Prawie cały czas słucham muzyki ze Spotify, a masa winyli leży zafoliowanych. Niech sobie leżą :)

Zaczęło się, gdy mi się wieża zepsuła, a potem się przyzwyczaiłem.
Często nie spieszę się z odfoliowaniem tych, z których materiał znam już np. z Bandcampa. Mam np. wciąż zafoliowane "Axis Mundi" Mun.
Płyty otrzymane w prezencie lub jako dodatek do innego zakupu też nie ulegają szybkiemu rozpakowaniu.

Mam kilkanaście. Część znam doskonale z kaset i czekają na odpakowanie, gdy akurat będę miał na to ochotę.
Inne czekają na to, żebym miał ochotę do przesłuchania,
a reszta to była pomyłka zakupowa
i są w kolejce do sprzedaży :)

nie mam, ale rzeczywiście wszystko co wymyślono w latach 70-80-90 to jest esencja. Później zdarzają się smaczki ale jest tego niewiele.

hej, czy tylko ja nie słucham (obecnie) niczego z lat 70-tych??? :P wolę współczesne granie - poważnie :) niemniej nie oznacza to że to były kiepskie lata hehe

Nie mam, a jednego żałuję: zakupu "The Last Stand" Sabatonu. Powielanie starych schematów, tylko teksty zmienione. Beznadzieja. I po co tu się napalać na jakąkolwiek nowość? Nie ma to jak stare dobre lata 80-te :)

i lata 90-te też... są już stare :P

Stare, ale czy dobre? Polemizowałbym ;-)

czy Ty mówisz o latach 90-tych ??? jak dla mnie są hmm jakby to powiedzieć o wiem ''the best of the best'' :)))

Si, si o 90-tych. Wyjątkowo bezproduktywny okres IMO, nie mam nawet 40 płyt z tego okresu :-). A bywały takie tłuste lata, gdzie zdarzało się posiąść kilkadziesiąt. W sumie żałuję, że nie mam skatalogowanej kolekcji, taka statystyka byłaby ciekawa...