zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku piątek, 29 marca 2024

relacja: "Pagafest 2011" (Korpiklaani, Unleashed i inni), Kraków "Studio" 21.03.2011

24.03.2011  autor: Ania Oskierko
wystąpili: Korpiklaani; Unleashed; Moonsorrow; Varg; Arafel; Kivimetsan Druidi
miejsce, data: Kraków, Studio, 21.03.2011

Skład tegorocznego "Paganfestu" od początku wzbudzał wiele kontrowersji. Niektórzy zarzucali organizatorom, że poza Korpiklaani brakuje najbardziej popularnych przedstawicieli sceny folkmetalowej. Innym nie podobało się zaproszenie w charakterze drugiej gwiazdy wieczoru Unleashed, który z folkowym klimatem festiwalu nie ma wiele wspólnego. Jakiekolwiek były tego przyczyny - "Paganfest 2011" zgromadził mniej widzów, niż można się było spodziewać. Przyznaję, że dla mnie główną motywacją, aby wybrać się na "Pagan" był Unleashed, który bardzo lubię i cenię, a folkująca część składu w moim odczuciu stanowiła miły dodatek.

Korpiklaani ("Paganfest 2011"), Kraków 21.03.2011, fot. Lazarroni
Korpiklaani ("Paganfest 2011"), Kraków 21.03.2011, fot. Lazarroni

Na początku wystąpił Kivimetsan Druidi. Było to moje pierwsze zetknięcie z zespołem i jego występ nie przekonał mnie do zostania fanem grupy - wykonującej muzykę z pogranicza folk metalu i metalu symfonicznego. Style te wyrażały się głównie w operowym sposobie śpiewania wokalistki, która dodatkowo zwracała uwagę dość specyficznym zachowaniem scenicznym. Mnie osobiście nie przypadło do gustu. Z reakcji ludzi zgromadzonych pod sceną trudno byłoby wywnioskować, czy koncert zyskał przychylność większości, jako że spora część przybyłych zajmowała się degustacją piwa w barze, a na sali bawiła się naprawdę niewielka grupka fanów.

Arafel ("Paganfest 2011"), Kraków 21.03.2011, fot. Lazarroni
Arafel ("Paganfest 2011"), Kraków 21.03.2011, fot. Lazarroni

Drugim grającym tego wieczoru zespołem był Arafel, skład z Izraela stworzony przez muzyków radzieckiego i niemieckiego pochodzenia. Już sam wstępny opis tej grupy brzmi egzotycznie jak na scenę folkmetalową, na której królują Skandynawowie. Ten zespół również słyszałam po raz pierwszy, ale w przeciwieństwie do Kivimetsan Druidi zrobili na mnie dobre wrażenie. Muzyka miała wyraźne korzenie w black metalu, do którego członkowie bandu dodali wariacje na tematy folkowe, niekiedy słychać było także wątki symfoniczne. Grupa ujęła zgromadzonych w "Studiu" nie tylko muzyką. Niewątpliwie wielkim plusem wizualnym okazała się atrakcyjna skrzypaczka, która jednak, niestety, stała się również adresatką niewybrednych komentarzy. Członkowie Arafela bardzo się starali, żeby polska publiczność była zadowolona z ich występu. Byli na tyle ciekawi, jak zostali odebrani, że nawet później przy barze zbierali opinie na swój temat. Jako "gwiazdy" okazali się wyjątkowo sympatyczni.

Varg ("Paganfest 2011"), Kraków 21.03.2011, fot. Lazarroni
Varg ("Paganfest 2011"), Kraków 21.03.2011, fot. Lazarroni

Varg, który jeszcze przed rozpoczęciem festiwalu starał się pozyskać względy słuchaczy, zaopatrując każdego z wchodzących w ulotkę reklamującą oficjalną stronę zespołu, pojawił się na scenie przyozdobionej czerwonymi płachtami z wizerunkami watahy wilków. Półnadzy panowie wysmarowani byli czymś, co miało imitować krew i nadać im bardziej złowrogi wygląd. Przyznaję, że brzmiący twardo i dość nieprzyjemnie język niemiecki doskonale pasował do tego brutalnego wizerunku. Varg dał naprawdę niezły koncert z porządnym metalowym uderzeniem, co widownia wykorzystała do tworzenia pierwszych tego wieczoru młynów z prawdziwego zdarzenia, a nawet mini "ścianek śmierci". Zaznaczyła się także znajomość twórczości zespołu wśród zgromadzonych - nie dość bowiem, że w porównaniu z poprzednikami Varg mógł się poszczycić dużo większym zainteresowaniem, to jeszcze publiczność brała czynny udział w występie formacji, śpiewając wraz z muzykami. "Wolfskult", który doskonale nadaje się do zbiorowego skandowania, był tego najlepszym przykładem.

Moonsorrow ("Paganfest 2011"), Kraków 21.03.2011, fot. Lazarroni
Moonsorrow ("Paganfest 2011"), Kraków 21.03.2011, fot. Lazarroni

Grupa Moonsorrow wyróżniała się na tle innych zespołów, stawiając raczej na wytworzenie magicznego nastroju niż na rozruszanie publiczności. Nagłośnienie było bardzo dobre, światła dopasowane do muzyki, a dym i półmrok, z którego wyłaniały się sylwetki muzyków nucących tradycyjne fińskie melodie, kreowały mogąca zauroczyć atmosferę. Spodziewałam się, że Moonsorrow skupi się na utworach z nowej płyty, przeżyłam więc spore zaskoczenie, słysząc wiele kompozycji z poprzednich albumów i pominięcie najnowszych dokonań, reprezentowanych jednak przez wyjątkowo klimatyczny utwór "Sankaritarina". Pozostałe kawałki również utrzymane były w magiczno - tajemniczym nastroju: warto tu wspomnieć choćby otwierający koncert "Havitetty" czy "Muinaiset", przenoszące publiczność w "Studiu" w fascynujący świat skandynawskich mitów. Wydaje się, że jedyne, co można zespołowi zarzucić, to fakt, że nie wykorzystał w pełni czasu przeznaczonego na występ i ich bardzo krótki set pozostawił pewien niedosyt.

Unleashed ("Paganfest 2011"), Kraków 21.03.2011, fot. Lazarroni
Unleashed ("Paganfest 2011"), Kraków 21.03.2011, fot. Lazarroni

Zejście Moonsorrow ze sceny oznaczało gwałtowną zmianę klimatu. Muzyka odsunęła się bowiem daleko od delikatności i subtelnej magii, aby porwać publiczność czysto metalowym uderzeniem. Nadszedł czas na mój koncert wieczoru, czyli zupełnie niepasujący do mniej lub bardziej folkowej reszty - Unleashed. Porządny, deathowy gig. Jak wiadomo, zespół jest na scenie nie od dziś i dobrze wiedział, co zrobić, aby wszystkich zmasakrować. Jednym z pierwszych utworów, jakie panowie wykonali tej nocy, było "Courage Today, Victory Tomorrow", które zapoczątkowało szaleństwo pod sceną. Widownia żywiołowo przeżywała występ Unleashed, wspierając zespół śpiewem, skandowaniem podrzucanych przez Johnny'ego Hedlunda haseł i poddając się płynącej z głośników mocy. Ciekawym momentem było wykonanie "Into Glory Ride", zakończone toastem wzniesionym przez wokalistę w dość nietypowym naczyniu, czyli rogu. Trzeba przyznać, że ten gest w jakiś sposób połączył Unleashed z resztą wikingowego towarzystwa, tłumacząc nieprzekonanym zasadność ich obecności na "Paganfeście". Energia, którą wytworzyli, w moim przypadku poskutkowała nadwyrężeniem karku, gdy wisząc na barierce machałam głową, wrzeszcząc: "Hammer Battalion Polska"! To hasło na długo pozostanie w pamięci zgromadzonych, jako znak szacunku zespołu do fanów i niezwykłej umiejętności zatarcia dystansu pomiędzy gwiazdami a widzami. Po koncercie udało mi się nawet wypić piwo z Johnnym Hedlundem, który utwierdził mnie w przekonaniu, że Unleashed w pełni zasługuje na status mega gwiazdy metalowej sceny.

Korpiklaani ("Paganfest 2011"), Kraków 21.03.2011, fot. Lazarroni
Korpiklaani ("Paganfest 2011"), Kraków 21.03.2011, fot. Lazarroni

Zanim przed widzami pojawił się Korpiklaani, scena zmieniła się nie do poznania. Została przystosowana do przyjęcia gwiazd leśnego metalu poprzez zainstalowanie scenografii wykonanej ze sztucznego bluszczu. Tradycyjnie już na statywie od mikrofonu zawisła jelenia czaszka. Niestety, na koncercie Unleashed skończyło się dobre nagłośnienie. Nie wiem, dlaczego dźwiękowcy doszli do wniosku, że Korpiklaanich trzeba pogłośnić tak, żeby było słychać tylko jeden wielki huk. Zgromadzeni pod sceną ludzie bawili się tak dobrze, że można było odnieść wrażenie, iż nikomu to nie przeszkadzało, ale ja chciałam jednak cokolwiek usłyszeć. Wykonania najbardziej popularnych kawałków kapeli, jak choćby "Ukon Wacka" czy doskonale znana wszystkim "Vodka", rozgrzały publiczność do czerwoności. Na sali nie było chyba nikogo, kto nie dałby się ponieść radosnej energii, przemieniającej koncert zespołu w wesołą biesiadę, która każdego napawa życiowym optymizmem. Publiczność, która z występu na występ wydawała się coraz bardziej zaangażowana w przeżywanie muzyki, na koncercie Korpiklaanich wykorzystała wszelkie możliwości, aby pokazać zespołowi, że bawi się po prostu świetnie.

Niesamowicie pozytywne reakcje ludzi stanowią chyba najlepszy dowód, że ci, którzy z różnych przyczyn nie zdecydowali się na uczestnictwo w "Paganfeście 2011" popełnili duży błąd. Naprawdę - mają czego żałować!

Zobacz zdjęcia z "Paganfest 2011": Korpiklaani, Unleashed, Moonsorrow, Varg, Arafel.

Komentarze
Dodaj komentarz »
re: słaba frekwencja
bandrew78
bandrew78 (wyślij pw), 2011-03-28 19:29:33 | odpowiedz | zgłoś
To "fest" raczej z nazwy, bo przecież był to element większej trasy i w środku tygodnia też gdzieś grać muszą. Ale z tym poniedziałkiem to oczywiście masz rację, że wpływa to na frekwencję, np. dla mnie koncert w środku tygodnia oznacza z reguły konieczność wzięcia dwóch dni urlopu, bo telepię się przez pół albo i całą Polskę. A urlop ma niestety swoje granice. Tydzień wcześniej w poniedzałek byłem na Laibachu w Gdańsku i ludzi też niestety było mało (ale gig przedni). Przez tą słabą frekwencję i lenistwo koncertowe Polaków (bo przecież wolimy ponarzekać,że za daleko, za drogo, że mógłby być lepszy skład) mało która kapela decyduje się na granie u nas większej ilości koncertów i gra 1-2 gigi, z reguły w W-wie i w Krakowie lub na Sląsku, na ktore z kolei często ludzie z innych części kraju nie są w stanie pojechać właśnie z uwagi na brak urlopu czy po prostu kasy (bo z dojazdem, "gastronomią", ew. hotelem wychodzi kilka stówek za jeden wyjazd). I robi się błędne koło. Ludzie, nie narzekać, chodzić na koncerty, tylko wtedy będzie z tym lepiej, bo jak na wielkość kraju nadal przez większą część kapel (a może raczj organizatorów tras) jesteśmy z lekka olewani (są chlubne wyjątki, np. Rotting Christ) i myślę, że sami jesteśmy sobie winni.
2
Starsze »

Materiały dotyczące zespołów

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Jak uczestniczysz w koncertach metalowych?