zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku sobota, 27 kwietnia 2024

relacja: TSA, Warszawa "Proxima" 20.01.2004

12.02.2004  autor: Fen
wystąpili: TSA
miejsce, data: Warszawa, Proxima, 20.01.2004

20 styczeń 2004 rok, godzina 20:00, klub Proxima, TSA - po przeczytaniu tej notki stwierdziłam, że musze zobaczyć ten koncert. Przez kilka dni ważyły się losy mojego wyjazdu, oczywiście chciałam jechać, ale z czysto prozaicznych powodów (ech chyba każdy takowe posiada, znaczy brak kasy) mój wyjazd wisiał na włosku. Tylko dzięki uprzejmości i radom kilku osób, mogłam zobaczyć na żywo legendę polskiego heavy metalu, zespół TSA. Jednak zanim to się stało przeżyłam koszmar...

Nie chodzi o podróż do Warszawy i o te jakże luksusowe warunki w pociągach, w których człowiek bez ciepłej kurtki, czapki na głowie i rękawiczek umarłby zapewne z zimna. Koszmar przeżywaliśmy już w stolicy, jadąc z kumplem do Proximy, bo... okazało się, że zamiast 20, podróż tramwajem trwała zaledwie... 40 minut! Niechby i trwała całe 3 godziny, gdyby to nie chodziło o koncert TSA. Siedząc w tramwaju i widząc godzinę 20:05 człowiek przeżywał męki. No tak, małe spóźnienie rzędu 15 minut jest tradycją studencką, ale... Nie zapowiadało się, aby nasza podróż tramwajem skończyła się za parę minut. Mieliśmy nadzieję, że stanie się coś niezwykłego, co pozwoli nam w pełni rozkoszować się muzyką TSA i to nie roniąc żadnej nutki... Mieliśmy nadzieję, ale ona słabła z każdą chwilą. 20:20 tramwaj wreszcie zatrzymał się na naszym przystanku i my biegiem ruszyliśmy ku Proximie. Po 10 minutach byliśmy już w środku i... Tu się bardzo miło rozczarowaliśmy. Na scenie grała już kapela, ale to nie było TSA! Tu kolejne pokłony kieruje ku organizatorom. Tylko dzięki nim i jakiemuś dziwnemu zbiegowi okoliczności, mogliśmy zobaczyć cały koncert TSA. Zanim przejdę do występu bogów, (bo są dla mnie polskimi bogami heavy metalu), wspomnę o publiczności, notabene bardzo wspaniałej i niezwykłej. Idąc w stronę sceny człowiek mijał wiele osób i to w bardzo różnym wieku, od dziewczynki, która na oko miała z 5 czy 6 lat, aż po osoby po 50. Aż mi się łezka w oku zakręciła widząc tak zróżnicowaną pod względem wieku publikę. Wszyscy bardzo mile usposobieni i uśmiechnięci (może to skutek złotego napoju, a może bliskość występu TSA taki wpływ na ludzi miała?).

W tej jakże ciepłej atmosferze nagle około 20:40 światła przygasły i na scenie pojawili się oni... TSA. Przyznam się bez bicia, że po raz pierwszy miałam okazję na żywo zobaczyć: Marka Piekarczyka, Andrzeja Nowaka, Janusza Niekrasza, Marka Kapłona i Stefana Machela. I zaczęli swój występ. Na pierwszy ogień poszedł utwór "Chodzą ludzie", który od pierwszych sekund porwał publiczność oraz kawałek "Ty on ja". Po kolejnym utworze Piekarczyk powiedział "Mieszkał w tym kraju taki człowiek, który nigdy się nie poddawał, zawsze był sobą i chodził własnymi ścieżkami. Różnie z nim bywało, ale zawsze był największy. Dla niego będzie utwór 51. Żegnamy Cześka". I popłynęła muzyka....Cały zgromadzony w Proximie tłum zawył "Idąc cmentarną aleją szukam Ciebie, mój przyjacielu, odszedłeś, bo byłeś słaby, jak suchy liść...". Ten hymn TSA został odśpiewany przez Piekarczyka, z całą zgromadzoną w Proximie publicznością, która w ten sposób wraz z TSA oddała część Niemenowi. To było coś niezwykłego, smutek, nostalgia i żal ogarnęły wszystkich. W trakcie kolejnego utworu Marek Piekarczyk powiedział, że nagrywają płytę, tzn. już prawie ją nagrali, teraz zbliżają się już ku końcowi i płyta ukaże się jakoś w kwietniu. Może nawet 1 kwietnia;) Właśnie na koncercie usłyszeć mogliśmy trzy nowe kawałki, były to m.in.: "Wyspa" i "Płonę". Po tych nowościach znów powiało "starzyzną". Piekarczyk zapowiedział "Dla nich i dla Was" - "Alien". Zrobiło się bardzo klimatycznie, gdy Piekarczyk oczywiście wspierany przez tłum zaczął śpiewać "Wierzyłem w coś, lecz z tego ciężko było żyć...". Później, gdy Marek zawołał "kici, kici", chyba już nikt nie miał wątpliwości, co za chwilkę usłyszymy. Oczywiście "Kocicę". Ten utwór to była wirtuozeria formy i dźwięków. Dlaczego? Ponieważ utwór trwający jakieś 5 minut na koncercie przerodził się w gigant, trwający zaledwie 20 minut!!! Podczas "Kocicy" Piekarczyk wspaniale "zabawiał się" z publiką ;), wydusił z niej całą energię i siłę oraz sprawił, że z gardła chyba każdej osoby wyrwał się przynajmniej jeden dźwięk. To było mistrzostwo świata. Myślę, że cokolwiek i jakikolwiek dźwięk Piekarczyk by wydał, publiczność by to podchwyciła i z nim razem śpiewała. Podczas tego utworu trwały ciągle słowne potyczki i wspólne śpiewy. Śpiewająco i bardzo dowcipnie został też przedstawiony cały skład kapeli "Andrzejjj", "Steeefan", "Jaanuszz", "Mareeeek". Nagle światła przygasły, a zespół ulotnił się ze sceny.

Jednak ten magiczny wieczór nie mógł się już skończyć i oczywiście się nie skończył. Spragnieni muzyki ludzie przywoływali na scenę swych bogów: TSA, TSAA, TSAAAAA!!! Przez parę minut cała publiczność wyła z wielką mocą i energią TSAAAAAAAA!!! I pojawili się na scenie. Zaczęli, i to jak: "Heavy Metal Świat". Temu utworowi nikt już się chyba nie mógł oprzeć. Pod sceną wrzało, ludzie się świetnie bawili. I nie tylko bawili, nie oszczędzali również swoich gardeł. Z Piekarczykiem śpiewała każda osoba, która tego wieczoru pojawiła się w Proximie. Potem zrobiło się nieco spokojniej i usłyszeliśmy "Pierwsza, by zobaczyć Twoje oczy, druga by zobaczyć Twoje usta, trzecia by zobaczyć Twoją twarz...."- "Trzy zapałki". Jeden z piękniejszych utworów TSA został zaśpiewany przez Piekarczyka przy wydatnej pomocy publiki. Po nim muzycy TSA ponownie opuścili scenę. Jednak jak się okazało nie na długo. TSAAA, TSAAA, TSAAAAAA!!! Publika nie dawała za wygraną. Ludzie rozgrzani do czerwoności, nie wyobrażali sobie by ten wieczór miał się już skończyć. Znów TSA pojawiło się na scenie i usłyszeliśmy utwór, który na stałe przeszedł już do klasyki TSA: "Mass Media". Szaleństwa pod sceną, śpiewy publiki. To było coś pięknego. Chyba każdy, kto był tego wieczoru w Proximie czuł ten nadzwyczajny nastrój. Parędziesiąt bardzo szybkich dźwięków gitar i Piekarczyk zaśpiewał "Wszyscy pragną rock and rolla...". Tak, oczywiście bez "TSA-rock", utworu, który do tańca porwałby zapewne każdego, nie mógłby się koncert odbyć. Cóż mogę rzec, pod sceną wrzało, publika odpowiadała na zaczepki Piekarczyka i świetnie się bawiła, nie tylko ona, wraz z nią cała kapela. Niestety "TSA-rock" był już ostatnim utworem tego wieczoru. TSA się pożegnało i na dobre opuściło scenę.

Oczywiście, można by czuć pewien niedosyt, gdyż TSA nie zagrało jeszcze wielu swoich wspaniałych utworów. Jednak to, co pokazali i to, co zagrali powinno każdego człowieka, będącego dnia 20 stycznia 2004 roku w Proximie, powalić na glebę. Mnie powaliło. Nie tylko dobór repertuaru, bo usłyszeliśmy wiele pięknych utworów, nie tylko sposób w jaki Piekarczyk wraz z całą kapelą rozbawił i rozruszał publiczność i stworzył wyjątkową i magiczną atmosferę, nie tylko to w jaki sposób kapela nawiązywała bardzo przyjazną i bliską więź ze zgromadzonym tłumem, ale ważne jest też to, z jaką pasją muzycy TSA grali i bawili się, widać było, że są w swoim żywiole. Oni nie męczyli się na scenie, oni na niej królowali. Piekarczyk dwoił się i troił, wszędzie go było pełno. Dowcipne rozmowy z publicznością, zabawa ze zgromadzonym tłumem, stworzenie wyjątkowego nastroju. Tego wszystkiego powinna pozazdrościć TSA niejedna, nawet światowej sławy kapela. Dobrze się stało, że po wielu latach TSA się reaktywowało i znów można ich podziwiać. Miejmy nadzieję, że jeszcze przez wiele lat będą gwiazdą polskiej sceny metalowej. Cóż mogę rzec, niech żałuję ten, kto tego wieczoru nie był w Proximie, ja tam byłam i świetnie się bawiłam.

Komentarze
Dodaj komentarz »

Materiały dotyczące zespołu

- TSA

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!