W operze w sensie, nie na koncercie...

to dobrze o Tobie świadczy że się wstydzisz :P

Panie Wacławie, 15 lat bez koncertu? Moje minimum coroczne to 3 klubowe, nie mylić z dawną marką fajek :) Ale zwykle jest lepiej, bo dochodzi dzień lub dwa na festiwalu.

na metalowym 15 lat temu, zaznaczam

Wiem, wiem... ale chodzenie do opery, a słuchanie metalu jakoś to się nie łączy, chyba, że chodzi o Therion.

Słuchanie myzki i brak chodzenia na koncerty
to jak oglądanie zdjęć zamiast podróżowania.

Muzyki a nie myszki oczywiście :)

nigdy koncert nie podobał mi się bardziej niż studyjne rzeczy, poza tym - nie chce mi się!

Na siedząco koncert tak nie wchodzi, jak na stojąco. Ostatnio to nawet w domu słucham płyt na stojąco. Ale jak nie oprę się o barierki z przodu, to też ciężko mi dotrwać do końca koncertu, szczególnie kiedy gwiazdę poprzedzają jakieś popłuczyny.

Od razu widać ze tu sezonowi koncertowicze piszą, hehehe. Albo hala (trybuny) albo festiwal. Czyli standardowa Metallica/Iron Maiden raz w roku plus Brutal Festival. Regularni bywalcy koncertów w klubach wiedzą że raczej takiej alternatywy nie ma. Jeśli się ogląda koncert to na stojąco, bo widowni siedzącej w klubach nie ma. Wyjątkiem jest chyba tylko Studio w Krakowie gdzie jest trybuna.