zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 25 kwietnia 2024

relacja: The Legendary Pink Dots, Warszawa "Progresja" 23.10.2011

30.10.2011  autor: Meloman
wystąpili: The Legendary Pink Dots
miejsce, data: Warszawa, Progresja, 23.10.2011

Gdy się wybierałem na ten koncert, chodziło mi po głowie pytanie - no dobrze, ale jak to wszystko zabrzmi bez Nielsa? - bez tych kapitalnych saksofonowych wstawek i solówek. Hoornblower opuścił The Legendarny Pink Dots już jakiś czas temu i najnowszą płytę formacja nagrała bez niego. Nie interesowałem się tym, co obecnie Kropki grają na żywo. Niech będzie niespodzianka. W Polsce gościli ostatnio na "Seven Festival" w Węgorzewie w lipcu 2010 roku. Nie byłem tam, choć to niedaleko ode mnie, gdyż wtedy zespół planował jeszcze jesienną trasę koncertową we wrześniu i na te występy się szykowałem. Niestety w ostatniej chwili zostały odwołane.

The Legendarny Pink Dots, Warszawa 23.10.2011, fot. Meloman
The Legendarny Pink Dots, Warszawa 23.10.2011, fot. Meloman

Na małą scenę w "Progresji" wyszło tylko trzech muzyków. Tylko, bo były czasy, gdy zespół liczył sześć osób. Gdy wyczekiwałem na rozpoczęcie, przyglądałem się rozstawionym instrumentom i coś mi nie pasowało. Dziwnie to wszystko wyglądało bez zestawu perkusyjnego, który zazwyczaj towarzyszy tego typu imprezom. A na deskach dwa komplety klawiszy z mnóstwem przewodów i gitara. Obecnie w skład grupy wchodzą: Edward Kaspel - lider, wokal, klawisze, The Silverman (czyli Phil Knight) - klawisze i syntezatory (obydwaj w ekipie od początku istnienia LPD, czyli od 1980 roku). Skład uzupełnia najmłodszy w towarzystwie leworęki gitarzysta Erik Drost. W takiej właśnie obsadzie trio wydało ostatni album pod szyldem The Legendarny Pink Dots, zatytułowany "Second Late For Brighton Line". Jako ciekawostkę jeszcze podam, że Kaspel wkroczył na estradę w długim ciemnym okryciu, czarnych wąskich spodniach i... boso.

Rozpoczęli od kawałka "God & Machines" pochodzącego z ostatniego krążka. Jak się okazało, najwięcej nagrań zabrzmiało właśnie z tego albumu, bo aż sześć (płyta liczy dziewięć pozycji). Kropki postawiły w większości na repertuar najmłodszy, bo drugim licznie reprezentowanym wydawnictwem - w liczbie trzech numerów - było przedostatnie "Plutonium Blonde". Nie zagrali żadnego utworu z legendarnego krążka "The Maria Dimension", mimo że wśród publiczności niejednokrotnie padały okrzyki znanego tytułu "Belladonna". Z innej kultowej płyty wykonali "New Tomorrow" na sam koniec przed bisami i był to jedyny przebój tego wieczoru. Nie wpłynęło to jednak niekorzystnie na nastrój i przebieg koncertu. Tak właśnie miało być. Nagrania płynęły jedno za drugim połączone tajemniczymi głosami i efektami dźwiękowymi. Świetnie zaprezentowała się ballada "Someday" z partiami gitary hawajskiej i spokojnym wokalem. Wyśmienicie popisał się Erik Drost w "Cubic Ceasar". Przesterowane solówki na gitarze wykonywał klęcząc. Wersja na żywo znacznie różniła się od propozycji studyjnej, była zdecydowanie mocniejsza. W instrumentalnym "Torchsong" artyści zaprezentowali z olbrzymią energią muzyczny ładunek w stylu "electro-metalu". Trochę lżej, a nawet przebojowo, wypadło nagranie "Russian Roulette". Natomiast "Hauptbahnhof" zabrzmiało sentymentalnie i łagodnie z delikatnym efektem pianina.

The Legendarny Pink Dots, Warszawa 23.10.2011, fot. Meloman
The Legendarny Pink Dots, Warszawa 23.10.2011, fot. Meloman

Mieliśmy dwa bisy. Na pierwszy krótka piosenka - cover formacji Tear Garden (poboczny projekt muzyczny lidera), a później długa wyśmienita kompozycja instrumentalna "Ascension", zamykająca ostatni album zespołu. W drugim bisie natomiast usłyszeliśmy melodyjny utwór "Birdie". W sekwencjach finałowych obydwaj weterani wytworzyli kosmiczne dźwięki na instrumentach klawiszowych i klawiszopodobnych, a potem wszyscy zniknęli ze sceny.

Legendarne Różowe Kropki, choć w okrojonym składzie, pokazały dobrą formę. Grupa Zaprezentowała nam muzykę bardziej z kręgu rocka elektronicznego, chociaż sporo w niej było także elementów psychodelicznych. Lider Edward Kaspel (kiedyś zwał się The Prophet Qa'Sepel) znakomicie poradził sobie bez niezastąpionego jak się wydawało Hoornblowera. Po prostu wybrał z dorobku (jest z czego, wydali około 50 płyt) te nagrania, w których instrumenty dęte nie odgrywały znaczącej roli lub w ogóle nie występowały. Może to już nie to samo, ale jednak.

Powinienem na koniec zaznaczyć wreszcie, że w ten niedzielny wieczór nie byłem na zwykłym koncercie rockowym, a uczestniczyłem w dwugodzinnym, niesamowitym elektronicznym misterium.

The Legendarny Pink Dots, Warszawa 23.10.2011, fot. Meloman
The Legendarny Pink Dots, Warszawa 23.10.2011, fot. Meloman

Zagrali (utwór, tytuł albumu i rok wydania):

God & Machines (Second Late For The Brighton Line, 2010)
The Unlikely Event (All The King Horses, 2002)
Rainbows Two? (Plutonium Blonde, 2008)
Someday (Second Late For The Brighton Line, 2010)
Russian Roulette (Second Late For The Brighton Line, 2010)
Hauptbahnhof 20:10 (Second Late For The Brighton Line, 2010)
Cubic Caesar (Plutonium Blonde, 2008)
Soft Toy (Whispering Wall, 2004)
Choke (Chemical Playschool, 1998)
Radiation Day (Second Late For The Brighton Line, 2010)
Torchsong (Plutonium Blonde, 2008)
New Tomorrow (The Crushet Velvet Apocalypse, 1989)

Bis nr 1:
White Coats & Halos (cover Tear Garden)
Ascension (Second Late For The Brighton Line, 2010)

Bis nr 2:
Birdie (All the King Horses, 2002)

Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!