zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku czwartek, 25 kwietnia 2024

relacja: W.A.S.P., Shadowside, Kraków "Kwadrat" 4.12.2010

7.12.2010  autor: Verghityax
wystąpili: W.A.S.P.; Shadowside
miejsce, data: Kraków, Kwadrat, 4.12.2010

Przyglądając się końcowym wysiłkom Blackiego Lawlessa i jego towarzyszy broni na scenie krakowskiego "Kwadratu", do głowy mimowolnie przyszły mi słowa refrenu pewnej piosenki Twisted Sister z albumu "Come Out and Play" - "I know what you want, you want what we got". Czy frontman W.A.S.P. mógłby szczerze zaintonować ten numer? Czy muzycy z Los Angeles nadal mają to, czego chcemy? Po tym, co zobaczyłem sobotniego wieczoru i pomimo olbrzymiego sentymentu do tej kapeli, mam spore wątpliwości. O tym jednak za chwilę.

W.A.S.P., Kraków 4.12.2010, fot. kriz
W.A.S.P., Kraków 4.12.2010, fot. kriz

O godzinie 20:00 ze sporym wyczuciem punktualności na podium wkroczył jedyny na tej części trasy support - brazylijskie Shadowside. Nie ukrywam, że dotychczas ojczyzna Ronaldo kojarzyła mi się nieodłącznie z załogami preferującymi brutalne łojenie, jak choćby zespołami Sepultura, Sarcofago czy Krisiun. Shadowside to zupełnie inna para kaloszy. Pochodząca z Sao Paulo grupa wzięła na warsztat soczysty heavy metal, przywodzący na myśl szwedzkie Sister Sin i to nie tylko dlatego, że w obu przypadkach za mikrofonami stoją zacnie wyglądająca dziewoje. I myliłby się ten, kto sugerując się delikatną urodą wokalistki przypisałby Brazylijczykom subtelne brzmienie. Shadowside nie stosuje klawiszy, za którymi zresztą część składu w ogóle nie przepada. Choć ich kawałkom przydałaby się odrobina zróżnicowania i kilka przebojów, to zaprezentowany materiał trzymał przyzwoity poziom. Co więcej, będąca głosem formacji Dani Nolden robiła co w jej mocy, by złapać kontakt z polską publicznością. Ta z kolei przybyła do "Kwadratu" w liczbie oscylującej między czterema, a pięcioma setkami - w sumie bez szału, lecz braki kadrowe zostały sowicie nadrobione przez kipiący z pierwszych rzędów entuzjazm. Wypada jednak zauważyć, że w świetle faktu, iż dzień później tournee ma przystanek w stołecznej "Progresji", wynik ten jawi się jako całkiem niezły. Wracając do meritum, Shadowside zrobiło zdecydowanie pozytywne wrażenie. W ciągu 45 minut, które dano im do dyspozycji, promująca swój drugi album studyjny ("Dare to Dream" z 2009 roku) południowoamerykańska ekipa wykonała osiem utworów: "Nation Hollow Mind", "In the Night", "Red Storm", "Memories", "Gag Order", "Illusions", "Baby in the Dark" i "Highlight".

Shadowside, Kraków 4.12.2010, fot. kriz
Shadowside, Kraków 4.12.2010, fot. kriz

Około 21:30 światła przygasły i pod barierkami zapanował nielichy tłok, bo oto nadeszła pora na gwiazdę wieczoru - W.A.S.P. Ano właśnie, po wyrażenie "gwiazda" sięgnąłem nie bez kozery, albowiem obrany ostatnio przez Blackiego kierunek polityki koncertowej zakrawa na kpinę. Heavymetalowcy odegrali "On Your Knees", obowiązkowy cover "The Real Me" The Who, "L.O.V.E. Machine", "Crazy", "Live to Die Another Day", "Wild Child", "The Idol" i "I Wanna Be Somebody", po czym zgromadzeni na sali fani usłyszeli lapidarne pożegnanie i zespół zszedł ze sceny. Wystarczyło, że rozejrzałem się dookoła, by stwierdzić, że nie jestem osamotniony w swym oszołomieniu absurdalnie oszczędną setlistą. Publika nie dała powodu do wstydu - z gardeł rozkręconego tłumu dobywały się na przemian okrzyki "W.A.S.P." i "Blackie". Mimo to kapela powróciła jedynie na dwa bisy: balladowe "Heaven's Hung in Black" oraz odśpiewane wraz z fanami "Blind in Texas". Amerykanie uwinęli się ze swym występem w godzinę i parę minut. Gdyby nie to, że sztucznie wydłużali serwowane numery, swą sztukę ogarnęliby raptem w trzy kwadranse. Ze wszystkich gigów W.A.S.P., jakie miałem okazję widzieć, ten był bez wątpienia najkrótszy. Zeszłoroczny show w krakowskim "Studio" trwał o kilka wałków dłużej. Nawet popis, jaki panowie dali w październiku w czeskim Zlinie nie był tak ubogi, chociaż tamtejsza publiczność odznaczała się niepomiernie mniejszą żywiołowością niż Polacy.

W.A.S.P., Kraków 4.12.2010, fot. kriz
W.A.S.P., Kraków 4.12.2010, fot. kriz

Z twarzy Lawlessa, który tradycyjnie w wolnych od śpiewu chwilach gadał coś do siebie pod nosem, nie dało się wyczytać kompletnie nic, a już z pewnością radości z grania. Bodaj najbliższym prawdzie byłoby chyba skonstatowanie, iż udział Blackiego w całym tym przedsięwzięciu wydawał się wymuszony. Jak zawsze na trzech rozstawionych w tle ekranach wyświetlano teledyski, a Doug Blair szalał ze swymi bajeranckimi gitarami: wpierw z wiosłem z wmontowanym weń ostrzem piły tarczowej, a następnie z instrumentem mrugającym kolorowymi diodami, przypominającym automat z kasyna. Na koniec Mike Dupke, bębniarz formacji, cisnął w sam środek widowni dwa podpisane naciągi perkusyjne. Energia sceniczna i pozytywne wibracje, roztaczane przez tych dwóch muzyków oraz basistę Mike'a Dudę, skutecznie przyćmiewały zdystansowany i pozbawiony emocji wyraz na obliczu lidera grupy. Gdzieś po drodze jego burzliwej kariery zniknął szczery uśmiech, jaki można było zobaczyć na starych wideoklipach i bootlegach. Najwyraźniej Blackie kiepsko radzi sobie ze świadomością, że W.A.S.P. nie zapełnia już tak dużych obiektów, jak niegdyś, a najnowsze albumy też nie sprzedają się najlepiej. Temu ostatniemu nie ma się zresztą co dziwić, gdyż jakościowo pozostawiają one sporo do życzenia, a brak ręki Chrisa Holmesa jest w nich niemal namacalny.

W.A.S.P., Kraków 4.12.2010, fot. kriz
W.A.S.P., Kraków 4.12.2010, fot. kriz

Do listy zażaleń dodałbym jeszcze niezbyt zadowalające chwilami nagłośnienie - dźwiękowiec powinien dostać za to po łapach, ponieważ podkręcił głośność na tyle wysoko, że momentami kolumny dudniły i brzęczały z wysiłku, tworząc zgrzytliwą kakofonię i obniżając tym samym selektywność.

Blackie i jego ekipa zagrali gig poprawny i cieszący oko, lecz wyzuty z najważniejszego elementu, jaki powinien przebijać na wierzch w pierwszej kolejności, czyli dzielonej wespół z fanami radochy z wykonywanego repertuaru. Pod względem technicznym i wokalnym nic nie mogę obecnemu składowi W.A.S.P. zarzucić - wszak są w swym fachu profesjonalistami. Pytanie tylko, czy za woalem tego profesjonalizmu cokolwiek z zespołu pozostało?

Zobacz zdjęcia:

- Kraków "Kwadrat" 4.12.2010,
- Warszawa "Progresja" 5.12.2010.

Komentarze
Dodaj komentarz »
Nie zgadzam się
disturbed (wyślij pw), 2010-12-09 08:30:36 | odpowiedz | zgłoś
tylko z jednym, ostatnie dwie płyty są bardzo dobre, w takim wieku nagrywać takie albumy - szacun...
re: Nie zgadzam się
Verghityax (wyślij pw), 2010-12-09 10:44:52 | odpowiedz | zgłoś
O ile "Dominator" miał swoje świetne przebłyski (choćby "Heaven's Hung in Black"), o tyle "Babilon" jest już dla mnie płytą wybitnie słabą. W sumie po "Kill.Fuck.Die" W.A.S.P. nie nagrało już albumu, który byłby w pełni dobry.
re: Nie zgadzam się
disturbed (wyślij pw), 2010-12-09 18:42:34 | odpowiedz | zgłoś
A Neon God 2 ?
re: Nie zgadzam się
Verghityax (wyślij pw), 2010-12-09 20:52:06 | odpowiedz | zgłoś
Muszę przyznać, że mnie nie powalił. Słuchało się przyjemnie, ale bez większych rewelacji.
Smutne to co napisałeś
Brzytwa (gość, IP: 94.75.112.*), 2010-12-09 02:06:08 | odpowiedz | zgłoś
Smutne to co napisałeś, ale cholernie prawdziwe, ja sobie odpuściłem koncert, gdy poczytałem jaka będzie set lista (nie chodzi o konkretne kawałki tylko ich ilość), a także podejście do koncertu...Podobnie było za pierwszym razem gdy do nas przyjechali, czułem się wtedy rozczarowany koncertem, postawą BL. Cóż czasy się zmieniają, radość z grania rock n' rolla gdzieś umknęła wokaliście, zespołu, za który kiedyś dałbym się pokroić...

Materiały dotyczące zespołów

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!