18stka to był koszmar, w towarzystwie kompletnych pozerów. Nigdy więcej.

Nie, bo nie, ale przynajmniej moja wieża jeszcze działa jak ta lala po tak długim czasie (o dziwo!).

Swoja osiemnastkę spędziłam na koncercie. Sama. Zespoły też nie były porywające, ale niektórzy przeżyli swoje 18. urodziny znacznie gorzej, więc aż tak nie żałuję, a na lepszych koncertach bywałam dopiero potem.

wreszcie jakaś fajna sonda:)

Nie. Ktoś przyniósł dla zgrywy denaturat, później film mi się urwał... a nazajutrz jak mama sprzątała, to znalazła pustą butelkę po Totenkopfie i kubeczki plastikowe z niebieskim nalotem. Nie dała sobie wytłumaczyć że to Bols Blue Curacao. Taki ze mnie wytrawny koneser.

Jako nihilista olałem swoją osiemnastkę i nie żałuję.

O tak tyle bym znmienil w zyciu swoim z ta wiedza,ktora mam teraz hehe no i bylbym o wiele wiele lat mlodszy:)