zaloguj się | nie masz konta?! zarejestruj się! | po co?
rockmetal.pl - rock i metal po polsku sobota, 20 kwietnia 2024

relacja: XVII Toruń Blues Meeting 2006, Toruń "Od Nowa" 17-18.11.2006

25.11.2006  autor: Jos.
wystąpili: Cree; Michael Roach; Jumpi'n Pete And The Bluecaps; Nocna Zmiana Bluesa; Banaszak And The Best
miejsce, data: Toruń, Od Nowa, 17.11.2006
wystąpili: Dżem; Tortilla; Hamkalo, Rypina, Wyrwicki; Blues Flowers; Kłusem z Blusem
miejsce, data: Toruń, Od Nowa, 18.11.2006

Już po raz siedemnasty fani bluesa tłumnie przybyli do toruńskiego klubu "Od Nowa". Jak zwykle, na Toruń Blues Meeting (TMB) każdy, niezależnie od wieku, mógł znaleźć coś dla siebie. Był tradycyjny, czarny, ascetyczny i najbardziej pierwotny blues ze Stanów (Michael Roach), rock sięgający do swoich "niebieskich" źródeł (Cree i Dżem), skoczny żywiołowy blues z iście rock'n'rollową energią (m.in. Tortilla i szwedzki Jumpi'n Pete And The Bluecaps), prześmiewczy blues "z jajem" (Blues Flowers) czy Nocna Zmiana Bluesa z charyzmatycznym Sławkiem Wierzcholskim.

Toruń Blues Meeting to jedna z najbardziej liczących się bluesowych imprez w Polsce. Standardowo studencka "Od Nowa" pękała w szwach, zwłaszcza podczas drugiego dnia, kiedy zadżemowiło się wśród publiczności. Koszulki z logiem zespołu czy wizerunkiem Ryśka oraz oczywiście czarne kapelusze były o wiele bardziej widoczne w sobotni niż piątkowy wieczór. Zresztą nikogo nie dziwi ten fakt, ponieważ stało się tradycją Festiwalu, że Dżem kończy TBM i fani zespołu doskonale o tym wiedzą.

Maciej Balcar i spółka weszli na toruńską scenę w sobotnią noc około godziny pierwszej i bisowali kilka razy. Oprócz stałych punktów programu, jak "Wehikuł czasu", "Czerwony jak cegła" czy "Harley mój" oraz utworów z ostatniej płyty, zabrzmiały raczej rzadko grane numery: "Dzień, w którym pękło niebo", "Mamy forsę mamy czas" czy "Ostatnie widzenie". Wokalista założył na ten wieczór Marley'ową koszulkę i ten fakt znalazł pewnego rodzaju odzwierciedlenie w chyba bardziej niż zwykle reggae'owym występie Dżemu. Jerzy Styczyński tradycyjnie zachwycał swoją niesamowitą grą na gitarze, a fani wyręczali w wielu momentach Balcara, odśpiewując większość Ryśkowych tekstów. Koncert był bardzo dobry.

Pisząc o śląskim zespole, nie wypada nie wspomnieć o pochodzącej także z tych rejonów Polski kapeli Sebastiana Riedla, syna nieżyjącego wokalisty Dżemu. Cree zawitało do Torunia po raz pierwszy i od razu podbiło festiwalową publiczność. Zespół miał pojawić się na samym otwarciu TBM, jednakże ostatecznie wystąpił na zakończenie piątkowej koncertowej nocy. Chciałby się rzec, że to nie mógł być przypadek, iż pierwszego dnia Cree kończy Festiwal, a drugiego - Dżem. W piątek grupa Sebastiana Riedla (syna), a w sobotę - zespół Ryszarda Riedla (ojca)... Ale może to był przypadek? Chociaż, jak to często mawia Piotr Kaczkowski, dziennikarz muzyczny radiowej Trójki - "Proszę Państwa, nie ma przypadków"...

Cree nawiązuje w swojej twórczości do muzyki spod znaku The Allman Brothers Band, dlatego nie mogło zabraknąć długich gitarowych kompozycji i pięknych rockowo-bluesowych melodii, a także ostrego czadowego grania. Sebastian zadedykował utwór "Tacy sami" tragicznie zmarłemu klawiszowcowi Dżemu - Pawłowi Begerowi.

W toruńskiej "Od Nowie" oprócz bluesa zabarwionego rockiem (a raczej rocka zabarwionego bluesem) zabrzmiała bardzo różnorodna błękitna muzyka. Widownia świetnie się bawiła przy żywiołowej Tortilli, w której na gitarze szalał organizator Festiwalu - Maurycy Męczekalski, Nocnej Zmianie Bluesa czy Blues Flowers. Szwedzki Jumpi'n Pete And The Bluecaps zwrócił na siebie uwagę nie tylko dobrym połączeniem jump bluesa i rock'n'rolla, ale także połową swojej sekcji rytmicznej. Otóż na basie grała ładna blondynka i nie mogło to nie zostać odnotowane przez męską część publiki. ;-)

Oprócz skocznych rytmów na TBM zabrzmiał klasyczny blues w wykonaniu czarnoskórego Michael Roacha. Trio Hamkało, Rypina, Wyrwicki oraz Banaszak And The Best pokazali, iż blues elektroakustyczny także ma się dobrze, a kalifornijskie brzmienie zaserwowała kapela Kłusem z Bluesem.

Poza koncertami Toruń Blues Meeting to również interesujące jam sessions na małej scenie. Jednakże w tym roku jamy, zwłaszcza piątkowy, nie należały do najbardziej udanych. Brakowało instrumentów oraz chętnych do wspólnych improwizacji. Poza tym późna pora (godzina trzecia w nocy) rozpoczynania jamów także nie pozostawała bez znaczenia. Może dobrym pomysłem byłoby zorganizowanie tej części programu trochę wcześniej, na przykład już od północy, równocześnie z ostatnimi występami? A poza tym zespół festiwalowy (w tym roku był to Index Blues) powinien zachęcać muzyków do wspólnej gry, a nie odgrywać tylko kilka numerów i uciekać z całym swoim instrumentarium ze sceny.

Podsumowując, siedemnasta edycja toruńskiego Festiwalu należy do udanych. Jak zwykle, zarówno młodzi fani rocka, jak i starsi, wytrawni melomani dobrze się bawili. Niesamowite, że magia bluesowych imprez nadal przyciąga ludzi w tak różnym wieku! Właściwie każdy zespół znalazł swoich odbiorców. Może brakowało kapel z kobiecym wokalem (ot, np. Riders), jednakże wszystko jest do nadrobienia za rok. Nie pozostaje nam nic innego, jak z niecierpliwością czekać na osiemnaste urodziny Toruń Blues Meeting!

Komentarze
Dodaj komentarz »

Napisz relację

Piszesz ciekawe relacje z koncertów? Chcesz je publikować na rockmetal.pl?

Zgłoś się!
Czy Twój komputer jest szybki?