zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 19 kwietnia 2024

wywiad: Porcupine Tree

4.07.2000  autorzy: Bogusia Wresiło, Adam Droździk

Wykonawca:  Steven Wilson - Porcupine Tree

Do spotkań z grupą Porcupine Tree mamy wyjątkowe szczęście, nie tylko jako Bydgoszczanie, mogący gościć zespół na koncertach, ale również jako nieliczni radiowcy, mający niewątpliwie rzadką okazję i przyjemność gościć Stevena Wilsona na łączach, a nawet w studio Polskiego Radia Pomorza i Kujaw. Wykorzystujemy każdą okazję spotkania i rozmowy, tak zatem z wielką radością wieczorem 17 maja wystukiwaliśmy numer do Londynu.

strona: 1 z 1

PiK: Witamy cię bardzo serdecznie, miło cię ponownie słyszeć. Mamy nadzieję, że nie jesteś jeszcze zmęczony dzisiejszymi wywiadami i zachowałeś dla nas choć trochę sił i dobrego samopoczucia.? Z Bydgoszczy kłaniają się Adam i Bogusia, być może nas pamiętasz, rozmawialiśmy już z Tobą przed wydaniem albumu "Stupid Dream", gościliśmy ciebie i Colina w studiu naszego radia, tuż przed bydgoskim koncertem "Stupid Dream Tour".

Steven Wilson: Taaak! Pamiętam was doskonale.

Byliśmy wtedy tak przejęci waszą wizytą, że zapomnieliśmy zrobić pamiątkowe zdjęcie z tak wyjątkowymi gośćmi. Dziś zresztą nasze głosy również drżą.

W porządku. Nie przejmujcie się.

W czasie naszych ostatnich rozmów, oceniałeś "Stupid Dream" jako wasz najlepszy album. Jak podsumujesz waszą przeszłość na tle nowej płyty Porcupine Tree.

Zawsze uważam, że każdy nowy nasz album jest lepszy od poprzedniego, dlatego w czasie naszej zeszłorocznej rozmowy, uważałem, że "Stupid Dream" jest naszą najlepsza płytą. Jednakże po nagraniu "Lightbulb Sun" twierdzę, że to jest właśnie nasz najlepszy krążek. O wiele ciekawszy niż "Stupid Dream". Myślę, że to właściwe podejście, ponieważ mamy świadomość, że ciągle musimy coś udoskonalać i rozwijać się jako grupa. Tę różnicę między "Stupid Dream" a "Lightbulb Sun" określiłbym jako kolejny krok w naszym muzycznym, artystycznym rozwoju. Bardzo pozytywny i znaczący krok.

Co powiesz o pracy nad nowym albumem, czy kosztowało cię to dużo nerwów, czy raczej obyło się bez większych problemów?

Zdumiewające, ale ten album udało nam się stworzyć i zrealizować bardzo szybko. W ubiegłym roku rozmawialiśmy przecież o płycie "Stupid Dream". A rok czasu w przypadku takiej grupy jak Porcupine Tree, to bardzo szybko! Większość grup wydaje swoje albumy co dwa lata, a "Lightbulb Sun" jest naszą drugą płytą w przeciągu roku. Tak zatem widać, że jej realizacja przebiegała szybko i naturalnie. Czasami zdarza się tak, że pomysły muzyczne przychodzą do głowy bez żadnego problemu. Bywa, że jest gorzej, ale tym razem było o wiele łatwiej! nagraliśmy ten album w bardzo krótkim czasie. Niekiedy najlepsze rzeczy i pomysły przychodzą najszybciej. Bez komplikacji. W sposób naturalny - prosto z serca. Tak też było w przypadku "Lightbulb Sun". Jest to bardziej naturalny, szczery i prawdziwy album niż "Stupid Dream". Poprzednia płytę nagrywało się długo i wcale nie bez komplikacji. Najnowszy album nagrywaliśmy w sposób bardziej naturalny, zrelaksowany, była to olbrzymia przyjemność, co w dużym stopniu wynika z muzyki.

Czy mógłbyś przedstawić słuchaczom źródło pomysłu na tytuł waszej nowej płyty? Czy to prawda, że inspiracji należy szukać w Twoim dzieciństwie?

Taaak! Płyta oscyluje wokół dwóch zasadniczych kwestii. Jedna z nich dotyczy negatywnych emocji. Nazwałem te piosenki "rozwodowymi", podobnie jak rozłam w związku dotyczą one w dużej mierze mojego życia, jak wyglądało wtedy, kiedy tworzyłem te piosenki. Są jednakże tu kompozycje o bardziej nostalgicznym choć pozytywnym zabarwieniu, które dotykają różnych aspektów mojego dzieciństwa w sposób nostalgiczny. Mam do nich takie "niewinne" podejście. Tak więc, na płycie znajdziecie dwa rodzaje piosenek. Myślę, że się wzajemnie uzupełniają i równoważą cały album, gdzie z jednej strony są bardziej dorosłe i smutne utwory, z drugiej zaś takie, które niosą ze sobą pozytywne treści inspirowane dzieciństwem.

Twoje wspomnienia z dzieciństwa muszą być naprawdę silne, skoro na ich bazie piszesz tak piękne teksty i muzykę.

Taaak! Przechowuję wiele miłych wspomnień z okresu mojego dzieciństwa. Oczywiście, są i te złe. Jak u większości dzieci jak i dorosłych, ale wspomnienia, które wybrałem, są najbardziej radosne. Zdecydowanie! Mam wiele silnych, wyraźnie zarysowanych obrazów z dzieciństwa, które chciałem przenieść na grunt muzyczny, do swoich piosenek. To bardzo "angielskie" - takie nostalgiczne wspomnienie dzieciństwa, wplecione do muzyki.

Jak znalazłeś czas na pisanie nowego materiału, skoro angażujesz się w tak liczne projekty No-man, I.E.M., Bass Communion, praca z Fishem i grupą Marillion? Ostatnio wspominałeś o planach współpracy ze szwedzkim Opeth, w tym wszystkim jest jeszcze czas na nową płytę Porcupine Tree. Jak ty to robisz?

To jest dużo prostsze niż by się mogło wydawać, ponieważ istnieje zdecydowana różnica między tym, co robię z Porcupine Tree, a tym co robię w związku z moimi pozostałymi projektami. Tylko dla Porcupine Tree piszę teksty i muzykę - jestem całkowicie za to odpowiedzialny. Jeśli spojrzeć na inne moje projekty np. No-man i współpracę z innym muzykiem - o nazwisku Tim Bownes, to tutaj piszemy teksty razem, współpracując i współtworząc muzykę. Bass Communion - to kwestia bardziej instrumentalna w stylu ambient, I.E.M. - podobnie. Jedynie dla Porcupine Tree - siadam piszę piosenki, słowa, melodię. Kiedy jestem zaangażowany w produkcję innych projektów, nie piszę muzyki, to tylko kwestia bycia obecnym, zaangażowanym w proces nagrywania. No może wyjątkiem jest Fish, gdzie rzeczywiście pisałem. Jednakże u Fisha, podobnie jak z Marillion, czy Opeth, byłem odpowiedzialny za stronę produkcji. A jeśli chodzi o czas na pisanie nowych kompozycji, to powstają one w rozmaity sposób np.: kiedy koncertujemy, mogę sobie usiąść jakoś po południu i po prostu napisać piosenkę. Pomysły przychodzą mi do głowy w różnych okolicznościach, pod wpływem różnych emocji, jednak nie piszę piosenek kiedy mam coś innego na głowie, tylko wtedy, kiedy jestem zrelaksowany. Nie traktuję tego jako część mojej pracy. Po prostu - siadam z gitarą i coś tam tworzę. To wspaniały sposób na mój relaks. Cały proces nagrywania, produkcji - to jest właśnie prawdziwa praca.

Czy twoje rendez-vous z black metalem może mieć wpływ na wizerunek muzyczny Porcupine Tree w przyszłości?

To bardzo możliwe. Lubię ten specyficzny dźwięk gitary metalowej. Jest wiele takich momentów w twórczości Porcupine Tree, gdzie gitara brzmi bardzo mocno rockowo. Nie wdrażam jednak tego rodzaju rozwiązań metalowych tak, jak bym chciał. Powiedziałbym raczej, że mogą przytrafić się dwie sytuacje: albo będzie więcej takich elementów pojawiających się w twórczości Porcupine Tree, albo - co jest bardziej prawdopodobne - stworzyłbym jakiś zupełnie inny nowy projekt. Byłby to już piąty, w którym badałbym właśnie ten rodzaj muzyki w bardziej dosłownym sensie. Podobnie jak było w przypadku Bass Communion, gdzie chciałem wyczuć muzykę ambient, mógłbym stworzyć nowy projekt, który byłby zwrócony w stronę cięższych, black metalowych, bardziej ekstremalnych dźwięków

Czy znasz polską scenę rockową?

Coś nie coś wiem na ten temat, mam przyjaciół w Polsce. Kiedyś podarowali mi płytę z nagraniami bardzo ciekawej grupy - bodajże VooVoo? Taaak! Podczas naszych koncertów w Polsce mieliśmy okazję spotkać się z grupami, które grały przed naszymi występami np. Abraxas, Lizard. Ich pamiętam! Była jeszcze jedna grupa - chyba Quidam? Taaak! To prawda! Od ich menadżera dostałem ich album. Jest wiele dobrych zespołów w Polsce.

W czasie polskiego "Signify Tour" w Bydgoszczy, byłeś szalenie nieśmiały, jakby skrępowany tremą. Mimo to daliście wspaniały koncert. W czasie "Stupid Dream Tour" byłeś już rozluźniony, pewniejszy siebie, wasze trzecie spotkanie z polską publicznością to już twardy grunt, gwarantujący wam gorące przyjęcie i szacunek dla tego co robicie. Jak ci się podoba polska publiczność?

Publiczność w Polsce jest fantastyczna! Byliśmy w Polsce dwa razy, kiedy przyjechaliśmy po raz pierwszy, tak naprawdę nie wiedzieliśmy, czego się możemy spodziewać i może dlatego byłem wtedy trochę nieśmiały, niepewny. Ale zostaliśmy gorąco przyjęci i bardzo nam się to spodobało. Zdaliśmy sobie sprawę, że w Polsce mamy wielu fanów, którzy słuchają i aprobują to co robimy. A co najciekawsze - są w dużym stopniu zaznajomieni z naszą twórczością. Kiedy przyjechaliśmy do was drugi raz, byliśmy już spokojniejsi o to, jak zostaniemy przyjęci i o wiele bardziej zrelaksowani. Podoba nam się tutaj - miejsce, ludzie. Sama publiczność nigdy nie zawodzi. Jestem pewien, że i w tym roku przyjedziemy do was.

Czy myślałeś już o miejscach, w których chcielibyście wystąpić promując "Lightbulb Sun"? Czy mamy szansę zobaczyć was ponownie w Bydgoszczy? Muzyka Porcupine Tree w naszej filharmonii brzmi świetnie.

Bydgoska filharmonia jest świetnym miejscem na różnego typu koncerty. Brzmienie tego miejsca jest znakomite. Jeżeli tylko będziecie chcieli, żebyśmy przyjechali, to na pewno to zrobimy. Poprzednim razem daliśmy koncerty w Warszawie, Lublinie, Krakowie i Bydgoszczy, i mam nadzieję powtórzyć to samo w tym roku. Właśnie w tych czterech miastach. A może dojdą do tego jakieś inne miejsca? Kto wie?

Wróćmy do waszej nowej płyty. Czy dziś zmieniłbyś cokolwiek w jej strukturze?

Nie. Nie sądzę, żebym chciał coś zmieniać na najnowszej płycie. Jestem z niej całkowicie zadowolony. Gdybyście zapytali mnie - czy chciałbym coś zmienić na poprzednich albumach, to pewnie bym odpowiedział, że tak. Że to mogłoby być zrobione lepiej, a tamto inaczej. Jednakże "Lightbulb Sun" jest bardzo realistyczny, naturalny. Jestem dumny z tej płyty i teraz nie myślę, żebym chciał tam coś zmieniać, poprawiać. Być może za pół roku, po licznych przesłuchaniach i analizie będę miał inne podejście, ale w chwili obecnej mówię nie. Nie chciałbym niczego zmieniać, gdyż jestem bardzo zadowolony z tej płyty.

Czy piszesz utwory w kilku wersjach, czy ufasz raczej pierwszej koncepcji?

Właściwie to i tak, i tak. Czasami piosenki przychodzą bardzo szybko po prostu piszesz i już. Innym razem jest to dłuższy proces w rozwoju, dopisywaniu, zmienianiu czegoś. Tak też było w przypadku tworzenia piosenek na najnowszy album, jak i w przypadku poprzednich płyt. Część piosenek powstało bardzo szybko, bez problemu. Inne były w dużej mierze zmieniane jako wynik dopisywania czegoś do tekstu lub też podczas sesji nagraniowej. Nowe pomysły mogą przychodzić z różnych stron od nas, od poszczególnych członków zespołu, zmieniając pierwotny zamysł.

Opowiadając o pracy nad "Stupid Dream", wspominałeś o bardzo wysokich kosztach nagrania sekcji smyczkowych. W przypadku "Lightbulb Sun" koszta były chyba jeszcze większe. Partie smyczkowe są tutaj bogatsze i chyba występują częściej.

Było podobnie, ale "Lightbulb Sun" było nagrane szybciej, więc nie spędzaliśmy w studio tyle czasu, jak to było w przypadku "Stupid Dream". Poprzedni album zabrał nam jedenaście miesięcy, a nową płytę zrobiliśmy w trzy. Tak się złożyło, że wydaliśmy te same pieniądze, ale mniejszym nakładem czasu. Jeżeli byłby to tak trudny do zrealizowania album jak "Stupid Dream", z pewnością kosztowałby więcej, jednakże z korzyścią dla nas wszystko przebiegało bez zbędnych komplikacji - całkiem naturalnie i dlatego nie kosztowało zbyt wiele.

Czy istnieje kompozycja, na nowej płycie bądź wcześniej, w której czujesz się najlepiej, która daje tobie najwięcej możliwości pełnego wyrażenia swojej muzycznej osobowości?

Jest kilka piosenek na najnowszej płycie, z których jestem dumny. Oczywiście z "muzycznego punktu widzenia", niemniej jednak z pewnością trudno byłoby wybrać jeden konkretny utwór, który podsumowałby zawarte we mnie myśli i emocje. "Lightbulb Sun" - jak wspominałem, jest zbiorem piosenek, określających różne emocje - niektóre pozytywne, inne negatywne, jedne wyrażają złość, inne miłość czy smutek. Nie ma jednej konkretnej piosenki, która zawierałaby całą moją osobowość, moje myśli i uczucia - chociaż... Muzycznie na nowej płycie są dwa takie utwory, z których jestem najbardziej dumny, moje dwa ulubione. Najkrótszy - "How Is Your Life Today?" oraz najdłuższy - "Russia On Ice". Pierwszy to bardzo prosta piosenka, która brzmi dokładnie tak, jak sobie wymyśliłem. Jestem z niej bardzo dumny. Z kolei "Russia On Ice", to bardzo długa kompozycja, która powstała w wyniku wielu muzycznych eksperymentów, dużym nakładem studyjnej pracy całej grupy, to również napawa mnie wielką dumą, w chwili obecnej właśnie te dwa utwory są moimi ulubionymi w dorobku Porcupine Tree!

Czy nie drażnią ciebie wszelkie próby klasyfikacji waszej muzyki, czy twoim zdaniem muzykę powinno się ujmować w kategorie, czy być może należałoby pozostawić jej pełną swobodę istnienia?

Osobiście nie lubię być klasyfikowany - Porcupine Tree jest grupą, którą trudno sklasyfikować. Jeżeli grasz coś typowego jak na przykład metal czy rock - wtedy jest znacznie łatwiej klasyfikować tego typu muzykę, ale w przypadku Porcupine Tree? Nie sądzę, żeby to, co robimy, mogłoby być dokładnie i trafnie scharakteryzowane w jednym zdaniu. Oczywiście są tu elementy muzyki psychodelicznej czy progresywnej, metalu, jazzu, rocka czy nawet popu. Wszystkie te aspekty są częścią tego, co robimy. Trudno jest wziąć jeden gatunek czy kategorię i wcisnąć w to naszą muzykę. Nie powiedziałbym, że jakakolwiek klasyfikacja mnie irytuje, ale jest to często mylące, wprowadza w błąd wielu ludzi, ponieważ ktoś może sklasyfikować nas jako grupę progresywną, co nie spodoba się tym, którzy nie lubią rocka progresywnego, a słyszą od innych - "nie spodoba się tobie ich muzyka, bo nie lubisz takiej jaką oni grają" Oczywiście. Muzyka ta ma siłę, która działa na wiele osób, niekoniecznie przepadających za muzyka progresywną, psychodeliczną czy metalową. I właśnie dlatego wolę nie klasyfikować muzyki w ogóle.

Czy uważasz się za artystę uporządkowanego, dobrze wiesz czego chcesz, czy raczej poddajesz się artystycznej intuicji, spontaniczności w tworzeniu i wykonaniu?

Lubię jak natchnienie przychodzi z serca nie z głowy. Nie lubię rozważać wszystkiego z tzw. intelektualnego punktu widzenia, ponieważ tworząc zbyt inteligentną, ułożona, przemyślana muzykę, wszystko staje się takie zimne. Traci się ciepło ludzkie uczucia. Próbuję znaleźć jakąś równowagę między tym, co przychodzi prosto z serca, a całą stroną związaną z produkcją, która wymaga uwagi i zaangażowania. Dla mnie jest to kombinacja tego, co dzieje się w moim sercu i tego co dyktuje rozum.

Jak wyglądają twoje plany na lato. Czy podarujesz sobie choć kilka dni wakacji?

Gdyby nie moja dziewczyna, to pewnie wcale nie robiłbym sobie wakacji, ona jest tą osobą, która mówi - "najwyższy czas, abyśmy zrobili sobie wakacje" Taaak! Jestem pewien, że w tym roku podarujemy sobie trochę wakacji. Nie zdecydowaliśmy jeszcze - kiedy i dokąd pojedziemy. Nie potrafię w tej chwili konkretnie odpowiedzieć na to pytanie.

Czy są kraje, w których nie przedstawiliście jeszcze swojej twórczości.

Oooo taaak, wiele. Nigdy nie byliśmy w Skandynawii ani w południowej Ameryce, ale prawdopodobnie wybierzemy się tam latem, aby co nieco pokoncertować. Nie byliśmy również nigdy w Japonii. Tak, jest jeszcze sporo miejsc, do których chcemy pojechać i dać koncerty w ciągu najbliższych dwóch, trzech lat.

Czy lubisz grać dla wielotysięcznej widowni, czy raczej wolisz bardziej kameralne koncerty?!

Każdy rodzaj koncertu może być dobry lub może sprawiać problemy. Wiadomo - zawsze jest to bardziej ekscytujące, kiedy możemy zagrać dla bardzo licznej publiczności. Nie robimy tego aż tak często, ale kiedy gramy dla milionowej widowni, jest to zawsze bardzo podniecające. Z drugiej zaś strony, kiedy grasz w małym klubie dla mniejszego grona, jest w tym cos specyficznego, niespotykanego, coś, czego nie ma w przypadku dużych koncertów. Ten bliski kontakt z publicznością. Każdy rodzaj występu publicznego jest dla mnie bardzo istotny.

Czy myślałeś o połączeniu waszej muzyki z koncertami plenerowymi - czymś w rodzaju widowisk typu światło i dźwięk?

Masz na myśli coś w stylu tego co robi Jean Michel Jarre? Taaak - myślałem o czymś takim, ale patrzę na to realistycznie. W tej chwili nie mamy pieniędzy na tak duże "performance". Zawsze jednak o tym myślałem. Ta część artystyczna występów Porcupine Tree jest dla nas bardzo ważna. Czasami zdarza się nam używać specjalnego sprzętu dla efektów specjalnych. Niestety w Polsce jeszcze go nie mieliśmy, ale w Anglii, czy w innych krajach Europy zachodniej, wszędzie tam, gdzie możemy zabrać z sobą tego typu sprzęt, zwykle urządzamy małe "lightshow". Taaak. Ta strona artystyczna jest dla mnie bardzo ważna, gdyż muzyka jaką tworzymy posiada również oddźwięk wizualny.

Czy nie uważasz, że świat powoli przestaje dostrzegać piękno w muzyce, oddając się raczej jej konsumpcji?

Taka sytuacja zdarza się na pewno, są ludzie, którzy kupują płyty zupełnie tak, jakby kupowali warzywa albo rzeczy, które są im potrzebne do konsumpcji lub po to, aby przetrwać i nie sądzę, aby zwracali oni szczególną uwagę na to, czego słuchają. Spora część muzyki, która brzmi najlepiej lub jest najbardziej spektakularna, jest muzyką wypuszczoną na rynek przez największe koncerny muzyczne. Wiele osób kupuje to, co inni im na siłę polecają. Ale oczywiście istnieje silna grupa mniejszej publiczności, której zależy na muzyce i szukają takiej twórczości, która wiele dla nich znaczy. W naszym przypadku, jeśli ktoś dowie się o naszym istnieniu, będąc przy okazji miłośnikiem muzyki, z pewnością znajdzie w naszej twórczości coś innego od tego, co sprzedawane jest powszechnie przez wielkie wytwórnie płytowe. Im więcej czasu mija, tym więcej zauważam tego typu osób. Nie jestem zainteresowany tworzeniem jakiegoś tła, gdyż muzyka Porcupine Tree powinna być naszym zdaniem słuchana i doświadczana. To jest coś więcej niż zwykłe konsumowanie muzyki popularnej. Ludzie, którzy kupują muzykę Porcupine Tree, z pewnością są świadomi tego, że twórczość nasza ma swoją głębię, nie jest tworzona w formie produktu do konsumpcji.

Jaki jest Twój stosunek wobec pop-kultury?

Specjalnie tego nie lubię. Dla mnie pop-kultura związana jest ze sprzedażą rynkową i tak naprawdę nie ma nic wspólnego z kulturą. Mechanizm pop-kultury służy dziś biznesmenom w sprzedaży pewnych "produktów konsumpcyjnych", kreujących styl życia młodych ludzi. Kultura, którą ja lubię, to kultura indywidualnej osoby, która promuje myślenie o sobie w celu odnalezienia własnego stylu preferencji. Co mnie martwi w pop-kulturze, to fakt, że coś jest sprzedawane młodym ludziom tylko po to, żeby grono biznesmenów mogło zrobić na tym duże pieniądze. To mnie absolutnie nie interesuje i nie ma nic wspólnego z tym co ja robię.

Czy wierzysz, że nadejdą jeszcze dobre czasy dla muzyki rockowej?

Myślę, że tak! Co 10 lat zachodzą jakieś większe zmiany, muzyka idzie w kierunku "pop" Jak wspomniałem - duża w tym zasługa polityki koncernów płytowych. W późnych latach 70 i na początku 80, również zachodziły pewne zmiany, potem pojawiły się grupy z Seattle jak Nirvana, które zmieniły wszystko i muzyka rockowa była znów popularna, choć w pewnym sensie eksperymentalna - znów zaczęła Coś znaczyć. Rock odrodził się z nadejściem takich grup jak Nirvana, Smashing Pumpkins czy Soundgarden. Obecnie zachodzą w muzyce rockowej kolejne zmiany. Rock podąża ponownie w stronę undergroundu, cały czas coś się zmienia, jest jakiś ruch, czy to w przypadku punk-rocka, czy muzyki psychodelicznej, czy też grunge, które w jakimś stopniu podnoszą tę popularność. Mam nadzieję, że Porcupine Tree uda się być z dala od tych zmian. Musimy poczekać, aby się o tym przekonać.

Czy jest ktoś, kogo darzysz szczególnym szacunkiem, kto jest dla ciebie autorytetem, któremu chciałbyś dorównać?

Biorąc pod uwagę nie tylko muzykę - byli tacy ludzie i nadal są, ludzie którzy odgrywają dla mnie jakąś ważna rolę - Stanley Kubrick i jego filmy, a wśród muzyków - Frank Zappa. Powód, dla którego ich podziwiam, to wdzięczność za to, że w swojej twórczości nie szli nigdy na żadne kompromisy. Szli swoją własną drogą, a ich sztuka była wyrażana w sposób niekontrolowany, bez poddawania jej żadnej komercji wytwórni płytowych, czy studyjnych. Czasami za taką indywidualna ścieżkę kreowania swojej twórczości płaci się wysoką cenę! To, co w nich podziwiam, to właśnie to, że się nie poddawali, zawsze walczyli o swoje, o to w co najbardziej wierzyli, to dla mnie wspaniałe postacie. Miles Davis również.

(w tle rozmowy słychać brzmienie pianina)

Czy mógłbyś powiedzieć, kto tak fajnie gra w tle?

Keith Jarrett.

Słucham? Keith Jarrett u ciebie?! (:-o

Taaak. Oczywiście z płyty CD. Znacie Keitha Jarretta?

Taaak. Jak najbardziej!

Co powiedziałbyś młodym ludziom stawiającym pierwsze kroki w świecie muzyki rockowej?

Moja rada jest prosta i w dużej mierze związana z tym, o czym już rozmawialiśmy, a mianowicie - "nie róbcie muzyki, o której myślicie, że stanowi wymaganie ludzi albo wytwórni płytowych, sądzę, że trzeba tworzyć muzykę, która płynie z serca i w naturalny sposób działa na ciebie, jeżeli się obawiasz, że Twoja muzyka nie jest komercyjna, że nie zainteresuje ludzi, to się nie martw, gdyż ludzi zawsze coś zainteresuje, zawsze znajdziesz jakiś oddźwięk" - tak jest w przypadku Porcupine Tree. Kiedy zakładałem zespół, robiłem to głównie dla siebie i nie sądziłem, że ktoś może być tym zainteresowany, ponieważ jednak moja muzyka płynie prosto z serca, ludzie reagują na nią bardzo pozytywnie. To nie zdarza się często, muzyka w dużej mierze jest oszukiwana, robiona dla zysku reklamy. Niestety wiele młodych grup zapomina o tym, że warto jest pójść swoją drogą. Są bardziej zainteresowani naśladowaniem, kopiowaniem już istniejących stylistyk i gatunków, co moim zdaniem nie jest zbyt pozytywne.

Powiedziałeś nam kiedyś, że muzyka to Twoje życie, czy miewasz jednak chwile, kiedy masz ochotę zająć się czymś zupełnie innym - poświęcić się innemu rodzajowi sztuki?

To, w co chciałbym się zaangażować i bliżej się temu przyjrzeć - zaraz po muzyce - to świat filmu. Mam dobrego przyjaciela, który robi filmy, a ja - od czasu do czasu - piszę dla niego muzykę. Wspominałem już Stanleya Kubricka - bardzo lubię jego twórczość i filmy, które wyreżyserował.

Z tej strony jeszcze ciebie nie znamy. Czy chciałbyś spróbować także zagrać w filmie?

Może nie zagrać. Myślę, że bardziej by mnie interesowało napisanie scenariusza do filmu, może reżyserowanie albo przynajmniej zaangażowanie w cały proces reżyserii, właśnie coś takiego. Moja rola polega na tworzeniu muzyki, zatem w przypadku filmu myślałem zawsze o tworzeniu muzyki do obrazu, odpowiedzialności za dźwięk. Pewnie chciałbym być zaangażowany we wszystkie te procesy - od scenariusza, poprzez reżyserię, sprawy produkcji, tworzenia muzyki, od początku do końca. To interesuje mnie o wiele bardziej, niż bycie aktorem.

Dziękujemy ci za poświęcony czas i wspaniały wywiad. Niecierpliwie wypatrujemy waszych koncertów i ponownej wizyty w Bydgoszczy - nawet nie wiesz, jak wiele osób czeka na każdą wzmiankę na wasz temat - a co dopiero - koncert! Porcupine Tree to grupa bardzo ważna dla wielu Polaków!

To dla mnie ogromna przyjemność.

Dużo zdrowia i uśmiechu pamiętaj o nas!

Z pewnością!

Cześć! Do zobaczenia w Polsce!

Thank you very much see you soon bye!

Specjalne podziękowania dla Piotra Kosińskiego z krakowskiego Rock Serwisu za umożliwienie przeprowadzenia rozmowy i za wszystko!

Powyższy wywiad, przeprowadzony dla radia PiK z Bydgoszczy, możecie przeczytać na stronach www.rockmetal.pl dzięki uprzejmości Adama Droździka. Dziękujemy!

« Poprzednia
1
Następna »
Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

Czy Twój komputer jest szybki?