zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku sobota, 20 kwietnia 2024

relacja: Ulver, Zweizz, Poznań "Eskulap" 5.04.2011

12.04.2011  autor: Do diabła
wystąpili: Ulver; Zweizz
miejsce, data: Poznań, Eskulap, 5.04.2011

Po koncertach w Krakowie i Warszawie w ramach poprzedniej trasy, Ulver ponownie zawitał do naszego kraju, tym razem do poznańskiego "Eskulapa". W roli supportu swój niezbyt porywający performance zaprezentował Zweizz. Centrum akcji stanowił sedes z umieszczoną w środku kamerą transmitującą obraz na ekran za sceną. Warstwę dźwiękową tworzyły: dęcie w róg, uderzanie w wyżej wymieniony sedes, elektryczne szczoteczki do zębów i głos Zweizza, który za pomocą kamery komunikował się przez muszlę z publicznością. Było trochę niby śmiesznie, kiedy po uciszeniu widowni i zapowiedzi "momentu wielkiej tkliwości i piękna" nastąpiły krzyki i odgłosy bliskie wymiotowaniu, a także niby szokująco, kiedy w kulminacyjnym momencie na ekranie rozpostarł się odbyt performera. Nie odnalazłem w tym występie jednak nic szczególnie ciekawego: muzycznie nie działo się w zasadzie nic, w kategorii kabaretu było to dość prymitywne i mało śmieszne, a prawdziwie szokującą awangardą byłoby może kilkadziesiąt lat temu.

Kristoffer Rygg po grudniowym koncercie w Warszawie zapowiedział powrót do Polski z nowym materiałem i obietnicę tę muzycy Ulver spełnili z nawiązką, opierając całość poznańskiego koncertu na utworach z najnowszej płyty. Tak, jak "Wars of the Roses", występ zaczął się od "February MMX" i skończył na "Stone Angels". Pomysł jak dla mnie bardzo trafiony, zwłaszcza że z poprzednim programem widziałem Ulver już dwa razy. Nowe utwory wypadły na żywo korzystnie, bardziej dynamicznie niż na płycie, muzycy pozwolili też sobie na pewną dozę improwizacji. Widać, że nowy materiał był tworzony z myślą o wykonywaniu go na żywo i z udziałem doświadczeń wywiedzionych z poprzedniej trasy, a Ulver z zespołu czysto studyjnego stał się niepostrzeżenie grupą dokonującą twórczej reinterpretacji swoich kompozycji na koncertach. Co więcej, prezentują się w tym wcieleniu coraz lepiej. I chyba czują się w tej roli coraz pewniej, bo wydawali się dużo mniej spięci niż na poprzednich występach. Brzmienie było akceptowalne, ale niestety w miksie zbyt często ginął wokal i na pewno nie było to nagłośnienie na miarę tej muzyki. Na dużą pochwałę zasługuje za to zwrot w wizualizacjach. Do tej pory w dużej części były bardzo przykuwające uwagę, narzucające się, spychające muzykę na drugi plan. Do nowych utworów powstały obrazy bardziej statyczne, pozbawione narracji, stanowiące świetne dopełnienie warstwy dźwiękowej, a nie dominujące nad nią.

Na bis tylko "Hallways of Allways" z "Perdition City", w wydłużonej, swobodnej wersji, a potem już tylko kontrowersyjne "fuck off" na pożegnanie z publicznością. Nie wiem, jaki był tego cel, ale myślę, że kultura obowiązuje też muzyków. Pomimo tego incydentu i faktu, że "Wars of the Roses" można było kupić przedpremierowo tylko na winylu po dość wywindowanej cenie 90 zł, na pewno warto było się na ten koncert wybrać.

Komentarze
Dodaj komentarz »
Ad rem
CozzY (gość, IP: 62.21.59.*), 2011-04-12 22:58:59 | odpowiedz | zgłoś
Nie wyobrażam sobie jak bym odebrał ten koncert gdyby z 2 tygodnie wcześniej nowa płyta nie wyciekła do sieci... A wiedząc że gust mam stricte mamoniowy i czytając zapowiedzi Garma, że będa grać głównie nowy materiał, próbowałem na maksa przyswoić sobie nową płytę. Udało mi się nawet, płyta okazała się bardzo dobra, ale nie sądziłem że wywina taki numer i zagrają cały album i wyłącznie to! A jeśli nawet to już absolutnie grubym nieporozumieniem było zagranie kilkunastominutowego rescytowanego przez DO'Sa Stone Angels :/ Ja rozumiem takie zagrywki na płycie, ale live..? Bez sensu kompletnie. Dali by w to miejsce z 2 kawałki z SOTS czy PC i wiaruchna jadłaby z ręki. A tak - wymeczony bis i chamski fak na koniec. Do tej pory się zastanawiam czy oni grają dla siebie, dla kasy, dla fanów czy dla sprawdzenia się w roli gwiazd awangardy. I nie raziło mnie chlanie wina na scenie, Zweizz rozdzielający z plastikowej siatki Żubry podczas jakiegoś kawałka czy nie do końca selektywne brzmienie i fałsze Garma (kto kur***a śpiewa na tych płytach???). To biorę na klatę i wybaczam, ale wkur***o mnie totalne olanie publiki, faki na lewo i prawo (bo się np. obiektyw nie podoba) i raptem godzina całego wykonu. I tego nie wybaczam. Ale że czekałem na ten koncert kilkanaście lat to i tak warto było pójść :)
re: Ad rem
pik (gość, IP: 95.49.179.*), 2011-04-14 11:58:18 | odpowiedz | zgłoś
hehe fajny opis.. mam nadzieje, że arcturus podczas gigu, zaprezentuje sie tak, ażeby -po raz kolejny- szczena mi opadła (dobrze że nie koncertują tak często jak-ostatnio- ulver;)) i nie będe pożniej gadał jaka to była kieeedyś wpaniała kapela, a teraz... ;)
Ulver
stalkyerr (gość, IP: 145.237.124.*), 2011-04-12 13:25:05 | odpowiedz | zgłoś
wybitny artysta potrafi znaleźć równowagę pomiędzy prowokacyjną ekstrawagancją a zachowaniem szacunku dla odbiorcy
nuda
Stach (gość, IP: 165.72.200.*), 2011-04-12 10:27:24 | odpowiedz | zgłoś
koncert porażka, nuda nuda i jeszcze raz nuda. Jedynie pierwszy utwór z zajebistą perkusją robił wrażenie, dalej było już tylko gorzej.Szkoda-bo Ulver był jednym z moich ulubionych zespołów (kiedyś)...

Materiały dotyczące zespołów

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Czy Twój komputer jest szybki?