Raczej nie, bo od jakiegoś czasu i tak już nie uczestniczę w nich.. bardziej tęsknie za dobrymi płytami ;)

100/100. Mam to samo!

festiwale są tłoczne, jak się patrzy na taki tłum to człowiek myśli, że mamy za dużo ludzi i by się przydała jakaś plaga, hyhyhy. koncerty są super kiedy słucha się ich w 50-100-150 osób.

Jak to ktoś ze środowiska muzycznego podsumował maj: wreszcie nie odbyły się żadne juwenalia ;) Trzeba szukać plusów: ja wreszcie przestałem wydawać pieniądze na bilety na koncerty. Tydzień temu miałem na jeden skoczyć, ale widocznie już się do niechodzenia na koncerty przyzwyczaiłem, bo przypomniałem sobie po fakcie.
Ale festiwale to np. Czesi mają jakieś robić, np. jakiś dwudniowy Josefoff za miesiąc. Ograniczone, ale jest.

Wszyscy niestety tęsknimy za letnimi festiwalami ale jak również za wszystkimi koncertami. Bez żadnych koncertów to katastrofa dla artystów i branż eventowych. Szkoda tylko, że w tym roku nie zobaczę przez livestream tegoroczny festiwal w Wackenie i nie było Mystic Festiwalu w Krakowie. Mam jedynie nadzieję, że ta cała epidemia wkrótce się skończy i ludzie spotkają się wreszcie na koncertach. Oby tylko, żeby koncerty wróciły już na jesień.

Jasne, i to jak! Pierwszy raz od piętnastu lat nie pojadę ani na Obscena ani na Brutala :( Miałem cichą nadzieję że Summer Dying Loud się uchowa, ale nie. Zostaje jeszcze Black Waves fest w październiku, ale to już nie jest letni festiwal..