zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 19 kwietnia 2024

relacja: Ozzy Osbourne, Black Label Society, Praga "O2 Arena" 6.06.2012

8.06.2012  autor: MM Andrzejewski
wystąpili: Ozzy Osbourne; Black Label Society
miejsce, data: Praga (Praha), O2 Arena, 6.06.2012

Ozzy Osbourne, pomimo tego, że właściwie już dawno powinien nie żyć, pojechał w kolejną europejską trasę. Miało być Black Sabbath, a wyszło Ozzy & Friends. W porządku, Iommi jest chory, Ward narzekał, że wykołowali go na kasie. A wiadomo, że chodzi o duże pieniądze, więc po co odwoływać wyprzedaną trasę? Przyjaciele trochę naciągani i grający już z Ozzym od dawna. Zakk Wylde to prawie jak rodzina Osbournów, podobnie Geezer Butler. A Slash jest na co drugim koncercie na trasie, w Pradze go zabrakło. Koniec tych złośliwości, bo było fantastycznie, a nowy band Ozzy'ego - ten, który nagrał z nim ostatni album, zatytułowany "Scream" - zagrał rewelacyjnie.

Jako suport wystąpił dziki Zakk ze swoim składem Black Label Society. Koncert trwał 50 minut. Wylde w obowiązkowym pióropuszu rozpoczął z grubej rury - od "Crazy Horse". Noga na odsłuchu, łańcuch przy spodniach, katana z logo BLS na plecach. W tym wypadku wszystko się zgadza - image, muzyka, podejście do grania i publiczności. Pojechali dalej z "Funeral Bell", "Overlord", "Parade Of The Dead", "Fire It Up", "Godspeed Hell Bound", "Concrete Jungle". To był bardzo dobry koncert, bez zbędnych wizualizacji i zapowiedzi. Konkretnie i z groovem, który wchodzi tak dobrze, jak czeskie piwo. Widać, że BLS kocha swój amerykański styl i nie ma ochoty na eksperymenty. Widziałem Zakka parę razy na scenie. Wiem, że kocha swoje gitary, ale tym razem z długością solówki trochę przesadził. O jakieś 5 minut... Dobra, jest świetny i wszyscy o tym wiemy. Swój niezły set muzycy zamknęli kawałkiem "Stillborn".

Po niecałych 30 minutach na mega telebimie mogliśmy obejrzeć film o całej muzycznej historii bohatera wieczoru - Ozzy'ego Osbourne'a. Film, będący montażem fragmentów koncertów, zdjęć, teledysków wprowadził ponad 15 tysięcy ludzi w stan wielkiego podniecenia. Po chwili kurtyna runęła w dół i na scenie pojawił się Książę Ciemności z całym zespołem i bez żadnych zapowiedzi zaczął od "Bark At The Moon". Znakomite brzmienie, dźwięk bez zarzutu, muzycy zgrani i uśmiechnięci. Ozzy w świetnej formie od pierwszej minuty, włosy umyte i uczesane, czarny płaszcz, dobra energia i radość na jego twarzy. Ci, którzy widzieli go 10 lat temu na żywo, wiedzą, że wtedy nie było dobrze.

Tym razem wszystko grało. Nawet głos. Choć rzecz jasna zdarzały się fałsze, ale były moc i siła. "Can you hear me?", "I love you people" - krzyczał frontman, a publiczność odwdzięczała mu się totalnym wrzaskiem. Poleciały "Mr Crowley", "Suicide Solution", "I Don't Know", "Killer Of Giants" oraz "Shot In The Dark", które zostało zagrane wybornie. I tu trzeba oddać zespołowi, że na scenie prezentuje się rewelacyjnie. Gus G to zupełnie inna bajka niż Zakk. U niego liczy się finezja i klasyczne podejście do grania. To taki gitarzysta, który przykłada wagę do melodii i techniki. Jego solówki były powalające, a brzmiały tak, jakby chciał pokazać każdej obecnej osobie, że miejsce w składzie u Osbourne'a należy mu się i już. Perkusista Tommy Clufetos to też klasa sama dla siebie. Doświadczenie w zespole Alice Coopera i Roba Zombiego zrobiło swoje. Zagrał mocno i z nerwem. A jego solo perkusyjne było jednym z lepszych, jakie słyszałem w swoim życiu na żywo. Basista Rob "Blasko" Nicholson też trzymał wysoki poziom i przyczynił się z pewnością do brzmienia zespołu na tym koncercie. Rewelacyjne zgranie formacja potwierdziła improwizując na zakończenie pierwszej części koncertu, którą zamknął utwór Black Sabbath - "Rat Salad".

Ozzy za pomocą wiader i ogromnego szlaucha z wielką przyjemnością oblewał wodą tłum, ochronę i fotoreporterów, znajdujących się w fosie pod sceną. Popijał herbatkę pomiędzy utworami i oblewał się wodą, rzucał się na kolana, kładąc się na scenie i oddawał hołd zebranej na koncercie publiczności. "Żabek" nie było, ale już wiek nie ten.

Następnie zaprosił na scenę swojego kompana i przyjaciela z Black Sabbath - Geezera Butlera - i zagrali "Iron Man", "War Pigs", "N.I.B". Klasyka! Po tym na scenę wszedł Zakk Wylde i wykonali wspólnie "Fairies Wear Boots". To był najwspanialszy moment koncertu. Ten numer zabrzmiał genialnie. Ozzy i muzycy otarli się o szaleństwo w trakcie tego wykonania.

Zmiana basisty z Geezera na Blasko i słyszymy "I Don't Want To Change The World" oraz "Crazy Train". Ten drugi zmiażdżył wszystkich. Nikt nie miał wątpliwości, że uczestniczy w koncercie ikony hard rocka i heavy metalu. A zaraz potem zrobiło się lirycznie i pięknie za sprawą utworu dedykowanego małżonce Księcia - "Mama, I'm Coming Home". Publiczność odśpiewała w całości ten klasyk z albumu "No More Tears".

Na finał wszyscy muzycy i przyjaciele z szefem na czele wykonali nieśmiertelne "Paranoid". Czy można oczekiwać czegoś więcej? Piękne zakończenie świetnego koncertu. Publiczność zdruzgotana i przeszczęśliwa. Wszyscy muzycy zostali na scenie, sformowali szereg i ukłonili się nisko zgromadzonym w "O2 Arenie" w Pradze. Przez cały koncert powiewało w tłumie kilka polskich flag. Szkoda, że nie u nas odbył się ten występ. Ale niestety takiego obiektu, jak ta nowa praska hala, w Polsce nie ma i pewnie przez 10 lat jeszcze nie będzie. Na szczęście stolica Czech daleko nie jest, więc póki co będziemy podróżować tam na dobre halowe koncerty. Nam zostają nowe stadiony.

Życzę powrotu do zdrowia Tony'emu i dogadania się w sprawie kasy Billowi. Wtedy będziemy mogli wydać ponownie nasze ciężko zarobione pieniądze i zobaczyć Black Sabbath w pełnym repertuarze. Może już za rok?

Komentarze
Dodaj komentarz »
Hellyeah!
bras (gość, IP: 188.165.119.*), 2012-06-13 13:00:15 | odpowiedz | zgłoś
Było ostro. Teraz czekam na lżejsze klimaty bo 7 lipca będę na Queen we Wrocławiu. Trzeba zaliczyć tych wszystkich dinozaurów rock, zanim się rozpadną. Ktoś z was na tym będzie?
publiczność
geez (gość, IP: 77.255.56.*), 2012-06-10 21:54:00 | odpowiedz | zgłoś
A ja uważam, że publiczność robi różnicę ;) zeszłoroczny koncert z Ergo Areny jest dla mnie niezapomniany nie tylko ze względu na Ozzy'ego i zespół, ale również na świetnych, fenomenalnie się bawiących ludzi ;) Myślę, że zespół odwdzięczał się świetnym nastrojem i interakcją z publicznością. Na tym koncercie niestety nie byłam, ale bardzo chętnie się dowiem, jak rzeczywiście wyglądała zabawa w większości czeskich fanów ;)
Publika
Kapi (wyślij pw), 2012-06-09 09:50:49 | odpowiedz | zgłoś
A gdzie chociaż mała wzmianka o czeskiej publice, która na koncertach dużych gwiazd rockowo-metalowych praktycznie tylko stoi i w ogóle się nie bawi. Jak w kościele na mszy. Koncert naprawdę rewelacja, ale publiczność tragiczna ;p
re: Publika
marcina (wyślij pw), 2012-06-09 16:20:30 | odpowiedz | zgłoś
wydaje mi się, że to co jest na scenie jest mimo wszystko ważniejsze niż obok. Czeska publika zawsze tak reaguje, niemiecka jest jeszcze bardziej drętwa. Tylko dla tego koncertu nie miało to żadnego znaczenia. Pozdrawiam.
re: Publika
znawcaburz (gość, IP: 83.5.197.*), 2012-06-11 14:43:47 | odpowiedz | zgłoś
niemiecka?? zapraszam na wacken gdzie 80% to niemcy. Nigdzie takiej zabawy nie ma. No moze ameryka płd
re: Publika
ridzu (wyślij pw), 2012-06-11 19:06:30 | odpowiedz | zgłoś
damn right! Kilka dni wczesniej bylem na Ursynaliach, wiec mialem mozliwosc porownania obu publik "na swiezo". W Warszawie wyciagali z tlumu nieprzytomnych ludzi - czyste szalenstwo. W Pradze, mimo ze stalem w 3 rzedzie, moglibyscie mi dac szklanke z herbata i nie uronilbym ani kropli. Mozna to skwitowac jednym slowem: piknik. Ale koncert faktycznie pierwsza klasa. Szkoda, ze nie odbyl sie u nas, bo nieprawda, ze nie ma gdzie - łodzka atlas arena pomiesci 13,5 tysiaca widzow. W Pradze moze i miejsce na 15k bylo, ale nie byla wypelniona po brzegi.

Materiały dotyczące zespołów

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Czy Twój komputer jest szybki?