Bez sensu. Przed zagłosowaniem przeczytałem początek biuletynu i już wiem, szto je j-rock.
To je takie cuś, co się rozwijało inaczej, niż w Europie i Ameryce, chociaż i z Europy, i z Ameryki czerpie. I momentami brzmi, jakby nadal były lata 70., ale zaraz dodaje do tego coś nowszego. Np. sabbathowe riffy plus elektronika. A do tego wokal kojarzący się z HIM. Ale są też japońskie kapele, które brzmią zupełnie "normalnie".

trochę głupio tworzyć dla rocka japońskiego oddzielną kategorię... to tak jakby np. rocka granego przez Węgrów nazywać h-rock :P LOL
PS. tak, słucham czasami...