zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 25 kwietnia 2024

wywiad: O.N.A.

28.09.1999  autor: Krzysztof Kowalewicz

Wykonawca:  Agnieszka Chylińska - O.N.A. (wokal)

strona: 1 z 1

Krzysztof Kowalewicz: Wiem, że nie lubisz dziennikarzy?

Agnieszka Chylińska: Nieprawda. Zależy z kim mam do czynienia. Nienawidzę udzielać wywiadów debilom. Kiedy prosi mnie o rozmowę osoba, która zna zespół, dorobek kapeli i nie pyta jak się nazywam, to jest w porządku.

Masz sentyment do imienia Krzysztof?

Duży.

Jesteście zaręczeni od dwóch lat. Z tego, co wiem taką decyzję podejmuje się, gdy planuje się ślub. Wy na razie o tym nie myślicie. Po co zatem jesteście narzeczeństwem?

Ślub jest po to, żeby rodzice i państwo zaakceptowali formalny związek i aby ciocia Frania mogła na weselu najeść się tortu. Natomiast my na łące wyznaliśmy sobie miłość i już. To był dla nas jakby ślub. Jeszcze jestem za młoda, żeby stanąć przed ołtarzem. Poza tym ostatnio poznałam bardzo dużo nieszczęśliwych par małżeńskich.

W tym roku po raz pierwszy obchodziliście rocznicę zaręczyn i pojechaliście 22 lipca do Dublina. Jak wrażenia z podróży?

Było przecudownie. Panowała jak dla mnie wymarzona pogoda, czyli 13 stopni i deszcz ze śniegiem. Nienawidzę letniego upału, bikini, plaży, rozkładających się ciał i olejków. Uwielbiam bladość, zimę i jesień. Dlatego zawsze na czas wakacji staram się wyjechać się do jakiegoś mrocznego, deszczowego państwa. Rok temu np. byłam w Londynie.

Dublin to bezpieczne miasto?

Tam jest pełen luz. Do Belfastu nigdy bym nie pojechała. Dublin jest małym miasteczkiem. Trochę pozwiedzaliśmy, ale okazało się, że jestem typową babą. Uwielbiam chodzić po sklepach, robić zakupy, wąchać perfumy.

Czy z zakupów jakie dokonałaś duża część po powrocie nadaje się do użytku czy wręcz przeciwnie?

(śmiech) Widzę, że znasz kobiety. Po przyjeździe faktycznie zastanawiałam się, po co nabyłam niektóre rzeczy i do czego je będę nosić.

Po odpoczynku w Irlandii rozpoczęłaś z zespołem pracę nad nową płytą. Album jest już nagrany więc proszę o pierwsze wrażenia.

Jest totalny luz. Nie mamy ambicji, żeby napinać się, udowadniać, jakimi jesteśmy rockowcami. Nagrywaliśmy ten album z założeniem, że wszystko nam wolno. Genialnie robiło się demo i równie dobrze rejestrowało płytę. Cały album mogłabym spokojnie zatytułować "Na luzie".

Album szykujecie na listopad. To realny termin?

Jak najbardziej. Ciekawa jestem jak ludzie przyjmą ten bardzo spokojny wewnętrznie krążek. Momentami oczywiście krzyczę, ale nie towarzyszy już temu takie ciśnienie jak dawniej.

Podobno firma chciała opóźnić wydanie krążka?

Oni planowali premierę na kwiecień roku 2000. My postanowiliśmy inaczej. Mamy ciągle w sobie spory potencjał, chcemy nagrywać. Gdyby to było możliwe wydawalibyśmy dwie płyty rocznie. Albumy typu O.N.A. "akustycznie" czy "na żywo" chcemy sobie odłożyć na później, kiedy nadejdzie czas odpoczynku.

Gitarzysta Grzesiek Skawiński ostatnio w wywiadzie dla "Machiny" powiedział, że tak jak Miles Davis wy również staracie się czerpać coś dla siebie z nowinek. Co nowego pojawi się na tej płycie i pod czyim wpływem?

Ostatnio bardzo nam się podoba zespół Cred, Korn, Soulfly. Najnowszy album Red Hot Chilli Pepers jest jak na razie moją ulubioną płytą w tym roku.

Czy płyty "Re-T.R.I.P." podpisanej O.N.A. nie powinien raczej firmować zapis "różni wykonawcy"?

Nie. To jest nasza muzyka tylko przetworzona.

Twoim zdaniem miksy na "Re-TRIP" spowodowały jakieś zniekształcenia w obrazie wokalnym albumu?

Myślę, że nie. Na tym krążku chodziło o to, żeby "T.R.I.P." maksymalnie porozciągać i poddać różnego rodzaju zabiegom. Powiedzieliśmy muzykom Laibach i KMDM: "róbcie, co chcecie". Mnie "Re-T.R.I.P." bardzo się podoba. To dość nowatorski, inny album. Oczywiście O.N.A. nie pójdzie w podobną stronę. To był taki jednorazowy eksperyment.

To dość komfortowa sytuacja dla zespołu, kiedy płyta sygnowana jego nazwą powstaje praktycznie poza nim.

Tak, aczkolwiek podstawą są przecież nasze numery. Sasza z zespołu KMDM zaproponował mi współpracę. Ma nagrać płytę z głosami wokalistek z całej Europy. Rozmowy są w toku.

Matka jednego z waszych słuchaczy napisała w liście do ciebie, że jej syn pod wpływem waszej muzyki popełnił samobójstwo. O jaki utwór chodziło? Czy sprawa trafiła do sądu?

Chłopak powiesił się przy piosence "Kiedy powiem sobie dość", ale bezpośrednim powodem było to, że zostawiła go dziewczyna. Ta kobieta nie atakowała mnie jakoś ostro. Przypuszczała jedynie, że gdyby ten utwór nie powstał, to jej syn mógłby żyć. Jestem artystką. Nie mogę być odpowiedzialna za wszystkich debili. Moje czarne myśli nie powinny udzielać się fanom O.N.A.

Czy jakieś twoje teksty były kiedykolwiek na tyle za ostre, że reszta muzyków była przeciwko ich wykonywaniu?

Kilka wyczyszczeń miało miejsce na "Bzzzz". Przeważnie bronię moich tekstów jak lwica.

Musisz równoważyć poważną siłę czterech mężczyzn.

Jakoś mi się udaje.

Czy grupa O.N.A. przejęła fanów Kombi?

Zdecydowanie nie, chociaż czasami zdarzają się zabawne sytuacje. Ostatnio Tkaczyk (Waldemar, basista - przyp. kk) po jednym z koncertów został zaczepiony przez faceta, który zapytał dlaczego nie zagrali "Kochać cię za późno" (kompozycja Kombi - przyp. kk). Ci, którzy słuchali tamtego zespołu, specjalnie nie przepadają za O.N.A. Chyba za bardzo krzyczę jak na ich gust.

Myślałaś o tym, żeby ubezpieczyć swój głos?

Nie. To się łączy z dużymi pieniędzmi. Artyści typu Whitney Houston żyją na innym standardzie i mogą sobie na to pozwolić. Myślałam, że przy okazji wyboru funduszu emerytalnego uda mi się ubezpieczyć głos, ale okazuje się, że można sobie zastrzec w kontrakcie jedynie wypadki typu obcięcie ręki. Rubryki odnośnie głosu niestety nie ma.

W jednym z wywiadów stwierdziłaś, że kiedy skończysz ze śpiewaniem zaczniesz pisać książki lub robić filmy.

Okazuje się, że mogę to robić równocześnie. Nie chciałabym jednak, żeby ktokolwiek o mnie powiedział: "fajna wokalistka, ale kiepska aktorka". Piszę felietony do "Elle". To bardzo fajna sprawa, jakiś przedbieg do czegoś większego. Planuję wydać teksty z "Elle" w jednej książce, bo nie każdy sięga po to pismo. W pisaniu czuję się mocna i myślę, że nieźle mi to wychodzi.

Nie miałaś ochoty zagrać większego epizodu w "Ostatniej misji" Wójcika - filmie do którego muzykę napisał sam Skawiński, a wy pojawiacie się na chwilę?

Nie. Interesuje mnie inne kino. Nienawidzę filmów akcji, sztucznej krwi. Wolę Felliniego i Bertolucciego. Dostawałam do tej pory dużo propozycji, ale były one idiotyczne. Miałam wystąpić np. w "Poniedziałku" z Pawłem Kukizem i Bolcem jako dziewczyna tego drugiego, która jest w ciąży i rzuca kwestie typu "Daj na amfę". Nie chciałabym być drugoplanową beznadzieją. Jeśli już miałabym zagrać, to na pewno u Kolskiego, jedynego w tej chwili polskiego reżysera, którego kino mi odpowiada. Jednak na razie dla mnie najważniejsze jest śpiewanie, przede wszystkim dlatego, że jestem leniwa, a to nie wymaga jakiejś niesamowitej pracy.

A czy skoro chcesz pisać to nie myślałaś o kontynuowaniu edukacji?

Miałam taki zamiar. Chciałabym skończyć studia skoro różnym debilom udaje się to bez trudu. Jednak każdy może zrobić maturę, ale niewielu będzie dana kariera wokalistki taka jak mnie. Dlatego najpierw chcę do końca spełnić swoją misję. Szkołę mogę skończyć zawsze. Ku mojemu zdziwieniu dyrektor mojego liceum zaproponował mi kontynuowanie nauki w tej samej szkole, ale nie zgodziłam się.

Jak wygląda twój dzień, kiedy jesteś zwolniona z obowiązków zespołowych?

Siedzę cały czas w domu, gotuję różne dziwne rzeczy, chodzę w śmiesznych kapciach tygryskach. Jestem absolutną kurą domową z papilotami na głowie. (śmiech)

Nabijasz się ze mnie czy mówisz poważnie?

Trochę przerysowałam sytuację, choć generalnie tak jest. W wolnych chwilach spotykam się ze swoimi znajomymi, rozmawiam o codziennych sprawach, problemach. To mnie totalnie odpręża.

« Poprzednia
1
Następna »
Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

- O.N.A.