z powodu czekania na wywiad z Philem Frascianą, który niebawem będziecie mogli przeczytać na naszych łamach. Usłyszałem natomiast po koncercie opinię mojego znajomego, która brzmiała mniej więcej tak: "Nudzili". Ciekawi mnie, jak brzmi "nudzący" grindcore...

Na występ Hate Plow udało mi się już dotrzeć do sali. O nich również prawie nic nie wiedziałem, poza faktem, że trzech muzyków pochodzi z Malevolent Creation. Rozbawił mnie trochę wygląd członków zespołu. Pocący się w "terrorystkach" gitarzyści i basista przypominali Slipknot, a całości dopełniał wokalista w "baseballówce" przywodzący na myśl wokalistę "Everlast". Jednakże skojarzenia wizualne w niczym nie odzwierciedlają stylu muzycznego Hate Plow. Brutalna mieszanka death i grind, zahaczająca czasem o core, utrzymana w szybkich, czasem ekstremalnych tempach, raczej uboga w zwolnienia, oraz nisko growlujący bądź wrzeszcząco-piszczący wokal to ich wizytówki. Zespół przedstawił utwory z ostatniej płyty "Everybody Dies", jak również kilka kompozycji z pierwszego albumu, który jak wspomniał wokalista, jest w Polsce niedostępny (bądź bardzo słabo znany). Nagłośnienie było całkiem dobre, do muzyków trudno mieć jakiekolwiek zarzuty, jednak czasem wydawało mi się, że wokaliście brak tchu, ale o dobrym przyjęciu przez publiczność niech świadczy szalejący pod sceną tłumek.

Przez pierwszą część występu In Aeturnum siedziałem na zapleczu przeprowadzając wywiad. Kiedy wróciłem, na scenie szaleli groźnie wygladający Szwedzi z "pieszczochami" i tym podobnymi kolcami. Końcowe dwadzieścia minut, które obejrzałem, to szybki death z elementami black, w całkiem dobrym wykonaniu. In Aeturnum nie należy do debiutantów, jednakże wcześniej nie spotkałem się z ich twórczością, tak więc trudno mi powiedzieć, jakie utwory znalazły się w zaprezentowanym tego wieczoru repertuarze. Szwedzi niewątpliwie zaakcentowali swoją obecność w "Proximie" rozdając pod koniec występu pewną ilość swoich płyt. Pogująca, moshująca publiczność zgromadzona pod sceną, to ponowne świadectwo ciepłego przyjęcia kolejnego zespołu.

Po planowej, półgodzinnej przerwie, o czym nie wiedzili zgromadzeni ludzie, co spowodowało po jakimś czasie gwizdy i pokrzykiwania, będące oznakami wyraźnego zniecierpliwienia, wreszcie na scenie pojawili się członkowie Malevolent Creation. Ta dłuższa pauza na pewno im pomogła, szczególnie muzykom udzielającym się w Hate Plow, po których nie było widać śladu zmęczenia. Odświeżeni i wypoczęci, niezmordowanie przez godzinę składnie machali "piórami", ciesząc moje oczy. Publika spod sceny również nie pozostawała bierna, wariując pod nią. W trakcie tego godzinnego występu Malevolent Creation przede wszystkim przewinęły się utwory z "Fine Art Of Murder" i najnowszego albumu "Envenomed", choć chyba nie zabrakło i jakiejś kompozycji z poprzednich krążków. Brzmienie... na początko było zbyt basowe, dudniące, a gitary zbyt "cofnięte", na szczęście po trzech czy czterech utworach sytuacja poprawiła się. Przyczyną tego stanu rzeczy było nagrywanie materiału, który prawdopodobnie znajdzie się na oficjalnym wydawnictwie wideo zespołu. Szkoda tylko, że odbyło się to kosztem słuchających. Na szczęście potem akustyk zespołu, którym jest chyba muzyk Hate Plow (tak by wynikało z krótkiej rozmowy), pokręcił ponownie gałkami na konsolecie i wtedy Amerykanie zabrzmieli wyczuwalnie lepiej.

Malevolent Creation zaprezentowało się w stolicy bardzo dobrze. Świetni na scenie, czego może im pozazdrościć niejedna młoda kapela, brzmiący ciężko, ale czytelnie. Tego wieczoru byli na pewno najlepsi i wydaje mi się, że nie zawiedli tych, którzy zjawili się w "Proximie" tylko dla nich. Nie należy jednak zapominać o pozostałych zespołach, które wypadły ciekawie, chociaż chyba ze wskazaniem na Hate Plow.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołów

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Jak uczestniczysz w koncertach metalowych?