- Koncerty
 - terminy koncertów
 - galeria zdjęć
 - relacje z koncertów
 - Wieści
 - wieści muzyczne
 - kocioł
 - dodaj wieść
 - Płyty
 - recenzje płyt
 - zapowiedzi premier
 - Wywiady
 - wywiady
 - Ogłoszenia
 - ogłoszenia drobne
 - dodaj ogłoszenie
 - Zobacz
 - wywiady
 - forum
 - linki
 - rekomenduj muzykę
 - korozja
 - sondy - archiwum
 - Redakcja
 - o nas
 - szukamy pomocników
 - reklama
 - polityka cookies
 - kontakt
 
- Konto
 - zaloguj się
 - załóż konto
 - po co?
 
felieton: Słów kilka o korzyściach z powietrznego grania płynących
strona: 2 z 2

Tankard, Kraków 7.11.2009, fot. G.Chorus
Oczywiście można spróbować tego samego w przypadku instrumentów. Wystarczy mieć elementarną wiedzę o tym, na czym mniej więcej polega gra na gitarze, basie czy perkusji oraz nieco wyobraźni i można wycinać solówki, zapodawać groove klangując we własne brzucho czy np. napinać się na blastach. Doświadczenie z fragmentem tekstu piosenki "Mediocrity Wins" zespołu Leprous skupiło moją uwagę na innej funkcji grania na instrumentach powietrznych. Takie granie pozwala głębiej wczuć się w muzykę. Tworzy dodatkową więź z wykonawcami, których dzieł słuchamy, a którzy niekiedy są naszymi idolami. Łatwiej jest zrozumieć, po co dany fragment w ogóle znalazł się w danym utworze. Łatwiej jest docenić słyszane dźwięki.
Które płyty zostają w naszej pamięci na zawsze? Które albumy darzymy największym sentymentem? Chyba każdy się zgodzi, że te, które poznaliśmy będąc dzieciakami. A kiedy większość z nas ćwiczyła granie na instrumentach powietrznych w chacie przed lustrem? Też w szczeniackim okresie. Do dziś, gdy słucham "Horrorscope" Overkill, riffy, solówki, rytmy i akcenty przypominają mi się w takich szczegółach, że samemu aż trudno mi uwierzyć, jak to możliwe. Być może jest tak dlatego, że katowałem do zarzygania kasetę z "Horrorscope", którą dostałem od wujka będąc jeszcze w głębokiej podstawówce. Oczywiście słuchałem tego cuda grając na instrumentach powietrznych, ewentualnie z rakietą do badmintona lub z kredkami w łapach.
O doniosłości grania na instrumentach powietrznych przypomniałem sobie również przy okazji oglądania na YouTube filmiku przedstawiającego, jak fuhrer przyjął wieści o tym, że Lou Reed i Metallica nagrywają "Lulu". Hitler wypowiada w tej parodii znamienne zdanie: "Everybody who can't accurately air-drum to 'Battery'... including fills. Leave the hall". Co znaczy mniej więcej: "Każdy, kto nie potrafi właściwie zagrać 'Battery' na powietrznej perkusji... łącznie z przejściami. Wyjść". Po tych słowach część osób przebywających w jednym pokoju z fuhrerem wychodzi, a wzrok ich - ze wstydu i trwogi - jest opuszczony. Umiejętność, o którą zapytał roztrzęsiony Adolf, jest sitem. Zostają prawdziwi maniacy, a reszta paszoł won.
Drogi czytelniku, nieważne, czy nie możesz normalnie kupić piwa i fajek, bo nie masz dowodu osobistego. Nieważne, czy chodzisz jeszcze do szkoły średniej albo studiujesz. Nieważne, czy zbliżasz się do wieku chrystusowego, czy jesteś ryczącą czterdziechą, półsetką itd. Apeluję do Ciebie - praktykuj granie na wyimaginowanych instrumentach, zarówno na koncertach, jak i słuchając nagrań w domu albo nawet u cioci na imieninach. Nie wstydź się, bo wynika z tego więcej dobrego niż śmiesznego. A kiedy kupisz nowy album swojej ulubionej (i nie tylko) kapeli i nie będzie do Ciebie zawarta na nim muzyka docierała, spróbuj zagrać do niej. Może pomoże.
tak w ogóle po 10 latach doczekalismy sie tutaj następnego felietonu:)


