zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 19 kwietnia 2024

wywiad: Decapitated

23.10.2016  autor: Verghityax

Wykonawca:  Wacław "Vogg" Kiełtyka - Decapitated (gitara)

strona: 2 z 2

Decapitated, Katowice 9.08.2015, fot. Verghityax
Decapitated, Katowice 9.08.2015, fot. Verghityax

Wspomniałeś o trasach koncertowych, których sporo zagraliście w ostatnim czasie. Były koncerty z Lamb of God, z Meshuggah, z Children of Bodom, zarówno w Europie jak i USA. Którą trasę wspominasz najlepiej?

Wszystkie. Każda z nich była niesamowitą lekcją. Codziennie grasz sztukę dla kilku tysięcy ludzi, masz okazję podglądać doświadczone kapele, doświadczonych muzyków. Uczysz się od nich praktycznie wszystkiego. I potem wracasz bogatszy o ten bagaż doświadczeń. Zajebista sprawa. Występując przed taką publiką dajesz swojemu zespołowi maksymalną promocję, bo na dwóch koncertach masz tyle osób, co na dziesięciu własnych. To dobra inwestycja. Pod względem muzycznym szczególnie miło wspominam trasę z Meshuggah, ponieważ dla mnie to jeden z najlepszych obecnie zespołów w metalu. Lamb of God też super kolesie. Spotkaliśmy się z bardzo fajnym przyjęciem z ich strony.

Patrząc z perspektywy czasu, który utwór z "Blood Mantra" był dla was największym wyzwaniem w studiu?

Był taki jeden numer, przedostatni na płycie i zarazem najdłuższy - "Blindness". Wydaje się, że to w kółko ten sam riff, że utwór jest wolny i prosty, a kiedy weszliśmy do studia, okazało się, że naprawdę ciężko ten riff zarejestrować. Później jeszcze doszły wokale i to był pierwszy raz, kiedy Rasta zaśpiewał na płycie, a nie tylko krzyczał i growlował. Trzeba było zrobić linie melodyczne, które by się fajnie wpasowały. Nigdy wcześniej nie napisałem takiego kawałka. To było nie lada wyzwanie, najbardziej wymagający numer.

Czy w trakcie pisania materiału powstały jakieś kompozycje, które ostatecznie nie trafiły na "Blood Mantra"?

Zostało nam parę riffów, ale żadnych kompletnych utworów, które by czekały na wydanie.

Decapitated, Pszów 29.04.2016, fot. Verghityax
Decapitated, Pszów 29.04.2016, fot. Verghityax

We wkładce do płyty zauważyłem, że w utworze "Instinct" gościnnie zaśpiewał Wojciech Kiełtyka. To ktoś z rodziny czy zbieżność nazwisk?

To mój starszy brat. Wszystko zaczęło się od przysługi, którą nam wyświadczył. Wojtek bardzo dobrze mówi po angielsku i nagrał nam do studia takiego pilota, na którym czyta wszystkie teksty z płyty. Wiesz, żebyśmy mieli zabezpieczenie na wypadek wątpliwości, co do wymowy danego słowa. Puściliśmy tego pilota i nagle do nas dotarło, że świetnie pasuje do muzy. Postanowiliśmy tak to zostawić i dlatego słychać ślady Wojtka w "Instinct".

Wojtek gra w jakimś zespole?

Nie, on nigdy w niczym nie grał. Zaliczył krótką przygodę z muzyką i na tym się skończyło.

A jak to wyglądało w twoim przypadku? Jak zaczęła się twoja przygoda z muzyką? Co sprawiło, że chwyciłeś za gitarę?

Właśnie za sprawą Wojtka. Rodzice zapisali go na lekcje gitary akustycznej. Śmigał z tą gitarką, wracał do domu i ćwiczył dalej. Bardzo mi się to spodobało, więc poprosiłem go, żeby pokazał mi parę chwytów. Później sam zacząłem ogarniać temat. Zdobywałem kolejne kasety magnetofonowe i próbowałem do nich grać. Na początku na jednej strunie, potem na dwóch, potem na trzech... To był okres wczesnej podstawówki.

Decapitated było twoim pierwszym zespołem?

Wcześniej pojawiło się kilka niezbyt poważnych osiedlowych projektów. Z jednym z nich, o nazwie Denaturat, nagraliśmy nawet demówkę, pt. "Rzeźnia". Głównie udzielałem się jednak w garażowych cover bandach.

Ostatnie pytanie, niełatwe i pewnie mało przyjemne. Czy trzymasz rękę na pulsie w sprawie Covana? Orientujesz się, jak wygląda obecnie jego sytuacja?

Orientuję się i nie za wesoło to wszystko wygląda. Cały czas zdany jest na opiekunów, lekarzy i rodziców. Nie może się samodzielnie poruszać, nie mówi. Słyszałem, że korzysta z komory hiperbarycznej i nastąpiła jakaś poprawa, lecz dzieje się to zbyt wolno. Ta sytuacja trwa już o wiele za długo. Ciężko mi się na temat wypowiadać, bo nie mam wiedzy medycznej, ale stan Covana nadal nie jest dobry.

Dzięki wielkie za rozmowę.

Dzięki.

2
Następna »
Komentarze
Dodaj komentarz »
re: Decapitated
szacun (gość, IP: 81.219.118.*), 2016-10-29 20:53:29 | odpowiedz | zgłoś
Bardzo mnie cieszy ich obecna pozycja na swiecie.
Od poczatku grali na zajebistym poziomie choć wiele osob miało ból dupy , że mlodzi , że wydają płyty i miażdzą na koncertach
szkoda tego wypadku ale się pozbierali i zajebiscie
re: Decapitated
asior (gość, IP: 89.77.10.*), 2016-10-27 20:38:04 | odpowiedz | zgłoś
Byłem na ich koncercie w Poznaniu po wydaniu 1 płyty. Grali z Vaderem w Eskulapie. Mieli po kilkanaście lat. Jak zagrali to kopara mi opadła do kolan.
re: Decapitated
Joan777111 (gość, IP: 2.120.145.*), 2016-10-24 20:17:23 | odpowiedz | zgłoś
Covan wake the fuck up...Covan weś zesz się k...obudz
re: Decapitated
Dzikun (gość, IP: 188.47.21.*), 2016-10-24 11:38:05 | odpowiedz | zgłoś
Pamiętam jak wydali "Winds of Creation" dla Earache. To było pierdolnięcie, a chłopacy mieli zaledwie po 15-17 lat.
re: Decapitated
Marcin Kutera (wyślij pw), 2016-10-26 22:40:34 | odpowiedz | zgłoś
Trzeba przyznać, że jest to chluba naszego narodu jeśli chodzi o ten ekstremalny gatunek muzyczny - artystyczny.
Należy się cieszyć, że się band jakoś pozbierał po tej traumie.
re: Decapitated
minus
minus (wyślij pw), 2016-10-30 16:45:06 | odpowiedz | zgłoś
Nie do końca można powiedzieć że band się pozbierał. Przecież Marcin wyjechał do Stanów i dał sobie spokój, a z Covanem wiadomo jak jest. Po prostu Wacek się wziął w garść i zrobił to co pewnie musiał zrobić - ciągnąć wózek dalej. Z innymi już kolegami. I jak widać, skład z wyjątkiem Rasty nadal jest płynny i się dość często zmienia.
Prawda też jest taka, że to nowe wcielenie Decapitated ma już nową, inną publiczność. Przynajmniej w Polsce to widać na koncertach.
re: Decapitated
szacun (gość, IP: 31.0.32.*), 2016-10-31 08:59:39 | odpowiedz | zgłoś
no racja , ale to Vog pisze muzę więc basisci jak to basisci grają uproszczone wersje gitar i sporadycznie coś tam wnoszą do muzyki wiec martin czy jest czy go nie ma to i tak bez różnicy , realny wpływ na muzę miał brat vogga swoją droga zajebisty garowy taka nowsza odmiana docenta , równo szybko precyzyjnie z miejscem na jakieś perkusyjne smaczki , a co do muzy to zespół ewoluuje i każda płyta inna ale czuć że to decapitated , fajnie że się udało najlepszy możliwy wydawca , granie z największymi , sprzęt robiony pod indywidualne zamówienie zero zbędnej filozofii tylko napieprzanie , ciekawi mnie temat z kmiolkiem bo jakoś cicho a chyba się drogi rozeszły co w większości przypadków kończyło się źle dla zespołów patrz yattering
re: Decapitated
minus
minus (wyślij pw), 2016-10-31 10:59:55 | odpowiedz | zgłoś
Kmiołek może im naskoczyć, Decapitated teraz to jest większy zespół niż Vader. Vader do dzisiaj nie jest w stanie zagrać własnej trasy w Stanach.
re: Decapitated
ayufan (wyślij pw), 2020-08-17 10:23:56 | odpowiedz | zgłoś
Naprawdę zabawne jest twierdzenie, że Decap jest większy od Vadera w sytuacji, gdy Vogg od odejścia 'ML' nie jest wstanie znaleźć perkusisty na stałe do zespołu. Perkusiści w decap zmieniają się tak często, że trudno się połapać, kto tam obecnie gra na bębnach, a za basistę robi człowiek który sam się deklaruje bardziej jako gitarzysta niż basista. Vader obecnie posiada stabilny skład, który się nie rozpada co chwile.

Materiały dotyczące zespołu

Czy Twój komputer jest szybki?