zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 25 kwietnia 2024

relacja: Nine Inch Nails, A Perfect Circle, Nowy Jork "Madison Square Garden", 9.05.2000

30.05.2000  autor: Tomasz Kulik
wystąpili: Nine Inch Nails; A Perfect Circle
miejsce, data: Nowy Jork, Madison Square Garden, 9.05.2000

Wybrałem się na koncert Nine Inch Nails do Madison Square Garden. I z pewnością był to bardzo dobry pomysł. Całe przedstawienie zaczął drugi zespół Maynard James Keenan'a - A Perfect Circle. Grali całkiem nieźle, choć wiadomo, że nie byli nagłośnieni tak dobrze jak gwiazda wieczoru. Muzyka rekompensowała jednak resztę braków - nie mogę już doczekać się przyszłego tygodnia, żeby kupić ich debiutancką płytę (wychodzi chyba 23 maja, co potwierdza informacja na ich stronie WWW). Po 45 minutowej przerwie po ich występie, w czasie której zmieniono całą scenę, poczynając od instrumentów, a kończąc na wystroju, pojawia się Trent i jego zespół. Zaczyna się koncert jednego z niewielu lubianych prze ze mnie zespołów, których nie udało mi się dotąd zobaczyć w Europie.

Nie będę tu opisywał poszczególnych utworów, bo nie zanotowałem ich w czasie koncertu i kolejności już nie pamiętam. Nie o to tu jednak chodzi, ale o całość, która wypadła moim zdaniem bardzo dobrze. Muzycy grają jakby niedbale, sprawiając wrażenie niepanowania nad tym, co się dzieje. Rzucają instrumentami, obijają się o siebie, przewracają na ziemię... Ja jednak nie słyszałem ani jednej najmniejszej pomyłki, ani jednej zbędnej nuty. Warsztat opanowali rewelacyjnie, to trzeba koniecznie podkreślić. Zwraca uwagę serce i zaangażowanie wkładana w występ przez Reznora, co jest przecież najważniejsze, jeżeli robisz cokolwiek, to udziela się naprawdę wszystkim. Na widowni przez cały czas trwania koncertu panuje amok, który przeradza się w prawdziwy szał, gdy na scenie pod koniec głównej części pojawia się Marylin Manson (muszę przyznać, że jego muzyki nie słucham, w odróżnieniu od tych pozostałych 17 tys. ludzi, którzy znają na pamięć słowa utworu "The Beautiful People", zaśpiewanego wspólnie przez wszystkich). Musze przyznać, że czegoś takiego nie przeżyłem bardzo dawno. Myślałem, ze kochana Madison Square Garden się zawali.

Oczywiście, były dwa bisy, bo publiczność najnormalniej na świecie nie chciała puścić zespołu do domu. Zakończyć mogli tylko jednym utworem - był to oczywiście "Hurt", na myśl o którym chodzą mi ciarki po plecach nawet dziś - dwa tygodnie po koncercie.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołów

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!