zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 19 kwietnia 2024

relacja: Lost Soul, Dissenter, Feylamia, Wrocław "Klub Rocker" 4.11.2000

15.11.2000  autor: Wiktor Kapanowski
wystąpili: Lost Soul; Dissenter; Feylamia
miejsce, data: Wrocław, Rocker, 4.11.2000

Musze przyznać, że nie mogłem doczekać się tego koncertu. Miałem wielką ochotę zobaczyć na jednej scenie Devilyn - jeden z bardziej znaczących w Polsce zespołów metalowych - oraz jedną z moich ulubionych grup, wrocławski Lost Soul. Do tego smaczku dodawała jeszcze kapela Dissenter, której występ na "Chaos Festival" w Kłodzku dwa tygodnie temu przegapiłem z prozaicznego powodu (poszedłem coś zjeść).

Koncert miał się rozpocząć o dziewiętnastej. Nie wierząc jednak w punktualność organizatorów, ani samych zespołów, zbytnio nie spieszyłem się do Rockera. Wraz z kolegą dotarłem do klubu po dziewiętnastej. Atmosfera w klubie była bardzo przyjazna. Ku mojemu zaskoczeniu na koncert przyszło dość dużo osób. Spodziewałem się pustek z tego względu, że tego samego dnia odbywał się w Lesznie większy metalowy festiwal. No cóż, miałem rację, nie zanosiło się na to, żeby przed dwudziestą ktokolwiek zagrał. Kupiliśmy z kolegą po piwku i w gronie spotkanych znajomych siedzieliśmy sobie w bardzo miłej atmosferze, czekając na rozpoczęcie imprezy. Kiedy pierwszy zespół przygotowywał się do rozpoczęcia koncertu, niespodziewanie zgasło światło. Prądu nie było w całym klubie gdzieś koło dwudziestu minut.

Wreszcie, gdy kłopoty elektryczne zostały rozwiązane, na scenę wszedł zespół o nazwie Feylamia. Pochodzą z Wrocławia, ale musze przyznać, że słyszałem i widziałem go dopiero pierwszy raz. Już po pierwszych taktach poczułem się zawiedziony. Oprócz wokalu i bębnów nic nie było słychać. A to, co było słychać, to i tak nie podobało mi się (ale wszystko jest względne). Zespół gra wolno, dość melodyjnie, z bardzo ciężkim wokalem i klawiszami mającymi chyba robić klimat. Wydaje mi się, że wokal jest najmocniejszą stroną zespołu. Przypominał mi bardzo ten z Cannibal Corpse. Perkusja na bardzo niskim poziomie, ciągle to samo monotonne klepanie i nieudolne przejścia. Solówek gitarowych prawie nie było. Nie wiem dlaczego w zespole nie było basisty (może zachorował), a może postanowili zamiast basu mieć klawisze. Nie dość, ze nic nie było słychać, to jeszcze chwilami nic nie było widać, ani czym oddychać, bo pewien bardzo mądry pracownik klubu wymyślił, że zrobi lepszą atmosferę, jak zadymi dość małe i niskie pomieszczenie. Występ ten oceniam bardzo nisko, ale nie mogę powiedzieć, że to wyłącznie wina zespołu. Z pewnością przyczyniło się do tego fatalne nagłośnienie.

W przerwie pomiędzy zespołami, poszedłem trochę posiedzieć i odpocząć. Na scenie montowali się panowie z Dissenter. Muzykę pięciu rosłych panów z Jawora znałem tylko z jednej demówki wydanej nakładem Vox Mortis oraz z opowiadań znajomych. Demo choć krótkie, przypadło mi jednak do gustu i musze powiedzieć, że od innych słyszałem też same pochlebne recenzje. Zaczęli grać. Gitary było słychać zdecydowanie lepiej, ale to jeszcze i tak nie to, czego oczekiwałem. Zespół Dissenter gra porządny, szybki i brutalny death metal z rozbudowanymi solówkami gitarowymi. Choć grup grających podobnie jest w Polsce dużo, wydaje mi się, że warto zwrócić uwagę na Dissenter. Podobał mi się ten występ i polecam zapoznanie się z twórczością zespołu wszystkim zwolennikom podziemnego i naziemnego death metalu.

Nadeszła oczekiwana przeze mnie chwila... Nadszedł czas na wielki, lecz nie przez wszystkich doceniony, Lost Soul. Zespół, który w polskim podziemiu zaczął istnieć gdzieś na początku lat dziewięćdziesiątych i który dopiero w tym roku wydał pierwsze duże oficjalne wydawnictwo, płytę "Scream Of The Mourning Star". Zaczęło się monumentalnym intrem. Gaśnie światło, robi się podniosła atmosfera, już słychać pierwsze takty wspaniałego "My Kingdom". Jestem mile zaskoczony, wszystko idealnie słychać. Dla tych, którzy nie mieli okazji słyszeć muzyki Lost Soul powiem, że grają bardzo techniczny i szybki death metal. Mistrzowskie połączenie brutalności, szybkości, melodyki i tajemniczości, daje niesamowity klimat i wspaniałe, niezapomniane uczucie. Warsztat techniczny muzyków perfekcyjny. Perkusista Lost Soul w niczym nie ustępuje Ząbkowi z Yattering i całą pewnością może być stawiany wśród najlepszych. Gra basisty także bardzo techniczna, momentami wręcz jazzowa. Nic nie można zarzucić również gitarzystom. Szczególnie podoba mi się praca Jacka Greckiego, który gra wspaniałe, rozbudowane i zróżnicowane solówki, i na dodatek jeszcze śpiewa (a wokal ma głęboki). Lost Soul mają już trochę za sobą, a czas i trening czyni mistrza. Panowie zagrali między innymi "Malediction", "Nameless", Devine Satisfaction", "Unless" oraz utwory z płyt demo, które nie zostały umieszczone na "Scream...".

Wszystko co dobre szybko się kończy. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że Devilyn nie ma, bo nie przyjechali. Było mi trochę szkoda, że tak się stało, ale po koncercie Lost Soul byłem w tak dobrym nastroju, że już żadnego zespołu nie było mi trzeba. Posiedzieliśmy jeszcze, pogadaliśmy trochę z panami z Lost Soul i poszliśmy do domu.

Pomimo problemów natury technicznej, jakie miały miejsce na początku, uważam, że warto było przyjść. Wszystkim uczuciowym i wrażliwym na piękno muzyki (i tej cięższej, i tej lżejszej), serdecznie polecam muzykę zespołu Lost Soul, w której każdy dźwięk jest tak pomyślany i tak dobrany, że całość powoduje niezapomniane, piękne uczucie.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołów

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Czy Twój komputer jest szybki?