koszmarna okładka, nawet gdyby muza na tej płycie była tak dobra jak ta Tales to nigdy nie kupię tego cd, nienawidzę węży i widok ich dla mnie jest ohydą

heh w końcu to symbol szatana \m/ a 'gdyby muza na tej płycie była tak dobra jak ta Tales'' to na okładce mogła być moja naga babka.. gdyby żyła. a gdyby babcia miała wąsy.. nic- Tales, Elegy i Tuonela to moje ulubione albumy, tegoż bandu i tak (pewnie) zostanie.

"Tuonela" już była do d....

Nie ma potrzeby wszędzie wpychać rogatego. Wąż ma wiele znaczeń: pierwotne siły natury, zdrowie i witalność, wróżby, a nawet perwersję :) Ważne, żeby muzyka była dobra,
tu się zgadzam.

Pociesz się chociaż myślą, że Indiana Jones też nienawidzi węży ;)

ech, nie ma to jak jeziorko w świetle księżyca, skute mrozem, gdzieś tam daleko, w krainie tysiąca jezior.....
Ogólnie twierdzę, że okładki płyt metalowych obecnie nie dorównują tym, które wychodziły gdzieś do końca wieku XX. Tamte miały jakąś treść, coś sobą przedstawiały, a teraz? - jakiś wstrętny nihilizm, pustka, byle wypełnić obraz, czymkolwiek.

Osobiście bym, aż tak bardzo nie generalizował tej kwestii. Zarówno wówczas, jak i współcześnie powstawały/powstają niesamowicie wartościowe koncepty, jak i totalne badziewia. Przecież do końca minionego tysiąclecia, oprócz tak wybitnych dzieł, jak chociażby "The Ultimate Incantation" Vadera (to akurat mój ponadczasowy faworyt), pojawiały się i "dzieła" bawiących się konwencją gore Cannibalów. Nie mówiąc już o idiotycznym pomyśle "dead Dead'a" Mayheymu, czy kompletnie posranej i na szczęście ocenzurowanej okładce debiutu Brujerii. To raczej kwestia osobistego smaku, niż epoki ;)

Okładka "Matando Gueros" rządzi! A tutaj też nie jest taka najgorsza.

Jasne, bo przedstawia jakiegoś anonimowego nieszczęśnika poszatkowanego przez pociąg. Gdyby jednak to był ktoś z Twojej najbliższej rodziny, to pewnie byś ją odbierał w nieco odmienny sposób? Trochę empatii ludzie. Żadna muzyka nie usprawiedliwia żerowania na czyjejś tragedii. Brujeria to jednak zrobiła i zredukowała życie, marzenia tego człowieka do formy pożywki dla trolli. W imię czego?

Strasznie poważnie do tego podchodzisz. Siedząc w swoim czasie w scenie gore grind widziałem znacznie gorsze rzeczy. A te zdjęcia z okładki i wkładki, z tego co pamiętam, i tak były już wcześniej opublikowane w jakiejś lokalnej gazecie specjalizującej się w tego rodzaju wybrykach, więc "życie i marzenia tego człowieka zredukowali do formy pożywki dla trolli" już uprzednio dziennikarze. Ale masz rację o tyle, że gdyby to był ktoś dla mnie bliski, to pewnie bym się wkurwił, i na dziennikarzy, i na muzyków. Tyle, że już tak ten świat jest urządzony, że ludzie lubią żerować na tragedii innych.

A wracając do Amorphis - ten nowy numer nie jest taki zły, nagrywali już znacznie gorsze rzeczy. Fajna, klimatyczna solówka, a Joutsen zawsze będzie dla mnie znacznie lepszym wokalistą od Koskinena, którego nie trawiłem.