W dzieciństwie miałam wciąż nawracający koszmar o tsunami, bardzo szczegółowy i realistyczny. Powtarzał się niemal co noc. Koszmar mnie dręczył dobrych kilka lat, jeszcze w liceum go miałam:D Na szczęście coraz rzadziej. Co kilka miesięcy. Teraz już o tym nie śnię. Ale o wzburzonym morzu, owszem, czasami.

Kiedyś mi się śniło, że była taka fioletowa nitka, potem robił się na niej supeł a ja miałam go rozwiązać, ale potem robił się coraz większy i rozwiązanie go stawało się niemożliwe. Dziwnym trafem ten sen zawsze mi się śnił kiedy byłam przeziębiona.

Naprawde straszny ten sen.. aż ciarki mnie przechodzą.

hm. jak miałem 16 lat(?) to chyba śniło mi sie (czesto) coś podobnego..po obejrzeniu The Crow z Brandonem Lee \m/

Brrr. Jak miałem jakieś 6 lat, śniło mi się każdej nocy, że wychodzę na balkon, a tam rozkładam ręce i odlatuję za wielkim krukiem w stronę księżyca. Dziś byłaby to niezła faza, ale wtedy budziłem się z płaczem i bałem się zasnąć. Później wmówiłem sobie, że jak ułożę przed snem ręce wzdłuż kołdry, to mnie to ochroni. I pomogło, więcej już tak nie śniłem. A teraz to najczęściej próbuję wrócić do tych samych snów, które ktoś brutalnie przerwie.