zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku wtorek, 16 kwietnia 2024

relacja: Oranssi Pazuzu, Fleshworld, Outre, Kraków 14.03.2016

15.04.2016  autor: Katarzyna "KTM" Bujas
wystąpili: Oranssi Pazuzu; Fleshworld; Outre
miejsce, data: Kraków, Rotunda, 14.03.2016

Rzecz działa się w krakowskim "Centrum Kultury Rotunda", miejscu które nadaje się do obsługi nieco większych wydarzeń kulturalnych niż koncerty piwniczne. Pomimo dość nieatrakcyjnego terminu (poniedziałek) publiczność dopisała. Co prawda rodzaj repertuaru przewidzianego na ten wieczór dawał niemal gwarancję, że salę koncertową opuścimy z głęboką depresją, ale widać jest na ten rodzaj emocji duże zapotrzebowanie. Gwiazda wieczoru, Oranssi Pazusu, nie gra muzyki ani lekkiej, ani przyjemnej. Psychodeliczny post-black według niektórych słuchaczy nie nadaje się na koncerty, a raczej do odbioru w zaciszu czterech ścian, na dobrym sprzęcie audio. Jest w tym trochę racji, bo przy tego rodzaju muzyce nagłośnienie może położyć występ na żywo, jeśli skutecznie obedrze go z klimatu i zostawi buczące w tle monotonne, niskie riffy zagrane w nostalgicznie wolnym tempie. Śmierć z nudów murowana. Tym razem jednak udało się uniknąć ofiar.

Oranssi Pazuzu, Kraków 14.03.2016, fot. Verghityax
Oranssi Pazuzu, Kraków 14.03.2016, fot. Verghityax

Wieczór otworzył krakowski Fleshworld. Zespół określa swoją twórczość jako dark hardcore - slugde, co dla mniej zorientowanych może oznaczać ciężkiego doła, zagranego na ładnym, czytelnym brzmieniu, z mocnym, niepokojącym wokalem i nieco wykręconą prezencją na scenie. Fleshworld udźwignął rolę otwieracza imprezy i zasłużył na nieprzesadzony komplement, że jest zespołem charakterystycznym i dobrze przygotowanym do występowania na żywo. Muzyka jest zdecydowanie zbliżona klimatem do repertuaru gwiazdy wieczoru, ale szczęśliwie zespoły te zostały rozdzielone bardziej tradycyjnym blackmetalowym graniem w wykonaniu Outre. W przeciwnym razie taka dawka psychodelii na raz mogłaby okazać się nieco ciężkostrawna.

Fleshworld, Kraków 14.03.2016, fot. Verghityax
Fleshworld, Kraków 14.03.2016, fot. Verghityax

Outre jest zespołem, którego nie trzeba chyba już nikomu przedstawiać. Album "Ghost Chants" utwierdził w przekonaniu, że ekipa z Krakowa nie jest przypadkowym tworem aspirującym do lokalnej elity gatunku. Wypada podkreślić, że tego wieczoru ognia do pieca dołożył perkusista Maciej Pelczar, którego performance doczekał się wideorejestracji przez Drummers From Hell, oraz pełniący wokalne obowiązki Tymoteusz Jędrzejczyk, znany z black - thrashmetalowego Ragehammer. Ostatni raz tak opętanego wokalistę widziałam na "Metalmanii 2007", kiedy mikrofon w Vital Remains obsługiwał Damien Boynton. Nienawiść lała się ze sceny wiadrami. I dokładnie tak powinno być na blackmetalowym koncercie. Duże brawa za tradycyjne podejście do gatunku, ale i czytelne brzmienie i jakość wykonania. Doszły mnie co prawda opinie, że jak na tę imprezę Outre zaprezentowało zbyt duży pierwiastek "norweskiego lasu", ale moim zdaniem jego zawartość była odpowiednia i skutecznie poprawiła krążenie krwi w żyłach publiczności przed wyraźnym zwolnieniem akcji podczas koncertu gwiazdy wieczoru.

Outre, Kraków 14.03.2016, fot. Verghityax
Outre, Kraków 14.03.2016, fot. Verghityax

O tym, że fiński Oranssi Pazuzu gra trudna muzykę, wiadomo nie od dziś. Sama miałam wątpliwości, jak tego rodzaju repertuar wypadnie na żywo. I chociaż istotnie, występ formacji nie pozostawia wiele możliwości dla użycia frazy "dobrze się bawić" na koncercie, trzeba oddać sprawiedliwość, że kontemplować muzykę grupy da się nie tylko w domu, z dobrymi słuchawkami. Największe brawa należą się klawiszowcowi EviLowi, za pokręcone i oderwane od rzeczywistości dźwięki, które wydobywał z instrumentu, i wokaliście z gitarą Jun-Hisowi za najbardziej popieprzoną atmosferę koncertową, jaką miałam przyjemność oglądać od ładnych paru lat.

Oranssi Pazuzu, Kraków 14.03.2016, fot. Verghityax
Oranssi Pazuzu, Kraków 14.03.2016, fot. Verghityax

Koncert Oranssi Pazuzu nie był normalny i nie dało się na nim radośnie poskakać. Ale zrobił do tego stopnia psychodeliczne spustoszenie w czaszce, że trudno będzie o nim zapomnieć. Nie bez znaczenia jest też fakt, że "Rotunda" udźwignęła akustykę w sposób niezbędny dla tego rodzaju trudnej muzyki, bo w przeciwnym razie z depresyjnego post-black metalu mógłby pozostać skomplikowany kompozycyjnie bełkot, w którym brak jakiejkolwiek głębi i "powietrza". I chociaż wyszłam z tego koncertu z przykładnym dołem i nostalgią, jeśli będzie jeszcze okazja, chętnie posłucham Finów na żywo jeszcze raz.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołów

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Co sądzisz o coverowaniu rockowych lub metalowych utworów przez wykonawców popowych?